Wczoraj przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie pikietowali pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej, którzy domagają się dymisji ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Uważają, że od dawna działa on na szkodę spółki.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski jest najsłabszym ogniwem rządu i próbuje działać na szkodę Jastrzębskiej Spółki Węglowej - mówił wczoraj Roman Brudziński, wiceprzewodniczący Solidarności w JSW. Przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie odbyła się pikieta, w której wzięło udział około tysiąca pracowników JSW. Główne żądanie? Dymisja ministra energii.
Protest jest pokłosiem odwołania prezesa JSW Daniela Ozona, cenionego przez górników i związkowców spółki, do którego doszło 11 czerwca. Wówczas w Warszawie również odbyła się pikieta z udziałem kilkuset górników, którzy sprzeciwiali się tej decyzji. Bezskutecznie.
- Teraz chcemy przekonać prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że minister Tchórzewski jest najsłabszym ogniwem rządu - mówił wczoraj Roman Brudziński. - Minister energii Krzysztof Tchórzewski twierdzi, że nie wie nic o próbach wyciągania pieniędzy z JSW do innych spółek, ale my w to nie wierzymy. Domagamy się jego dymisji - podkreślał.
Właśnie próby „wyciągania pieniędzy z JSW do innych spółek” - jak twierdzą związkowcy - miały być powodem odwołania prezesa Ozona, a konkretnie jego niezgoda na tego typu działania. Z nieoficjalnych informacji wynika bowiem, że nie zgadzał się on m.in. na finansowanie Elektrowni Ostrołęka, czego oczekiwała strona rządowa.
Próby odwołania prezesa JSW trwały od jakiegoś czasu. Pierwsze miały miejsce już we wrześniu i październiku 2018 roku, ale nie doszły ostatecznie do skutku. Za trzecim razem, 10 stycznia 2019 roku, doszło do protestu przed siedzibą spółki w Jastrzębiu-Zdroju. Już wtedy przedstawiciele związkowców wskazywali, że powodem odwołania może być niezgoda ich prezesa na rozwiązania, które chce wprowadzić Rada Nadzorcza JSW. Czwarta próba, 11 czerwca w Warszawie, mimo protestu górników doszła do skutku. W oficjalnym komunikacie JSW nie poinformowano o powodach odwołania prezesa.
- To była decyzja polityczna - twierdzą górnicy i związkowcy, którzy po raz drugi wyrazili wczoraj swoje niezadowolenie z tego, w jaki sposób Ministerstwo Energii traktuje spółkę. Kilka dni temu minister energii Krzysztof Tchórzewski odpowiedział na ich zarzuty w liście wystosowanym do załogi JSW. Podkreślał w nim, że kiedy w 2015 roku powstawało ME, sytuacja sektora górniczego była „niezwykle trudna”.
- Górnictwo tonęło w długach, a spółkom groziła upadłość, dlatego podjąłem konieczne działania naprawcze. Udało się nam wyprowadzić spółki z kryzysu i uratować przed katastrofą. Nie byłoby to możliwe bez naszego wspólnego zaangażowania i waszej ciężkiej pracy - pisał do załogi JSW i dodał, że wszystkie jego działania skierowane są na dobro JSW i polskiego górnictwa. W liście minister odniósł się także do samego prezesa Ozona, uznając, że był on „prezesem rozrzutnym”. - Zaplanowany na 24 czerwca wyjazd do Warszawy z żądaniem mego odwołania, za to, że Rada Nadzorcza spółki odwołała rozrzutnego prezesa JSW, napawa mnie ogromnym smutkiem. Przypomnę tylko, że w okresie jego kadencji dochodziło do nieprzemyślanych wydatków, pochopnych decyzji i braku współpracy z Radą Nadzorczą - pisał.
Górnicy JSW jeszcze wczoraj wrócili do Jastrzębia-Zdroju. Jak mówi Sławomir Kozłowski, przewodniczący Solidarności w JSW, to jednak nie koniec ich działań. Tym bardziej że dzień po odwołaniu prezesa Ozona, czyli 12 czerwca, weszli oni w spór zbiorowy z nowym zarządem spółki.
- Jeżeli nie dojdziemy do żadnego porozumienia ze stroną rządową, to pojawimy się ponownie. Tym razem będzie to miało miejsce 6 lipca na konwencie Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach - zapowiedział.
Przypomnijmy, że po odwołaniu prezesa JSW, zarządem spółki kieruje tymczasowo Robert Małłek, oddelegowany do pełnienia tej funkcji przez Radę Nadzorczą. Jak udało nam się ustalić, w JSW ma trwać obecnie postępowanie konkursowe, które wyłoni nowy zarząd spółki. Pięciu kandydatów ma ubiegać się o stanowisko prezesa JSW. Rozmowy z tymi osobami, które zapewne zdecydują o tym, kto zostanie nowym prezesem spółki, mają odbyć się już dzisiaj w Warszawie. Jaki będzie tego efekt?