Łukasz Koleśnik

Gminy żądają od Niemców pieniędzy, zapowiadają nawet walkę w sądzie

W walce o odszkodowanie samorządowców wspiera stowarzyszenie „Nie kopalni odkrywkowej”, które dwa lata temu przeciwko budowie kopalni zorganizowało Fot. Łukasz Koleśnik W walce o odszkodowanie samorządowców wspiera stowarzyszenie „Nie kopalni odkrywkowej”, które dwa lata temu przeciwko budowie kopalni zorganizowało protest.
Łukasz Koleśnik

Wojna między zwolennikami a przeciwnikami kopalni trwa już od dawna. Tych drugich wspierają wójtowie gmin Gubin i Brody, którzy teraz walczą z niemiecką kopalnią w Jänschwalde.

Wójtowie gmin Gubin i Brody od dłuższego czasu wspierają przeciwników kopalni nie tylko po polskiej stronie, ale również po niemieckiej. Jak tłumaczą, jest to coś, co powinno się robić. - Zyskujemy też cenne doświadczenie od naszych sąsiadów i dowiadujemy się, że kopalnia wcale nie sprawia, że nagle wszędzie w okolicy jest bogato - mówi wójt Barski.

Ostrzej ocenia sytuację Ryszard Kowalczuk, wójt gminy Brody:

- Widzimy w praktyce, że kopalnie odkrywkowe to gospodarka rabunkowa. Od wielu lat mieszkańcy naszej gminy cierpią z powodu skutków działania kopalni odkrywkowych węgla brunatnego, takich jak osuszanie terenu, pogarszanie jakości wody, szkody w rolnictwie, niszczenie zdrowia za sprawą pylenia i zanieczyszczeń.

Mieszkańcy obu gmin zwracają uwagę, że jakość wody nie należy do najlepszych. - Ale wydaje się, że tak było od zawsze - dodaje Zbigniew Grzel-czyk z Brodów. - Nie jestem przekonany, że nagle to wina Niemców i ich kopalni.
Inni jednak zauważyli pogorszenie nie tylko w jakości, ale też przesyłu wody. - Musiałam włożyć prawie 200 tysięcy złotych w swoje gospodarstwo, ponieważ po prostu nie docierała do mnie woda - podkreśla mieszkanka okolic Brodów, która nie chciała podać swojego nazwiska.

Również na terenie gminy Gubin urząd musiał zainwestować w prace, związane z przywracaniem poziomu wody gruntowej. Wydaje się jednak, że mieszkańcy po tej stronie nie narzekają tak bardzo jak po stronie Brodów.

- Być może oddziaływanie jest inne. Nie znam się na tym, ale nie wydaje mi się, żeby w ostatnich latach pod względem przyrodniczym czy terenu coś zmieniło się u nas przez kopalnię w Niemczech - podkreśla pan Mariusz z Sękowic.

Są jednak tacy, którzy zdecydowanie opowiadają się przeciwko kopalni i tego typu inwestycjom. - Od początku głośno mówię, że kopalnia po naszej stronie nic dobrego nie przyniesie. A skoro niemiecka na nas źle oddziałuje, to widocznie mam rację. Zresztą wystarczy spojrzeć na stronę niemiecką. Przecież tam mieszkańcy też walczą z odkrywką, ponieważ to negatywnie wpływa na ludzi - stwierdza rolnik z Grabic, który woli pozostać anonimowy. - Każdy gospodarz ma zresztą problemy. Od lat próbują wykupić na własność tereny należące do Agencji Rynku Rolnego. Ta jednak nie odsprzedaje terenów, które od dawna uprawiamy, ponieważ może powstać tutaj kopalnia. Już kiedyś było trudno z tym kupnem, ale teraz jest to dosłownie niemożliwe.

Historia lubi się powtarzać. Już wcześniej gmina Gubin starała się o odszkodowanie od niemieckiej kopalni. - Wówczas nie był to koncern Vattenfall. Firma nazywała się inaczej. Było to już dawno temu, nawet kilkanaście lat - przypomina wójt Zbigniew Barski. Zapytaliśmy w urzędzie marszałkowskim o wcześniejsze starania o zwrot pieniędzy. - Likwidowano wtedy województwo zielonogórskie i powstawało Lubuskie - tłumaczy Jerzy Tonder, zastępca dyrektora w departamencie rolnictwa, środowiska i rozwoju wsi. - Również chodziło o wody gruntowe. Gmina uzyskała odszkodowanie. Do urzędu wpłynęło kilkadziesiąt tysięcy marek niemieckich.

Jak się jednak dowiadujemy, niemiecki koncern wykonał inwestycję, aby sytuacja się nie powtórzyła. - W ramach porozumień polsko-niemieckich została wybudowana ścianka, która miała sprawić, że kopalnia przestanie oddziaływać na sąsiednie tereny. Zastępca dyrektora zauważa, że odkrywka przesuwa się w stronę Niemiec. - Dlatego nie wiem, skąd nagle straty. Musiałby to ocenić instytut geologiczny - podkreśla.

Zdezorientowani są również radni na terenie gminy Brody. - Dziwi mnie, że sprawa dotyczy zaległego okresu, czyli 2012 roku. Przecież nikt nie robił żadnych badań, aby jakoś uzasadnić ten wniosek - zauważa Marek Tracz. - Poza tym przez ostatnie lata jest coraz bardziej sucho. Opady się zmniejszyły, więc nic dziwnego, że poziom wód gruntowych również spadł. Wydaje mi się, że chodzi o to, aby zrobić zamieszanie - podkreśla radny. - Gmina oczywiście wykonywała inwestycje związane z pogłębianiem studni oraz budową wodociągów. To jest jednak zadanie własne gminy, więc nie rozumiem, czemu niemiecki koncern miałby za to płacić.

Radni informują również, że nic o apelu nie wiedzieli.

- O tym, że wniosek o odszkodowanie został złożony przez gminy dowiedziałem się z portalu społecznościowego - mówi Tracz. - Poza tym dziwię się, dlaczego nie zabezpieczono środków w budżecie na ewentualne sprawy sądowe, które zapewne się odbędą - dodaje radny.

O braku informacji wspomina również przewodniczący rady gminy Brody Lech Kossak. - Dowiadujemy się o tym z mediów. Nawet nie potrafię ocenić, czy wniosek jest zasadny, czy nie. Wójt jest drugą kadencję, dopiero teraz stara się o odszkodowanie? Wszystko wygląda co najmniej dziwnie - stwierdza przewodniczący.

Podobnie sprawę oceniają gubińscy radni. - Dziwne, że nic się o tym nie mówi na oficjalnych posiedzeniach. Brak informacji w tak ważnej dla wszystkich mieszkańców sprawie jest bardzo zaskakujący. Widać wójtowie robią, co im się podoba. Jeśli się im powiedzie, no to bardzo dobrze. Jeśli nie, to miejmy nadzieję, że nie będziemy mieli z tego powodu nieprzyjemności - stwierdza radny Marian Adamczyk z Chlebowa.

Już wiadomo, że niemiecki koncern nie odda pieniędzy dobrowolnie. Vattenfall podał informację prasową, że odrzuca wniosek gmin o odszkodowanie. Brody i Gubin najpewniej więc wystąpią na drogę sądową. - Na razie pojawiła się tylko informacja prasowa, my nie dostaliśmy żadnego pisma, więc czekamy - mówi wójt Barski.

Anna Dziadek ze stowarzyszenia „Nie kopalni odkrywkowej” podkreśla, że proces odbędzie się w Polsce i samorządy nie poniosą żadnych kosztów sądowych. - Uważam, że nie ma możliwości, aby Vattenfall nie wypłacił odszkodowania. Tłumaczenie, że wybudowano ścianę wzdłuż Nysy jest bezzasadne. Nie wyobrażam sobie, że polski sąd nie przyzna odszkodowania polskim samorządom, kiedy niemieckie landy otrzymują pieniądze za te same szkody - mówi Dziadek.

Prezes stowarzyszenia dodaje również, że nie tylko gminy powinny starać się o odszkodowania od kopalni. - Każdy mieszkaniec gminy może składać wniosek do koncernu, o ile oczywiście pozostał poszkodowany. Trzeba tylko mieć udokumentowane straty, czyli poniesione koszty na naprawy. Na terenie gminy Brody jest kilku rolników, którzy mieli problem z dostępem do wody. Jako stowarzyszenie będziemy kontaktowali się z prawnikami, będziemy starali się też pomagać mieszkańcom. Na razie liczymy, że wspólnie z gminami uda się wywalczyć odszkodowanie - podkreśla Dziadek.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.