Głośno i szeptem... To co, myśleć też już nie wolno?
Ależ było głośno, radośnie i tłumnie w dniu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy! I choć niektórzy chcieli ostatnio Orkiestrę zdyskredytować, Owsiaka „obsmarować”, albo chociaż zrobić sobie orkiestrę konkurencyjną, to im nie wyszło! Za późno to pewnie wymyślili! Śmieszne są te podchody w walce o „duszę suwerena”...
Ja na Orkiestrę ofiarowałem moją Nagrodę Specjalną z Gdyni za „Obywatela”. Bo to nagroda bardzo dla mnie ważna, wszak dotyczy filmu, który nie został dopuszczony do emisji w telewizji publicznej, choć ona ten film współprodukowała. Historia zatoczyła koło. Moja pierwsza główna rola, którą zagrałem, czyli film „Spokój” Kieślowskiego, również wyprodukowany przez telewizję, w 1976 roku też nie został dopuszczony do emisji, poszedł na półki. I ostatni mój film, właśnie „Obywatel”, też okazał się dla telewizji groźny i też poszedł na półki. „Ida”, „Pokłosie” i „Obywatel” - jestem w dobrym towarzystwie.
Ambasady polskie dostały zakaz współpracy z Owsiakiem. Na szczęście to nie miało znaczenia. Grał z Orkiestrą cały świat, gdziekolwiek tylko żyją i mieszkają nasi rodacy. Dobrze, że się nie udała ta państwowa kontrakcja. Bo sami widzimy, jak łatwo się u nas wszystko burzy! Oczywiście, nazywa się to dobrą zmianą, a takim cygaństwem można bardzo długo manipulować i zanim się „suweren” zorientuje, już będzie miał gustowne ruiny wszystkich, jeszcze niedawno kwitnących instytucji. Ale widać, że siły protestu się wyczerpują. I tacy manipulatorzy o tym wiedzą i biorą na przeczekanie.
Jest bardzo krótka faza, gdy ludzie mówią: dość! Bo wkrótce różni młodzi powiedzą: my przecież chcemy mieć jakieś szanse! A kto nam da te szanse? Tylko ci, co rządzą.
Tak się zmienia mentalność społeczności. W historii tak bywało. Że usypia się naród. Też poprzez zagmatwane informacje. Na temat Trybunału, powołania sędziów, przewodniczącej jest tyle wersji, że niektórzy nie mogą się zorientować i zaczyna ich to nużyć. I nagle ktoś powie: dajcie już spokój z tym Trybunałem!
Ciężko żyć w takiej schizofrenicznej atmosferze. Bo chodzi o to, by „skołować” tzw. prostego obywatela - tu pani premier mówi, że rok, który minął, był bardzo dobry. A przekręcając gałkę radia, słyszysz prof. Balcerowicza, który mówi, że sytuacja jest straszna. Słyszę wypowiedź prezydenta, że sytuacja się ustabilizowała, Trybunał Konstytucyjny wreszcie wrócił do swoich norm prawnych, a za chwilę, przekręcając gałkę kanału, słyszę prof. Zolla, który dla mnie jest bezgranicznym autorytetem prawniczym , który mówi, że pogwałcono wszelkie zasady prawne. Komu wierzyć? Oczywiście lepiej wierzyć profesorowi niż doktorowi!
To manewrowanie suwerenem! Ale dla nich suweren to ich żelazny elektorat. Za wielki sukces uważają 35 proc. poparcia. A ja pytam, gdzie jest pozostałe 65 proc. narodu? To inny naród? To wrogowie? Mówiący tym samym językiem natręci, którzy pracują w polskich instytucjach i mieszkają tu od wieków?
To moim zdaniem prowadzi do choroby. Wmawia się nam, że nie musimy mieć własnego zdania, bo oni wiedzą i powiedzą. Tak było za komunistów. Nie mogę się też pogodzić z budowaniem mentalności podejrzanych interesów: gdy np. występuje z partii pan Ujazdowski, to jedynym komentarzem rzuconym przez jego kolegę, pana marszałka Terleckiego jest to, że widocznie mu Europa jakąś posadkę dała, to ucieka. Nie mogę się zgodzić! Tak, jak mówią ostatnio, że Tusk uciekł z Polski. Zrobił tu wielki bałagan, ale za to dostał posadkę, więc uciekł. Nie, że wyróżnienie dla Polski, że wielkie stanowisko itd., tylko uciekł!
Mnie by najbardziej przeszkadzał ten typ mentalności. A ich suweren pokornie taką argumentację przyjmuje. Każdego mogą tak ocenić. Będą mówić, że masz interes, żeby ich krytykować. Ktoś ci zapłacił, ktoś cię przekupił i dlatego ich krytykujesz. A nie biorą pod uwagę, że możesz tak myśleć! Coraz więcej ludzi szeptem składa mi gratulacje za felietony, za wywiady, mnie to zaczyna dziwić, dlaczego szeptem? Na wszelki wypadek, żeby nie zaszkodzić! To co, myśleć też już nie wolno?!
Notowała: Maria Malatyńska