Gen. Ryszard Pietras, szef podhalańczyków: To, że zostałem żołnierzem, to wina trzech sióstr
W wojsku trzeba mieć elastyczny charakter. Ważna jest też sztuka definiowania priorytetów - mówi generał brygady Ryszard Pietras, dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich.
Trudno przygotować się do rozmowy z panem, bo pan nie udziela wywiadów.
Ależ nie zgadzam się z tym zupełnie, pełno mnie w mediach. Chociaż jestem człowiekiem, który według dzisiejszych reguł nie powinien istnieć. Nie mam profilu na Facebooku. Nie mam Twittera. Jestem jednak usatysfakcjonowany wirtualnie, bo wiele osób, które mnie znają, wypowiada się na mój temat w mediach, nie tylko społecznościowych. Na szczęście są to pozytywne informacje, więc ja nie muszę się promować, przynajmniej na razie (śmiech).
To może na początek trochę się poznamy? Proszę coś o sobie opowiedzieć. Żona, dzieci?
Mam i żonę, i syna. Jak każdy człowiek mam swoją pasję, jest nią wojsko. Ponad 30 lat temu, jako młody człowiek, zdecydowałem, że wezmę sprawy w swoje ręce, i wstąpiłem do służby wojskowej. Zresztą w tamtych czasach nie było zbyt wielkiego wyboru, co ze swoim życiem zrobić. Chociaż, powiem inaczej, służba wojskowa dawała najlepsze, moim zdaniem, możliwości rozwoju. Po latach studiów wojskowych, pierwszych trudnych stanowiskach, gdy wiele razy myślałem, żeby to rzucić, dotarłem tu, gdzie jestem. Miałem wątpliwości, czy dobrze wybrałem, ale dzisiaj widzę, że jestem szczęściarzem żołnierskim. Służyłem w garnizonach w pięknych miejscach, m.in. w Tarnowskich Górach, Lublińcu, a teraz w Rzeszowie. Pracuję z ludźmi, którzy byli, są i będą motorem moich działań.
W dalszej części przeczytasz:
- czy pan generał rządzi w domu
- jak to sie stało, że Ryszard Pietras został żołnierzem
- czy w wojsku łatwiej jest wydawać, czy wykonywać rozkazy
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
już od
2,46 ZŁ /dzień