Mieszkańcy zaglądają pod każdy krzak, do szopek, przepustów pod torami. Sprawdzili dwa miejsca, które wskazał jasnowidz. I nic!
Nad ranem, w czwartek, 26 stycznia żona obudziła się i zauważyła, że męża nie ma. Wyszedł z domu, nikomu nic nie mówiąc. Nie wziął ze sobą telefonu ani okularów. Przepytani zostali wszyscy kierowcy autobusów, którzy tej nocy i ranka zabierali pasażerów ze Sławy. Nikt nie widział mężczyzny w zimowej, zielonej kurtce i brązowych, wysokich butach. W Sławie nie ma pociągów.
Dlatego policja prosi o kontakt kierowców, którzy tego dnia zabierali kogoś na stopa. – Myślę, że może pojechał w Polskę i jakiś patrol, który będzie sprawdzał bezdomnych, go znajdzie. Od razu będą wiedzieć, że jest z innego terenu. My też znamy naszych bezdomnych i jak pojawi się ktoś nowy, zaraz sprawdzamy – zapewnia komendant straży miejskiej ze Sławy Jerzy Rudnicki.
– Może mężczyzna stracił pamięć i dlatego nie można go znaleźć – zastanawiają się sąsiedzi, którzy szybko przyłączyli się do akcji. Codziennie pod domem zaginionego mężczyzny są zbiórki osób, które dołączają do poszukiwań. – Nic nie wiadomo, aby miał jakieś problemy, żeby musiał się ukrywać. Dlatego prawdopodobne jest, że stracił pamięć, ale to tylko domniemanie – mówi jedna z sąsiadek i prosi, aby zaznaczyć w gazecie, że pan Zbyszek wyszedł bez okularów.
Codziennie leśnika szukają mieszkańcy, strażnicy miejscy, leśnicy, strażacy, policjanci i pracownicy urzędu miejskiego w Sławie. W poniedziałek jedna z grup liczyła około 100 osób, druga, nieformalna, ok. 40. – Do każdej przydzielamy funkcjonariuszy, dzielimy siły i szukamy – mówi asp. sztabowy Sławomir Wojtkowiak z Komendy Powiatowej Policji we Wschowie i przyznaje, że bardzo trudno jest szukać, gdyż nie ma żadnych punktów zaczepienia.
– Zaglądamy pod każdy krzak, do każdej ambony, szopki, stodoły. Mówimy do ludzi, aby szukali też na wysokości swojej głowy – mówi Jerzy Rudnicki. Już kilka razy brał udział w akcji poszukiwawczej, ale zawsze był jakiś trop. Jasnowidz wskazał dwa miejsca, które zostały przeszukane. – Tak jakby pan Zbyszek rozpłynął się w powietrzu – mówi jeden z mieszkańców.
– Zaginął nasz kolega. Dobry, uczynny, miły człowiek, zero agresji – przyznaje Wiesław Daszkiewicz, nadleśniczy z Nadleśnictwa Sława Śląska. – Półtora miesiąca temu został leśniczym w Tarnowie Jeziernym. Rok wcześniej przez pół roku zastępował leśniczego. To fachowiec – mówi o nim jego szef.
W poniedziałek akcja miała trwać do godziny 16. – O tej porze w lesie zaczyna być ciemno
– przyznaje aspirant sztabowy S. Wojtkowiak. We wtorek odbędzie się spotkanie przedstawicieli wszystkich służb biorących udział w akcji, którzy wymienią się uwagami i zdecydują, co jeszcze można zrobić.
– Zaginął mój mąż Zbyszek. Ktokolwiek go widział, proszę o kontakt z policją – apeluje żona Lidia. Bardzo chciałaby, aby mąż jak najszybciej wrócił do
domu.