Giertych: Mamy konflikt z Unią, Rosją. Trump też nie musi być dla nas życzliwszy
Dziś tylko Donald Tusk jest w stanie zjednoczyć opozycję - mówi Roman Giertych, były wicepremier w rządzie PiS, adwokat i komentator polskiej polityki.
Minął rok rządów PiS, a właściwie rok rządów prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Czy rzeczywiście ma on wizję zmian i rozwoju Polski, czy kieruje się osobistą zemstą, którą w skrócie myślowym można sprowadzić do zdania: zamknąć Tuska?
Nie sądzę, aby taka jedyna motywacja kierowała prezesem Kaczyńskim. Ma on rzeczywistą wizję Polski, ale wizję zbudowaną na własnym, ograniczonym zrozumieniu świata. Mimo swojej niewątpliwej inteligencji jest człowiekiem, który nie rozumie współczesności i to nie tylko dlatego, że nie zna żadnego języka obcego. On patrzy na to, co się dzieje, tylko z punktu widzenia polskiego podwórka, a nie widzi Polski przez pryzmat świata, co w dzisiejszych czasach jest szczególnie istotne. A dla naszych interesów takie zwężenie perspektywy jest po prostu groźne.
No, czasami się prezes z premierem Węgier spotka...
A premier Węgier spotka się czasami z prezydentem Rosji Putinem. Przy całym szacunku dla Węgrów nie jest to priorytetowy dla Polski kierunek polityki zagranicznej. Polska jest coraz bardziej izolowana na świecie. Mamy konflikt z Unią Europejską, konflikt z Rosją. Nie jest też wcale powiedziane, że administracja prezydenta Trumpa będzie dla nas życzliwsza, skoro prezydent elekt nie ukrywa, że planuje porozumienie z Rosją. Może to spowodować ochłodzenie stosunków Ameryki z Polską. Zwłaszcza biorąc pod uwagę całkiem możliwy jakiś układ Rosji z USA w sprawie Ukrainy.
Właśnie, jak ocenia pan działania ministra spraw zagranicznych Witolda Wa-szczykowskiego? Czy po tym roku można powiedzieć, że jedyna nieszkodliwa zmiana w polityce zagranicznej to zapuszczenie przez niego brody?
Niebawem czeka nas renegocjowanie porozumienia z Unią, co jest koniecznością po wyjściu Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. Polska może zatem stracić miliardy wynegocjowane przez Tuska i Sikorskiego. Widać, że jesteśmy traktowani w Unii jak pariasi. Nie zaprasza się nas do najważniejszych stołów.
Żegnający się z Europą w roli prezydenta Barack Obama nie zaprosił premier Szydło.
Ale ja chciałbym też zwrócić uwagę, jakimi słowami opisuje się teraz w Europie polski rząd, choćby w opiniotwórczych europejskich tygodnikach. Właśnie jestem po lekturze „The Economist”. Tygodnik ten nazywa polski rząd ksenofobicznym i nacjonalistycznym. Jesteśmy uznawani za kraj, który stacza się z drogi przyjętej przez Unię Europejską.
W każdej kampanii politycy mniej lub bardziej kłamią i przekupują wyborców. Przyzna pan, że program 500 plus okazał się strzałem w dziesiątkę.
Ekonomiczne skutki programu jeszcze poznamy. Osobiście jestem zwolennikiem skutecznej pomocy, a nie rozdawnictwa. Dziś wiele rodzin z dobrymi dochodami też pobiera to świadczenie, co nie jest dobre. Największym problemem polskiej polityki, jeszcze większym niż rządy PiS, jest kompletny brak realnej opozycji.
PO „ujawniła” właśnie gabinet cieni...
Przedstawienie przez Platformę Obywatelską gabinetu cieni nie wstrząsnęło posadami polskiej polityki. Wpadki lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru nie pomagają w budowaniu wizerunku poważnej partii opozycyjnej, a błędy w sprawozdaniu finansowym znacznie ograniczają możliwości tej formacji. Patrząc dalej, Polskie Stronnictwo Ludowe ledwo zipie, a o lewicy to już w ogóle szkoda mówić - kompletna wpadka z wystawieniem Magdaleny Ogórek jako kandydatki w wyborach prezydenckich oraz późniejsze poparcie dla różnych pomysłów Prawa i Sprawiedliwości przez Leszka Millera tylko dopełniają ten krajobraz po klęsce.
To, co dalej? Kolejne czterolecie rządów PiS?
Myślę, że jedyną osobą, która jest w stanie zapanować nad chaosem, jest Donald Tusk, bo ma autorytet, umiejętności. Tylko jeszcze nie jest to ten etap, by wkroczył.
Czy wpisaliśmy się, wybierając w wyborach parlamentarnych PiS, w ogólnoświatowy trend antyestablishmentowy?
Z pewnością widzimy na świecie odejście od popierania politycznej poprawności zdefiniowanej przez amerykańską lewicę. Polska właśnie dlatego „wpadła w łapy” Kaczyńskiego, bo w tym nurcie się znalazła. Rząd Ewy Kopacz, która była fatalnym, najgorszym wyborem Donalda Tuska, wpisywał się w ten scenariusz. Bo jaki był pierwszy spór „starego rządu” z nowym prezydentem Andrzejem Dudą? O problemy związane ze zmianą płci. Ilu osób dotyczy ta sprawa? I proszę mnie nie posądzać o brak wrażliwości. Tylko z jednej strony PO zajmowało się zmianą płci, przy całym szacunku, a PiS walił po oczach 500 plus. Generalnie mamy lewicowy rząd PiS, promujący lewicowe gospodarcze rozwiązania, które nie sprawdziły się już w czasach ZSRR. Dziś widzimy na świecie odejście od tej politycznej poprawności. To ona doprowadziła do wyboru prezydenta Trumpa.
Czy Trump zniesie wizy dla Polaków? Jakim będzie, pana zdaniem, prezydentem?
Nie będzie musiał znosić wiz, bo przecież to prezydent Obama obiecał, że je zniesie do końca swojej kadencji, a więc ma kilka tygodni. (To oczywiście sarkazm).
Cóż, Amerykanie będą nas „kochać”, dopóki będziemy kupować u nich np. sprzęt wojskowy.
Poza tym prezydent Trump obiecał walkę z nielegalną imigracją i w ogóle imigrantami, zatem dlaczego dla Polaków miałby robić wyjątek. I wreszcie prezydent Duda był chyba około czterdziestą osobą, do której zadzwonił. Widzimy więc, jakie są amerykańskie priorytety.
Wracając na polskie podwórko - prognozy gospodarcze nie są zbyt dobre.
Delikatnie mówiąc. Problemem Prawa i Sprawiedliwości i przede wszystkim problemem Jarosława Kaczyńskiego jest to, iż nadaje państwu rolę omnipotentną, nie doceniając całkowicie postaw biznesowych, całej gospodarczej różnorodności, której nie jest w stanie zadekretować przyjętą w ciągu jednej nocy ustawą.
Dlatego mamy dziś bardzo poważny problem ze spadkiem wzrostu PKB, spadkiem inwestycji rodzimych przedsiębiorców, którzy obawiają się działać, bo co rusz straszy się ich kontrolami, akcjami Centralnego Biura Antykorupcyjnego itd.
PiS wprowadza PRL-bis i to nie tylko w mediach, wskrzeszając choćby „Teleranek”.
Bo to się podoba najważniejszemu widzowi. Jacek Kurski, prezes TVP, nie martwi się, że wymiotą go z Woronicza widzowie, ale ten widz najważniejszy, który ma sentyment do „Teleranka”, wieczorynki, „Sondy” i jak się okazuje, także do „Dziennika Telewizyjnego”.
Mówiąc szczerze, Jarosław Kaczyński, nie wypominając, zbliża się do wieku emerytalnego. Kogo namaści na następcę? Czy w ogóle to zrobi? Joachima Brudzińskiego? A może minister Ziobro wykona szarżę, bo środowisko Solidarnej Polski ma ciąg na bramkę?
Życzę prezesowi Kaczyńskiemu 120 lat i dobrze wiem, jak jest trudnym przeciwnikiem, jak trudno mu się przeciwstawić, bo gdy byłem wicepremierem w jego rządzie, to kosztowało mnie to sporo sił.
Wracając jednak do rzeczywistości. Naturalnym delfinem jest prezydent Andrzej Duda i sądzę, że chce się ustawić w tej pozycji, choć czasem od prezesa po łapkach dostanie. Ma szansę stać się liderem PiS-owskiego obozu, ale najpierw musi drugi raz wygrać wybory. Teraz prezydent Duda nie ma charakterologicznych możliwości, by sprzeciwić się nie tylko Kaczyńskiemu, ale choćby Antoniemu Macierewiczowi, mimo iż jakieś próby tam czyni.
Czyni, czyni, a minister Macierewicz tworzy swoją armię. Już 10 tysięcy ochotników zgłosiło się do obrony terytorialnej.
Idą tam po żołd, pieniądze. Nie sądzę, by ginęli za Macierewicza.
Jesteśmy po kolejnych protestach społecznych. Tym razem nauczycieli. Minister edukacji Anna Zalewska mówi twardo: nie cofniemy reformy nawet na krok.
Jakiej reformy? Mówimy o likwidacji gimnazjów i znów o powrocie do PRL-u. Gdy jako minister edukacji wprowadzałem matematykę na maturę, cały proces trwał trzy lata, by wszyscy przygotowali się do zmiany. Wtedy była to jednak tylko matematyka, a dziś minister Zalewska mówi o wystrzeleniu systemu w kosmos. Uważam, że jeśli nikt nie powstrzyma tego szaleństwa, czeka nas chaos: uczniów, rodziców i nauczycieli.
To kiedy ten Tusk na białym koniu się pojawi?
Rok, półtora. Ale opozycja musi zbudować coś nowego. To nie może być Platforma czy Nowoczesna.
Czy Komitet Obrony Demokracji ma potencjał, by pociągnąć za sobą opozycję?
Powoli się ten potencjał wyczerpuje, ale KOD zrobił swoje, zmobilizował ludzi. Nie ma jednak ani chęci, ani możliwości, by przejąć władzę. Tu trzeba nowej formacji, która stworzy program odbudowy Polski, jej naprawy po rządach PiS, które każdego dnia ją niszczą.