Godziny oczekiwania na samolot może wynagrodzić jedno zdjęcie
Na Lublinku wylądował Rusłan, drugi co do wielkości samolot transportowy świata. An-124 Rusłan ukraińskich linii lotniczych przyleciał z Bułgarii, zabrał śmigłowiec Mi-24 i odleciał do Senegalu. - Na lotnisku byłem o 9. Wielu czekało już od 7, bo nie śledzili radarów lotniczych - mówi Mikołaj Lech, jeden ze spotterów, których Rusłan przyciągnął na Lublinek.
Skąd u ciebie pasja związana z lotnictwem i zamiłowanie do robienia zdjęć samolotów?
Wszystko zaczęło się od wypadku lotniczego w 2004 roku. Wcześniej zupełnie nie interesowałem się lotnictwem, mimo że mieszkam bardzo blisko łódzkiego lotniska, bo mam niespełna 15 minut marszu do progu pasa startowego. Po wypadku z niecierpliwością czekałem na raport przygotowany przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych. Już jego wstępną wersję przeczytałem od deski do deski. Zacząłem wtedy też czytać o początkach lotnictwa i podstawach sztuki latania. Gdy w szkole podstawowej inni czytali komisy, to ja pochłaniałem numery „Przeglądu Lotniczego”. Szukałem opisów samolotów, które inni wystawiali na sprzedaż.
Chęć zdobywania informacji o samolotach i lotnictwie połączyłeś bardzo szybko z fotografią. Czym i co fotografujesz?
Nie inwestowałem dużo w sprzęt fotograficzny. Od samego początku używam aparatu półprofesjonalnego. Uczyłem się od doświadczonych spotterów podstaw ustawiania czasu naświetlania, ustawiania przesłony. Wielu mówiło mi nawet, żebym z takim aparatem nie pokazywał na lotnisku. Jednak nie odpuściłem i do dzisiaj wykonałem moim półprofesjonalnym aparatem ponad półtora tysiąca różnych zdjęć związanych z lotnictwem. Jak widać, to nie sprzęt decyduje o tym, czy uda się zrobić zdjęcie, tylko chęci i upór w dążeniu do celu.
Spotter używa nie tylko aparatu fotograficznego. Jakiego sprzętu jeszcze używasz?
Na pewno życie spotterowi ułatwia skaner częstotliwości radiowych. Słuchamy wieży i korespondencji pilotów. Co ważne robimy to legalnie. Dzięki temu możemy ustawić się przede wszystkim po właściwej stronie pasa startowego. W Łodzi samoloty podchodzą do lądowania z kierunku 07 lub 25, do jednego końca pasa dojazd jest od strony ulicy Prądzyńskiego, a do drugiego od ulicy Sanitariuszek. Czasem pilot w ostatniej chwili podejmuje decyzję o zmianie kierunku podejścia. Bez nasłuchu praktycznie nie mielibyśmy szans na to, by w kilka minut zmienić naszą lokalizację i przejechać w kilka minut na drugi koniec lotniska i zrobić dobre zdjęcie. Podobnie było przy środowym lądowaniu Rusłana. Teoretycznie wiatr wiał od strony kierunku 07, więc samolot miał lądować od ulicy Sanitariuszek. Z racji tego że nie było tzw. „Cavoku” liczyłem po cichu na lądowanie z pomocą systemu ILS z kierunku 25 (red. - od strony Prądzyńskiego). Piloci, którzy nie znali naszego lotniska podjęli jednak decyzje o podejściu z kierunku 07. Nie miałem szans przejechać na tamtą stronę. Jednak ładne zdjęcie można było zrobić i z tej strony. Nie tylko lądowania, ale i kołowania samolotu.
Jak wygląda codzienność spottera? Wstajesz rano wiesz, że na lotnisko przyleci nietypowa maszyna i...
Ubieram się i idę na lotnisko. Jeśli jest taka możliwość, to spotterzy przekazują sobie informację o samolotach, które mają się pojawić na Lublinku. Bardzo często jest tak, że w weekend, gdy można dłużej pospać, wstajemy i biegniemy z aparatem pod ogrodzenie lotniska. Kto może ten przychodzi. Nawet, gdy wiemy o przylocie małego, biznesowego czy szkoleniowego samolotu, to chwytamy za aparaty i biegniemy na lotnisko. Oczywiście przekazujemy sobie telefonicznie te informacje tak, aby jak najwięcej spotterów miało szansę zrobić zdjęcie, bo przy takim ruchu lotniczym jak jest w Łodzi, niemal każdy samolot stanowi dla nas nie lada gratkę. Kiedyś jednak ta współpraca między spotterami była jeszcze bliższa. Po zrobieniu zdjęć długo jeszcze rozmawialiśmy o maszynach. Teraz coraz częściej niektórzy zaczynają się ścigać ze sobą, kto pierwszy opublikuje zdjęcia. Dla mnie najważniejsza jest atmosfera, jaka otacza świat spotterów. Nie ma pośpiechu, jest pasja.
Nie zależy wam na szybkości, ale na własnych zdjęciach jak największej liczbie samolotów nietypowych. Robicie zdjęcia tylko w Łodzi?
Staramy się dobrze organizować i w kilku jeździmy też na inne lotniska. Najczęściej do Warszawy, bo jest najbliżej. Czasem nawet jeździmy w kilkanaście osób trzema czy czterema samochodami. Robiłem też zdjęcia we Wrocławiu i Łasku.
Lądowanie An-124 Rusłan w Łodzi było prawdziwą gratką dla spotterów. Długo przygotowywaliście się do tego wydarzenia?
Informacje o przylocie Rusłana dostaliśmy tydzień wcześniej. Nieraz nie przekazujemy informacji dalej o nietypowych samolotach. W tym przypadku wszyscy mówili głośno o Rusłanie. Do Łodzi przyjechali spotterzy z Warszawy, Krakowa Poznania. Wszyscy byli już koło godz. 7. My mieliśmy trochę lepiej, bo śledziliśmy samolot na stronie internetowej flightradar24.com, więc wiedzieliśmy, kiedy Rusłan wyleciał z Bułgarii. Jednak wiedzieliśmy też, że samoloty cargo często przylatują wcześniej niż to jest zakładane. Niestety nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia z lądowania, bo byłem przy progu pasa 25, a lądowanie było z kierunku 07.
A najlepsze zdjęcie jakie udało ci się zrobić?
Jestem dumny ze zdjęcia Awacsa zrobionego w Łasku. Nie było wiadomo, z której strony będzie podchodził, czy od strony Gucina, czy z przeciwnej. Ustawiliśmy się z tej drugiej strony. Na skanerze usłyszeliśmy kilka minut później, że Awacs jest już na prostej do lądowania od drugiej strony. Byliśmy przekonani, że dobrych zdjęć nie zrobimy, bo nawet ci, którzy mieli najdłuższe obiektywy, nie sięgnęliby nimi na tym pasie do miejsca przyziemienia. Do tego były bardzo ciężkie dla fotografii warunki oświetleniowe. Pilot jednak zgłosił wykonanie manewru konwojera (red. - dotknięcie kołami pasa i ponowne natychmiastowe wzbijcie się samolotu w górę), gdzie przy takim samolocie jest to bardzo nietypowe. Udało się zrobić zdjęcie nisko, gdy pilot podrywa samolot już na zamkniętym podwoziu.
Zadowolony jestem z mojego pierwszego zdjęcia Rusłana, zrobionego we Wrocławiu. Był to ostatni Antonow 124 w starych barwach Antonov Design Bureau, bo obecnie wszystkie są tak pomalowane, jak ten który wylądował w Łodzi.
Najczęściej robicie zdjęcia spoza ogrodzenia lotniska. Zdarza się robić z płyty?
W środę było ogromne ciśnienie wśród spotterów, by zrobić zdjęcie Rusłana. Nie było jednak konieczności wchodzenia na teren lotniska. Przy tak dużym samolocie zastanawialiśmy się raczej, kto ma odpowiednio szeroki obiektyw, a nie odpowiednio długi, jak to bywa przy małych samolotach. Trudniej jest oczywiście na lotniskach wojskowych. Nie udało mi się jeszcze wejść na przykład na lotnisko w Łasku, ale fotografię samolotów wojskowych traktuję jako fajny dodatek. Moim konikiem jest lotnictwo ultralekkie - samoloty o wadze do 450 kilogramów, wiatrakowce i motolotnie.
Jakie plany spotterskie na przyszłość?
Teraz będę polował na dwa samoloty: An-225 Mrija i An-22 Anteusza. Mriji jest jednym latającym egzemplarzem. Anteusz został ostatnio odrestaurowany i odmalowany, ale również to ostatni czynny samolot tego typu. Nie jest największy, ale jest na pewno gratką, na którą zapoluję.