Gdzie mieszkają radni Bydgoszczy? Sprawdza to komisja
Komisja doraźna składająca się z radnych ma sprawdzać, gdzie mieszkają członkowie bydgoskiej rady miasta.
Wszystko wskazywało na to, że komisja w ogóle nie powstanie. Wniosek o powołanie takiego ciała zgłosił na ostatniej sesji radny Bogdan Dzakanowski. Chodziło o przypadek radnego Jakuba Mendrego, który publicznie przyznał się, że od pewnego czasu mieszka w Żołędowie.
Wniosek radnego Dzakanowskiego nie zyskał jednak poparcia rady miasta i wydawało się, że na tym sprawa się zakończy.
Jednak kilka dni temu szefowie klubów radnych otrzymali pismo od Zbigniewa Sobocińskiego, szefa rady miasta „W związku z możliwością wystąpienia przesłanek do wygaszenia mandatu radnego, proszę o zgłaszanie kandydatur radnych do pracy w komisji doraźnej, która miałaby zbadać, czy występują okoliczności zobowiązujące Radę Miasta do wygaszenia mandatu”.
Ireneusz Nitkiewicz z SLD, chociaż zgłosił swoją kandydaturę do pracy w komisji, sam nie, jak dokładnie jej praca powinna wyglądać.
- Jednak wyobrażam to sobie tak, że każdy radny mieszka w Bydgoszczy - mówi. - Bo jak inaczej, mamy śledzić naszych kolegów, gdzie mieszkają?
I choć Ireneusz Nitkiewicz przyznaje, że jego zdaniem komisja w ogóle nie powinna powstać, to wypada by bydgoski radny mieszkał właśnie w Bydgoszczy.
O krok dalej idzie radny Bogdan Dzakanowski, który chce, by radni składali oświadczenia pod groźbą odpowiedzialności karnej. - To mieszkańcy zdopingowali mnie, by złożyć wniosek o powołanie komisji - zapewnia. - Pytali mnie, jak to się dzieje, że jakiś radny nie mieszka w Bydgoszczy, a sprawuje mandat w tym mieście - dodaje.
Oprócz Jakuba Mendrego, na cenzurowanym znalazł się też m.in. Jan Szopiński, wiceprzewodniczący rady miasta. Obydwoje zapewniają jednak, że w Bydgoszczy mieszkają. Tymczasem w sprawie Szopińskiego do naszej redakcji dotarł mail, w którym czytamy m.in. „Sąsiedzi p. Szopińskiego w bloku przy ul. Duracza w bydgoskim Fordonie znają go i to powtórzą każdemu, że widują od czasu do czasu pana Szopińskiego. Jednak sam zainteresowany pomieszkuje od dawna w podbydgoskim Osielsku. Jak to możliwe, że radny oszukał mieszkańców i opinię publiczną, w tym media? Szopiński mieszka w Osielsku od wielu lat, jako wice prezydent był tam odwożony przez kierowcę Urzędu Miasta. Dowodów jest wiele, ale radny sprytnie ten fakt ukrywa. Warto się tym zająć”.
- Nigdy nie ukrywałem, że moja żona mieszka w Niemczu - odpowiada Jan Szopiński. - Od granicy z Bydgoszczą, to zresztą jakieś 300 metrów. Ja natomiast mieszkam przy ulicy Duracza w Fordonie od 1992 roku - dodaje.
Jeden z radnych anonimowo dodaje: - Może i Mendry niepotrzebnie chlapnął, ale mam wrażenie, że komuś prywatnie to było potrzebne.