Górnicy budowali bloki, dziś nie mogą ich wykupić
Kopalnia Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu nie fedruje. Ale spółka nadal istnieje.
Kwadratowe czteropiętrowe bloki na tzw. Starej Wagowej w Sosnowcu-Kazimierzu Górniczym różnią się od siebie. Niektóre, już po modernizacji, cieszą mieszkańców odnowioną elewacją. Ale jest też taki, który od momentu powstania na przełomie lat 60. i 70. nie został nawet otynkowany. W przyszłości i jedne, i drugie stanowić mogą jedną wspólnotę mieszkaniową, tarcia dotyczące priorytetów prac remontowych nie są więc wykluczone. O ile oczywiście lokatorom uda się wykupić mieszkania od będącej w likwidacji kopalni Kazimierz-Juliusz.
Możliwość wykupu zagwarantowało porozumienie kończące strajk górników z września 2014 roku. Od tego czasu minęło już dwa i pół roku. Część mieszkań sprzedano, ale większość nadal znajduje się w kopalnianych zasobach. Wpływ na wstrzymanie sprzedaży miały wyroki sądu, które nakazały kopalni wypłatę zaległych odpraw dla pracowników. Ta pieniędzy nie miała, więc na jej konta i księgę wieczystą (na jednej są zapisane zarówno obiekty przemysłowe, jak i mieszkalne) wszedł komornik. Problem dotyczy nie tylko Kazimierza Górniczego. Łącznie Kazimierz-Juliusz posiadał ponad 1800 lokali w różnym stanie technicznym również w Ostrowach Górniczych, Porąbce, Maczkach i na Juliuszu.
Spółka Restrukturyzacji Kopalń, właściciel KWK Kazimierz-Juliusz Sp. z o.o., potwierdza, że konieczność wypłaty zaległych odpraw doprowadziła do czasowego zablokowania sprzedaży mieszkań, ale zapewnia, że proces ten został już wznowiony. - Proces wypłaty roszczeń z tytułu odpraw pracowniczych dla byłych górników KWK Kazimierz-Juliusz dobiega końca. Do wypłaty pozostało jeszcze ok. 1 mln zł - wylicza Witold Jajszczok, rzecznik prasowy SRK. - W ostatnim czasie, aby przyspieszyć sprzedaż mieszkań, zarząd spółki KWK Kazimierz-Juliusz zweryfikował wszystkie podwójne postanowienia sądu o zabezpieczeniach (czyli możliwość wpisu do księgi wieczystej i zabezpieczenia finansowego na kontach spółki) i są one rozliczone oraz wypłacone lub przynajmniej zabezpieczone środkami pieniężnymi - dodaje.
Sprzedaż mieszkań cały czas przesuwa się. A górniczy emeryci, którzy z okien widzą wieże szybów K-1 i K-2, którymi zjeżdżali przez kilkadziesiąt lat do pracy na dole, boją się, że wykupu nie doczekają. Samo osiedle też nie wygląda zachęcająco. Mieszkańcy pokazują nam ulice między blokami, na których nie sposób zliczyć wszystkie dziury. Jest też studzienka, która podnosi się, gdy najedzie na nią samochód. - Pan zobaczy. Droga jak w Don-basie - śmieją się gorzko. Ale jednocześnie widać ludzi pracujących na dwie zmiany przy ocieplaniu niektórych bloków. To znak, że tym mieszkańcom udało się już wykupić swoje lokale.
Leszek Bień z ulicy Wagowej swoje również odpracował na kopalni. Dokumenty dotyczące wykupu złożył już w 2006 roku. Na decyzję czeka do dzisiaj. - Dlaczego mieszkańcy tych bloków mają cierpieć za długi kopalni? - pyta dzisiaj retorycznie. - Bloki były budowane z górniczych pieniędzy. Co miesiąc z pensji potrącali nie tylko na fundusz socjalny, ale i na mieszkania - opowiada mężczyzna, który kopalnianym dźwigiem pomagał w transporcie z nieistniejącej już fabryki domów na Dańdówce prefabrykatów, potrzebnych do ich budowy. Zwraca też uwagę na bałagan na śmietniku przy jego bloku. - Nie idzie się dogadać z kopalnią, żeby coś z tym zrobić. To ich grunt - rozkłada ręce.
Szczęściarzami w całej sytuacji mogą być za to lokatorzy z Ogrodowej 4. Udało im się już wykupić mieszkania. - Zrobiliśmy już światło na klatce, oświetlenie w piwnicy, domofon. Od razu zmieniliśmy też firmę sprzątającą. Mamy teraz czysto - wyliczają. Byliby w pełni zadowoleni z gospodarzenia na swoich włościach, gdyby nie historia z ostatnich dni. - Ta działka ogrodzona tym małym ogrodzeniem należy do nas - pokazują. - Tam, gdzie stoją te samochody, jest inna wydzielona działka. SRK wystawiła ją na przetarg. Mieszkańcy nie zostali o tym powiadomieni - opowiadają. I tak działka, na której mieszkańcy mają chociażby śmietnik, mogłaby trafić w inne ręce. Podobne zagrożenie było przy jednym z bloków przy Wagowej, gdzie na sprzedaż trafiła działka z pozostałościami ławek i trzepakiem, której granica biegnie tuż przy drzwiach do bloku. Na szczęście, po interwencji rady dzielnicy i władz Sosnowca, sprzedaż obu działek udało się zatrzymać. SRK, mimo naszej prośby, do tej kwestii się nie ustosunkowała. - To denerwujące, że wstrzymują ludziom sprzedaż mieszkań, a biorą się za takie działki przy blokach - komentują za to lokatorzy z Ogrodowej. Od marca proces zbywania mieszkań w trybie ustawy z 15 grudnia 2000 roku został wznowiony.
- Obecnie mieszkańcy powiadamiani są telefonicznie o przygotowanych wycenach i możliwości sfinalizowania wcześniej złożonego wniosku oraz podpisania protokołu uzgodnień. W najbliższym czasie kolejna grupa mieszkańców otrzyma pisma informujące o możliwości złożenia wniosku o wykup mieszkania - mówi Witold Jajszczok. Jak dodaje, zarząd dokłada wszelkich starań, by sprzedaż mieszkań była realizowana w możliwie jak najszybszym terminie.