Globisz ma skrzydła i wielką siłę
Rozmowa z producentem Witoldem Beresiem i reżyserem Arturem „Baronem” Więckiem o filmie „Prawdziwe życie anioła”. Inspiracją dla niego jest życie Krzysztofa Globisza i choroba, która go dotknęła. Aktor gra w nim też główną rolę. Premierę zaplanowano na 2020 rok.
Pewien znany aktor wyjeżdża z Krakowa do Warszawy i dostaje udaru. Gdy po kilku godzinach trafia do szpitala, lekarze nie dają mu zbyt dużej szansy. Tylko żona wierzy, że uda mu się przeżyć. Ta historia brzmi znajomo.
Witold Bereś: Zbieżność nazwisk i sytuacji nie jest przypadkowa. Rzeczywiście, postanowiliśmy nakręcić „Prawdziwe życie anioła”, w którym Krzysztof Globisz gra samego siebie. Ale nie będzie to dokument. Zawsze chciałem zrobić film, w którym fikcja miesza się z prawdą. I, jak się okazało, nie tylko ja. Każdy z nas, niezależnie od siebie, myślał o czymś takim. Jakiś czas temu, po długiej przerwie, po raz kolejny obejrzałem „Zakochanego Anioła”, w którym Krzyś grał tytułową rolę. Zadzwoniłem do Barona i mówię mu, że zrobił świetny film i czas, by coś znowu zrobił z Globiszem. A on odpowiedział, że właśnie miał do mnie dzwonić w tej sprawie.
Artur „Baron” Więcek: Wtedy zobaczyłem w Teatrze Łaźnia Nowa spektakl „Wieloryb the Globe”, w którym Krzyś zagrał już po udarze. I zrobił to tak genialnie, że zwariowałem. Mimo niepełnosprawności, która go dotknęła, on jest ciągle świadomym procesu twórczego aktorem. Pomyślałem, że można by z nim zrobić polską wersję „Motyla i skafandra” albo coś w typie „Nietykalnych”. Dlatego sięgnąłem po słuchawkę, by zadzwonić w tej sprawie do Beresia. Jednak on mnie uprzedził.
Jak Krzysztof Globisz zareagował na wasz pomysł?
Bereś: Zgodził się bez wahania. To jest człowiek, który świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że razem będziemy sobie zadawać pytania, które są dla nas wszystkich ważne i że będzie to praca w kręgu ludzi, którzy podobnie myślą. Poza tym ma do nas zaufanie, wie, że nie zamierzamy w żaden sposób wykorzystywać jego choroby czy fundować mu jakiejś autoterapii. On jej nie potrzebuje.
Baron: Przekonanie go do tego pewnie nie byłoby takie proste, gdybyśmy się od lat nie znali. W końcu zrobiliśmy z nim wszystkie nasze filmy. Grał w „Aniele w Krakowie”, „Zakochanym Aniele” i we „Wszystkich kobietach Mateusza”. To procentuje i sprawia, że możemy pracować na nieco innych zasadach. Po prostu: parę rzeczy przeżyliśmy ze sobą, odbieramy na podobnych falach i zwyczajnie się lubimy. Poza tym Krzyś ma w sobie bardzo pozytywną energię; pewien rodzaj światła, które sprawia, że jest otwarty na różne dzikie pomysły i twórcze szaleństwa. Myślę, że dzięki temu też tyle osób go dziś wspiera.
W filmie będą sceny, które poprzedzają chorobę aktora. Sięgacie nawet po nakręcone wcześniej zdjęcia, aby pokazać, jak wyglądał i zachowywał się, kiedy był zdrowy. Jakim człowiekiem jest wasz bohater, zanim dojdzie u niego do udaru?
W dalszej części tekstu przeczytasz:
- Jaki wpływ na scenariusz miała żona Krzysztofa Globisza, Agnieszka?
- Kto zagra Agnieszkę w filmie?
- Skąd w „Prawdziwym życiu aniołów” ukłon w stronę gór?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień