„Gierymski” całymi latami czekał na odkrycie w szufladzie babci

Czytaj dalej
Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie
Artur Drożdżak

„Gierymski” całymi latami czekał na odkrycie w szufladzie babci

Artur Drożdżak

Siedem dekad nie było sygnału, gdzie może być zaginiony w czasie wojny obraz Maksymiliana Gierymskiego. Odnalazł się w Krakowie. Dzięki temu, że rozpadło się pewne małżeństwo.

Ojciec nie raz mówił córce, że dostała w spadku skarb, ale wcale nie chodziło mu o kolekcję 30 obrazów po dziadkach. Miał na myśli to jedno dzieło Gierymskiego. Dla Joanny to był tylko olbrzymi kłopot. Wiedziała, że „Zima w małym miasteczku” może być warta fortunę, ale nigdy nie będzie mogła sprzedać płótna. Miała bowiem świadomość, że obraz znajduje się na liście strat wojennych. Taką informację odkryła z mężem na stronie internetowej Ministerstwa Kultury. Od tej pory ta wiedza zatruwała małżeńskie relacje.

Koniec małżeństwa

Dziś Joanna i Mariusz są w trakcie rozwodu i po 18 latach małżeństwa niewiele zostało z ich miłości. Teraz są oskarżenia, pretensje i złość. On wytyka jej związek z nowym mężczyzną, ona uważa, że mąż ją nęka, śledzi i okrada z cennych pamiątek. W takiej atmosferze trudno się cieszyć życiem, domem pod Krakowem i dziećmi.

Cenny obraz wędrował z nimi od jednego adresu do drugiego. Dostojnie spoczywał a to na szafie, a to pod łóżkiem lub w pokoju córki. Cierpliwie czekał, co z nim będzie i obserwował rozpad małżeństwa Joanny i Mariusza.

Pamiętał, jak oboje go odnaleźli w komodzie, która stała w mieszkaniu przy ul. Spokojnej w Krakowie. Tu umarła Janina, babcia Joanny od strony taty. Miła pielęgniarka, która po godzinach interesowała się sztuką. Trudno się dziwić jej pasji, bo nie chciała być gorsza od drugiej babci Joanny, która była malarką i plastykiem, podobnie jak jej mąż. Oboje terminowali u samego Józefa Mehoffera. Pradziadek Joanny był z kolei uczniem Jana Matejki.

W tej rodzinie i w tym domu obrazów nigdy nie brakowało. Jednak Gierymski znalazł się nie u nich, ale w rękach drugiej babci, pielęgniarki Janiny. Wcześniej Joanna odkryła w nocnej szafce babci karteczkę, z której wynikało, że Janina kupiła Gierymskiego od Ireny K. To była sąsiadka mieszkająca piętro wyżej.

Obraz z karteczkami

Gdy Janina zmarła w 2007 roku, Joanna z Mariuszem zaczęli robić porządki, bo chcieli mieszkanie po babci wynająć. Wtedy znaleźli Gierymskiego z doczepioną drugą karteczką o lakonicznej treści: „ten obraz zakupiłam od nieznajomej osoby (tęga blondynka), zapłaciłam 800 zł, cała moja renta. Należy zwrócić Muzeum Narodowemu w Krakowie”. Był tam podpis babci Janiny i data 18 czerwca 2000”.

To jakby ostatnia wola kobiety, bo sama transakcja kupna dzieła musiała się odbyć wiele lat wcześniej. Świadczy o tym zachowana trzecia karteczka, tym razem nakreślona ręką sprzedającej dzieło, czyli zmarłej już Ireny K. Była datowana na lipiec 1965 r.

„Otrzymałam od pani Janiny 4 tys. zł za obraz który sprzedałam malarza Maksymiliana Gierymskiego (pejzaż)”.

Tu pada kwota wyższa od podanej przez babcię Janinę, ale raczej można wierzyć Irenie K., bo wzmiankę nakreśliła tuż po transakcji, a nie jak kupująca prawie pół wieku później.

Joanna z ojcem spekulowali, że babcia Janina chciała pomóc finansowo sąsiadce, więc wysupłała ostatni grosz i kupiła od niej obraz. Skąd miała go Irena K.? Może od kogoś ze swojej rodziny, a może od osoby, która współpracowała z Niemcami w czasie wojny...

- Babcia Janina dbała o swoje imię i bała się oddać obraz za życia - tłumaczyła potem Joanna. Z tego powodu potomnym zostawiła kartkę o konieczności zwrotu dzieła do muzeum. Joanna wszystko odziedziczyła po babci i od tej pory Gierymski stał się jej zmartwieniem.

Dzieło ostatni raz było widziane publicznie w czasie wojny w gmachu Akademii Górniczo-Hutniczej.

Czytaj więcej i dowiedz się: 

  • w jakich okolicznościach zaginął obraz?
  • jaka była dzisiejsza wartość dzieła?
  • jak ostatecznie doszło do rozwiązania kwestii płótna?
Pozostało jeszcze 73% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Artur Drożdżak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.