Gmina tankuje u żony wójta. Bo wyboru już nie ma
Urzędnicy wojewody znaleźli w oświadczeniach włodarza Trzciannego tylko niejasności, a nie dowód na prowadzenie zabronionej działalności gospodarczej. Teraz sprawdzają zgodność z prawem jego decyzji kadrowych
Wójt Trzciannego powinien stracić mandat, bo w swoim oświadczeniu majątkowym podał fałszywe dane. W dodatku zatrudnia ludzi bez konkursu - pisze do nas nasz Czytelnik. - Nie złamałem prawa i nie mam sobie nic do zarzucenia - zapewnia Marek Szydłowski.
Stacja paliw budzi emocje
- W swoim oświadczeniu majątkowym za 2015 r. wójt podał, iż jest współwłaścicielem stacji paliw w Trzciannem, jednocześnie nie wykazał dochodów z niej - oburza się mieszkaniec gminy. - Poza tym, zgodnie z przepisami, pełniąc funkcje publiczne, nie ma prawa prowadzić działalności gospodarczej.
Szydłowski z zarzutami się nie zgadza.
- Trzeba umieć czytać ze zrozumieniem - ripostuje. - Jestem jedynie współwłaścicielem działki. Stację prowadzi moja żona i bratowa. Sam, zanim zostałem wójtem, prowadziłem firmę z branży tartacznej, ale zawiesiłem działalność po objęciu mandatu. Nie złamałem prawa, inaczej już dawno nie byłbym wójtem.
Oświadczenia majątkowe wójta kontrolował Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku. I urzędnicy wojewody znaleźli pewne niejasności.
- Przeprowadzane analizy wykazały w niektórych punktach błędy i uchybienia natury formalnej, jak np. brak określenia, czy wykazany składnik majątku stanowi majątek odrębny pana wójta, czy wspólność małżeńską, a także brak podania powierzchni zabudowań - informuje Anna Idźkowska, rzecznik prasowy wojewody.
Według urzędników nie były to jednak istotne uchybienia. Nie da się też potwierdzić zarzutu prowadzenia działalności gospodarczej, chociaż wójt jest współwłaścicielem działki, a być może także całej infrastruktury stacji. Z zeznania podatkowego wynika, że jedynym dochodem Marka Szydłowskiego było wynagrodzenie wójta. Obejmując stanowisko, przedstawił on także oświadczenie o działalności gospodarczej prowadzonej przez współmałżonka. Zarówno z niego, jak też z wpisu w Krajowym Rejestrze Sądowym wynika, że stację prowadzi żona.
Jest to jedyna stacja paliw w gminie Trzcianne. Tankują tam nie tylko mieszkańcy, ale i pojazdy, należące do gminy.
- Mimo, że nie doszło do złamania prawa, rozumiem, że sytuacja może budzić w ludziach mieszane uczucia - mówi prof. Jerzy Kopania, etyk. - To raczej kwestia dobrych obyczajów. Co innego, gdyby wójt utrudniał innym prowadzenie tego typu działalności albo nakłaniał, by pojazdy gminne tylko tam tankowały.
- A gdzie mają tankować, skoro najbliższa stacja jest w Mońkach? - pyta wójt Szydłowski. - Trudno, żeby wozić paliwo ponad 20 kilometrów.
Nasz Czytelnik zwraca jednak uwagę, że za kadencji poprzedniego wójta, w gminie był zbiornik z dystrybutorem, do którego paliwo dowożono. Z tego rozwiązania korzystały właśnie pojazdy komunalne. Podkreśla też, że w trosce o publiczne finanse gmina mogłaby ogłosić jeśli nie przetarg, to przynajmniej rozesłać zapytanie o cenę do kilku podmiotów.
Wójt zwraca jednak uwagę na zaostrzenie przepisów, dotyczących przewożenia paliwa.
- Obecne rozwiązanie jest wygodne - zapewnia. - Poza tym jestem wójtem od dwóch lat, a stacja istnieje od 11. Miałbym zrezygnować z bycia wójtem, albo żona - z prowadzenia stacji? Przecież z tego tytułu do gminy wpływają podatki.
Z konkursu czy z awansu?
PUW w Białymstoku sprawdza też zgodność z prawem decyzji kadrowych wójta Trzciannego. Chodzi o mianowanie jego zastępcy sekretarzem gminy. Te drugą funkcję pełni on na pół etatu.
Według naszego Czytelnika, wójt naruszył przepisy, bo powinien był ogłosić konkurs. Marek Szydłowski uważa z kolei, że nie musiał tego robić. Jego zdaniem, dopuszczalne jest powołanie na stanowisko w ramach awansu wewnętrznego, co jest praktykowane także w innych gminach.
Urzędnicy wojewody poprosili niedawno wójta o oficjalne wyjaśnienie. Jaka będzie ich decyzja, jeszcze nie wiadomo. Do sprawy wrócimy.