Gdzie jest najwięcej bakterii?
Rozmawiamy z Aleksandrą Koper, ekspertem do spraw żywienia.
Wielu ludzi uważa, że w domowej kuchni jest czyściej, a w związku z tym bezpieczniej, niż w restauracji...
Niestety to nie do końca prawda. Badania wskazały, że bardzo wąskie grono osób myje lodówkę częściej niż raz w miesiącu, a warzywa i owoce kroi na desce innej niż ta używana do krojenia surowego mięsa. Często zatrucia pokarmowe domowników są błędnie łączone z nieświeżą żywnością, a nie brakiem higieny w kuchni. Restauratorzy muszą przestrzegać w swoich lokalach surowych zasad porządku, monitorują wykorzystywane przez siebie urządzenia i prowadzą dokumentację wszystkich produktów. Zawsze może ich skontrolować Państwowa Inspekcja Sanitarna. W naszych kuchniach sanepid raczej się nie pojawi.
Od czego zacząć, by zadbać o higienę w kuchni?
Najlepiej od siebie samych. Mycie rąk to podstawa bezpieczeństwa spożywanych przez nas posiłków. Szacuje się, że na 1 centymetrze kwadratowym naszej dłoni może znajdować się nawet 5 milionów bakterii. Część z nich to tzw. fizjologiczna mikroflora skóry, jednak oprócz niej nasze ręce to prawdziwe siedlisko bakterii chorobotwórczych, które w każdej chwili mogą przenieść się na jedzenie. Pokonać możemy je w jeden, sprawdzony sposób - dokładnym, przynajmniej 20-sekundowym myciem dłoni mydłem pod bieżącą, ciepłą wodą. Umyć trzeba także żywność, zwykle wystarczy to zrobić w gorącej wodzie. Niektóre produkty powinniśmy umyć płynem do mycia naczyń lub mydłem. Chodzi głównie o jaja i owoce cytrusowe. Na skorupkach tych pierwszych mogą znajdować się groźne bakterie salmonelli, zaś z powierzchni cytrusów trzeba usunąć pestycydy.
Co z kuchennymi naczyniami?
Nie powinno się trzymać zbyt długo w zlewie talerzy z resztkami jedzenia, gdyż może to doprowadzić do rozwoju bakterii. Zawsze przed przygotowaniem posiłku, jak i po nim, myjmy blat kuchenny. Trzeba też dbać o piekarnik i okap.