GKM u nas? Oj, będzie padać! Ale oni dali radę
Ekipa z Grudziądza w tym roku przyciąga ze sobą do Zielonej Góry niekorzystne warunki atmosferyczne. Kolejny dowód na to mieliśmy w poniedziałek...
Przed trzecim podejściem do pojedynku pomiędzy Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra a MRGARDEN GKM-em Grudziądz, które pierwotnie miało być kwietniową inauguracją tegorocznej ekstraligi padały dwie teorie. Obie dotyczyły pogody. Jedna mówiła, że w Zielonej Górze zacznie padać od godz. 19.30, druga wskazywała na okolicę 23.00. Warto przypomnieć, że początek spotkania zaplanowany był na 20.00. Żadne z tych przewidywań nie znalazło dokładnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Już przed meczem mżyło, ale nie lało. Dopiero w okolicach V, może VI biegu zaczęło coraz mocniej padać. Ostatecznie, po VIII gonitwie mecz został przerwany. Arbiter zaliczył wynik 31:17. To oznacza bonus dla zielonogórzan. - Sędzia podjął jedyną słuszną decyzję - zaznaczył trener Falubazu Marek Cieślak. - Rzeczywiście, rozpadało się i nie było nadziei na to, że ten deszcz przejdzie - przekonywał.
Mimo porażki trener rywali nie rozdzierał szat. - Znów muszę pogratulować Markowi, bo drugi raz ze mną zwyciężył - mówił z uśmiechem opiekun GKM-u Robert Kempiński. - Na początku przegrywaliśmy minimalnie, ale później ta przewaga zielonogórzan rosła. Wiedzieliśmy, że zacznie padać i od razu próbowaliśmy ratować wynik. Nie zamierzałem czekać ze zmianami taktycznymi. Zrobiliśmy roszadę, która nie wyszła. Nieraz bywa tak, że seniorzy przegrywają z młodzieżowcami. Potem przyszedł deszcz i przerwali zawody. No i koniec - podsumował trener grudziądzan.
Cieślak zdradzając kulisy przygotowań do spotkania z GKM-em mówił też o... potopie. - Po weekendowej ulewie tor był całkiem zalany, łącznie z murawą. Trudno było wierzyć, że ten mecz dojdzie do skutku. Jednak toromistrz Adam Warecki wykonał naprawdę dobrą robotę - chwalił pracownika klubu szkoleniowiec Falubazu. - W dniu meczu, od samego rana było nerwowo. Nie o wynik, tylko o pogodę. Przecież nie ma już wolnych terminów, w których można byłoby odjechać te zaległe mecze. Także szczęście, że mamy to już za sobą - zauważył Cieślak.
Goście wiedzieli, że ciężko będzie odjechać ten mecz w całości. - Znaliśmy prognozy i spodziewaliśmy się opadów deszczu. Niestety, to się sprawdziło. Z jeden strony to dobrze, że przerwaliśmy te zawody, bo jeszcze czeka nas kilka ważnych spotkań. Dla nas pojedynki o konkretną stawkę dopiero się zaczynają - zauważył zawodnik GKM-u Krzysztof Buczkowski.
Trener Falubazu odniósł się także do postawy swoich młodzieżowców. - Alex Zgardziński po raz pierwszy jest zawodnikiem, który zgromadził w moim zespole najwięcej punktów. Mam nadzieję, że na tym nie skończy i będzie się jeszcze pokazywał z dobrej strony - komentował szkoleniowiec zielonogórzan . - Sebastian Niedźwiedź był najlepszy na treningu, wygrywał z pozostałymi juniorami, kręcił dobrze czasy, więc pojechał w tym meczu. Przecież nie pojawił się w składzie, bo mi się podoba (śmiech). Sprawdziło się, bo bieg młodzieżowcy chłopaki wygrali na 5:1. W drugim starcie kamerzysta zasłonił Niedźwiedziowi zielone światło i dlatego nie wystartował - zdradził trener.