Gminy w Kujawsko-Pomorskiem: - Za błędy odpowiemy my
Wójtowie w regionie głowią się, jak bezboleśnie wprowadzić reformę oświaty. Ale czy to możliwe?
Zgodnie z nowymi przepisami, reforma oświaty wejdzie w życie w tym roku. Już we wrześniu rozpocznie się wygaszanie gimnazjów. Oznacza to, że nie zostanie przeprowadzony nabór do pierwszych klas tych szkół. Uczniowie szóstych klas SP przejdą do siódmych 8-letniej podstawówki.
Dobrze wykorzystać bazę
Do końca marca gminy muszą opracować nową sieć szkół. Do wyboru mają kilka opcji, m.in. wygasić gimnazja, włączyć je do szkoły podstawowej albo też przekształcić w szkołę ponadpodstawową. Głowią się nad tym nie tylko prezydenci miast, burmistrzowie, ale również włodarze małych gmin, w których przekształcenia tylko z pozoru jest łatwo wprowadzić.
Nową sieć najprościej będzie ustalić tam, gdzie gimnazja funkcjonują z podstawówkami w jednym budynku. - Nie powinno być żadnych większych problemów - twierdzi Witold Cybulski, wójt gminy Złotniki Kujawskie. - Mamy jedno samodzielne gimnazjum, ale zostanie ono włączone do podstawówki. Będzie to tym łatwiejsze, że obie szkoły są w jednym budynku.
Podobnie jest w Świekatowie. Gimnazjum i podstawówka, choć są oddzielnymi szkołami, mieszczą się pod jednym dachem. - Szkoła podstawowa wchłonie gimnazjum - wyjaśnia Marek Topoliński, wójt gminy. - Docelowo będzie to jedna 8-letnia szkoła podstawowa. Nie powinno zabraknąć pracy dla nauczycieli.
Najtrudniej będą miały natomiast te gminy, w których działają samodzielne gimnazja. - Jeszcze na etapie konsultacji w sprawie reformy, skierowaliśmy do kuratora oświaty i minister Anny Zalewskiej list, w którym podzieliliśmy się naszymi wątpliwościami - mówi Dariusz Wądołowski, wójt gminy Pruszcz. - Chcieliśmy, aby rozwiązania były bardziej elastyczne. Zależało nam na tym, aby zapobiec niepokojom społecznym. Niestety, jak się okazało, nasze stanowisko było odmienne od tego, które zaproponowano w ustawie.
Jak mówi wójt, chodziło o racjonalne wykorzystanie istniejącej bazy placówek oświatowych. - Rozwiązaniem byłaby dla nas możliwość osobnego funkcjonowania klas I-V bądź I-VI. Taką szkołę wraz z przedszkolem moglibyśmy utworzyć w obecnej SP w Niewieścinie - wyjaśnia wójt. - Starsi uczniowie mogliby wtedy zająć budynek obecnego gimnazjum w Zbrachlinie, które posiada lepszą infrastrukturę. Ustawa nie dopuszcza jednak takiego rozwiązania, choć z naszych danych demograficznych wynika, że nie ma sensu tworzyć w niewielkiej odległości dwóch osobnych, 8-letnich podstawówek. Zamierzamy jeszcze rozmawiać w tej sprawie. Mamy bardzo mało czasu na określenie sieci szkół, a nie chcemy wprowadzać dezorganizacji. Może też pojawić się, niekoniecznie od razu, problem z pracą dla nauczycieli. Obawiam się, że jeśli reforma nie wypali, odpowiedzialność spadnie na samorządy, choć nie one są autorem tych zmian.
Różne warianty nowej sieci opracowywane są w Szubinie. - W mieście mamy samodzielne gimnazjum, w którym nie chcemy tworzyć kolejnej podstawówki. Prawdopodobnie zostanie ona połączona z obecną SP nr 1 - mówi Marek Nowicki, naczelnik Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta i Gminy w Szubinie. - Planujemy, że dzieci z klas I-III oraz „zerówki” od września 2017 przeniosą się do budynku gimnazjum. Gimnazjaliści natomiast dojdą do uczniów SP 1, którzy pozostaną w swojej szkole. Takie rozwiązanie jest dopuszczalne, ponieważ budynki znajdują się w odległości około 200 m.
Gmina zarezerwowała już środki w budżecie na przystosowanie budynku gimnazjum do potrzeb młodszych dzieci i odwrotnie - obecnej podstawówki dla starszych uczniów.
Taka lokalizacja ma też ułatwić pracę nauczycielom. - W dwóch najbliższych latach 2017/2018 oraz 2018/2019 nie planujemy zwolnień - mówi Marek Nowicki. - Zdajemy sobie natomiast sprawę z tego, że trudno będzie znaleźć nauczycieli, którzy zgodzą się dojeżdżać, np. na dwie godziny fizyki czy chemii w tygodniu do małych szkół na wsiach.
Zagrożenie dla edukacji
Duże obawy ma Związek Gmin Wiejskich. - Mamy wiele wątpliwości dotyczących tej reformy - mówi Marek Olszewski, przewodniczący związku. - Decyzja o jej wprowadzaniu jest pochopna, nie przeprowadzono gruntownej diagnozy, sama reforma nie jest wystarczająco przygotowana. Mówimy wszak o zmianie ustroju szkolnego całego państwa!
- Dostrzegając więc nawet niektóre pozytywne elementy, np. w sprawie szkolnictwa zawodowego czy funkcjonowania liceów, uważamy, że tempo, w jakim ta reforma jest wdrażana, zagraża stabilności systemu edukacji - zauważa Marek Olszewski. - To nas bardzo niepokoi. Zresztą już widać, iż ministerstwo nie nadąża z przygotowaniem podstaw programowych i podręczników. Rozpoczęcie reformy 1 września 2017 wydaje się zatem karkołomne. A to samorządy będą wprowadzały w życie zmiany w systemie oświaty, to na nich spoczywa odpowiedzialność organizacyjna i finansowa. Natomiast czasu jest bardzo mało.