Gimnazja ocaleją? Jest taka szansa
Wcale nie jest pewne, że gimnazja będą zlikwidowane. MEN twierdzi, że rozważa różne możliwości, a najważniejsze jest przywrócenie 4-letniego LO.
Temat likwidacji gimnazjów nie schodzi z ust nie tylko nauczycieli, rodziców, uczniów, ale może przede wszystkim polityków. PiS zapowiadało, że znikną one z mapy i wróci 8-klasowa podstawówka. Pierwszym rocznikiem, który miałby pójść do 7. klasy zamiast do gimnazjum byliby obecni piątoklasiści. Jednocześnie nauka w LO zostałaby wydłużona do 4 lat.
Wcale jednak nie jest takie pewne, że reforma zostanie przeprowadzona w ten sposób. Minister edukacji Anna Zalewska w poniedziałkowej rozmowie na antenie Polsat News powiedziała, że los gimnazjów nie jest przesądzony. Dodała, że decyzje zapadną w czerwcu, a przedtem odbędzie się debata na temat zmian koniecznych w polskiej oświacie.
Teoretycznie można by wydłużyć kształcenie w liceum do 4 lat pozostawiając jednocześnie 3-letnie gimnazjum, ale wtedy uczniowie kończyliby edukację dopiero w wieku 20 lat. Anna Zalewska w Polsacie stwierdziła jednak, że jest to mało prawdopodobne rozwiązanie, ponieważ młodzież nie chciałaby zapewne uczyć się przez 13 lat.
Dla PiS priorytetem jest powrót do 4-letniego LO. Obecnie nauka trwa w tych szkołach 3 lata, a jak twierdzą w MEN, to za mało, aby przygotować młodzież do studiów.
- To prawda, że dziś kandydaci na studia nie są tak dobrze przygotowani jak kiedyś - mówi dr Mieczysław Karol Naparty, rzecznik Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy. - Umasowienie studiów odbiło się na ich jakości. Wymagania trzeba było trochę obniżyć. Moim zdaniem powrót do 4-letniego liceum jest więc wskazany.
Zgadza się z tym większość nauczycieli i dyrektorów szkół. - Obecnie nauka w liceum została zredukowana do kursu przedmaturalnego - ocenia Rafał Łyszkiewicz, dyrektor I LO im. Kasprowicza i działającego przy nim Gimnazjum Dwujęzycznego w Inowrocławiu. - Nie ma lepszego rozwiązania niż 4-letnie liceum. Druga sprawa to napisanie od nowa podstawy programowej, która moim zdaniem jest fatalna. W pierwszej klasie LO kończymy realizację programu gimnazjum. Uczniowie mają 17 przedmiotów. Na profilowanie zostaje druga klasa i pół trzeciej, bo dla maturzystów lekcje kończą się w kwietniu. Geografii, biologii, fizyki i chemii wszyscy uczą się tylko w pierwszej klasie. Potem dla tych, którzy nie wybierają rozszerzeń z tych przedmiotów, wchodzi przyroda. To infantylne wiadomości, a nie rzetelna wiedza. Podobnie jest z historią. Jeśli kogoś nie interesuje ten przedmiot w rozszerzeniu, od drugiej klasy chodzi na lekcje historii i wiedzy o społeczeństwie. Nazywam to historią w słowach i obrazach, bo z prawdziwym nauczaniem historii nie ma ona nic wspólnego.
Podobnego zdania jest Irena Podłucka, dyrektor Liceum Ziemi Kujawskiej we Włocławku.
- Trzy lata to zdecydowanie za mało, aby poznać uczniów i przygotować ich do studiów - podkreśla dyrektor Podłucka. - Skupiamy się na maturze, która jest dla nich w tym momencie najważniejsza. Niestety, obecnie w LO młodzież nie ma czasu na rozwijanie swoich pasji, bo zanim zacznie na dobre rozwijać skrzydła, już kończy szkołę.
Zdaniem Ireny Podłuckiej pozostawienie gimnazjum przy jednoczesnym wydłużaniu kształcenia w LO do czterech lat nie jest najlepszym pomysłem. - Młodzież szybciej dziś dojrzewa, dorośleje. Według mnie próg 19 lat jest wystarczający - mówi.
- Bardzo byłoby mi żal naszego Gimnazjum Dwujęzycznego, gdyby - podobnie jak inne szkoły - miało ono zostać zlikwidowane - dodaje Rafał Łaszkiewicz. - Rozumiem jednak, że 4-letnie liceum jest ważniejsze i gimnazja musiałyby wtedy zniknąć. Pozostawienie uczniów LO o rok dłużej oznaczałoby bowiem ogromne koszty.