Łatwo dać po 500 zł: trzeba tylko przelać na konta. Trudniej coś zbudować – a właściwie budowanie to tej władzy nie wychodzi wcale.
Centralny Port Komunikacyjny będzie jedną wielką historią niezgulstwa w zarządzaniu tej ekipy i osobiście premiera, który to miał być taki „techniczny” – a właściwie „technokratyczny” i sprawnie zarządzać państwem. Miał załatwiać sprawy. Premier tymczasem każdego dnia zajmuje się zapasami z konkurencją wewnątrz rządu i propagandą sukcesu, a sukcesu nie ma. W czasach wojny i kryzysu Polakom należałby się wreszcie od historii styl Churchilla a dostają właśnie Gierka. Premier zatem gierkuje a nie buduje. CPK jest tylko i aż symbolem, bo nawet Muzeum Bitwy Warszawskiej się ślimaczy a spółka państwowa, które miała budować uwaga – drewniane domy – domów nie buduje. I tak bez końca.
W tych warunkach w sumie nie dziwi, że władzy PiS nie udały się żadne programy budowy mieszkań. Polska od lata jest na szarym końcu wszystkich możliwych statystyk mieszkaniowych w Europie pod każdym względem: i wielkości mieszkań, i komfortu, i chyba nawet doświetlenia pomieszczeń. Ta władza budować nie potrafi. Ludzie może wytrzymają bez CPK (nie wiadomo czy jest potrezbny), ale bez mieszkań już nie za bardzo. W Polsce mieszkania budują najczęściej deweloperzy – diabli wiedzą skąd ta nieszczęsna nazwa. Nazwijmy zatem tych co budują – budowniczymi domów. To dzięki nim i kredytom hipotecznym Polki i Polacy mają jednak gdzie mieszkać. No ale ci budowniczy – więksi i mniejsi, tacy, co tworzą osiedla wielkie w Krakowie i Wrocławiu i tacy, co budują kilka bloków w Skawinie, stali się solą w oku władzy.
Były już w ostatnich latach kampanie przeciw nauczycielom, przeciw opiekunom niepełnosprawnych, przeciw młodym lekarzom, przeciw pielęgniarkom i wiele innych: teraz blady strach padł na budowniczych: teraz oni są na muszce władzy. Dzięki ich efektywności widać czarno na białym, że rząd sam z siebie żadnego programu mieszkaniowego nie wygeneruje – nic nie zbuduje. Na spotkanie ze mną w Strzelcach Krajeńskich przyszła właśnie właścicielka takiej firmy budowalnej – zatrudnia kilkanaście osób i kilku podwykonawców, buduje tanio, w swoim ukochanym mieście i padł na nią po ogłoszeniu walki z deweloperami blady strach: co im teraz zrobią? Kontrole dodatkowe? Policja? Przecież ona nic z złego nie robi, tylko domy i mieszkania buduje, i je sprzedaje już kilkanaście lat. Pewnie nawet wolałaby nie być nazywana deweloperką, tylko jakoś skromniej.
To nie chodzi tylko o budowanie z cegieł i betonu. Ta władza jest władzą destrukcji – destrukcji zaufania, serdeczności międzyludzkiej, pewności, ze jeśli solidnie pracujesz to nic ci się nie stanie. Po odejściu tej władzy za rok, dużo będzie jak zwykle domów do budowania a do odbudowywania więzi społecznych i zwykłej życzliwości między Polakami.