Gdyby nie Górnik wygralibyśmy z Realem Madryt
W najbliższą niedzielę Stal Mielec po raz pierwszy od ponad 20 lat podejmie na własnym stadionie Górnika Zabrze. Rywalizacja pomiędzy oboma zespołami zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii polskiej piłki nożnej.
Górnik Zabrze nigdy nie był wygodnym rywalem dla Stali Mielec. Oba zespoły zagrały ze sobą do tej pory 47 spotkań ale Stal wygrała z nich tylko siedem.
„Ćwiartka” w przerwie
Do pierwszego spotkania obu drużyn doszło w 1961 roku. Wtedy Stal Mielec po raz pierwszy awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Przywitanie nie było jednak miłe. Do Mielca przyjechał Górnik Zabrze. Drużyna już wtedy utytułowana z Ernestem Pohlem i Hubertem Kostką w składzie. Całe miasto chciało przyjść na to spotkanie.
– Oczywiście chętnych do obejrzenia meczu było więcej niż miejsc na niedużym wówczas mieleckim stadionie. Sędzia zezwolił aby kibice dla, których nie starczyło miejsc na trybunach mogli usiąść w pobliżu linii bocznej boiska – wspomina legendarny piłkarz i trener Stali Mielec Zenon Książek. Samo spotkanie było bardzo jednostronne – Górnik wygrał je 6:1. Katem mielczan okazał się być słynny Ernest Pohl, który zdobył cztery bramki. W ich strzelaniu nie przeszkodził mu nawet wypity w przerwie alkohol – Juniorem wtedy byłem i na własne oczy widziałem jak Pohl „ćwiartkę” w przerwie wypił. Wszedł na drugą połowę i od razu nam dwa gole wbił – wspominał w jednym z ostatnich wywiadów w swoim życiu nieodżałowany Zygmunt Kukla.
Przełamana klątwa
Stal po dziesięciu latach przerwy do 1 ligi wróciła w 1970 roku. Z każdym kolejnym rokiem drużyna była coraz silniejsza. Jednak mimo gwiazd w składzie pokroju Grzegorza Laty, Zygmunta Kukli czy Henryka Kasperczaka, Górnik Zabrze wciąż dla Stali był nie do ogrania. Nawet w mistrzowskim sezonie 1972/73 dwukrotnie padł remis. „Klątwę Górnika” udało się przełamać dopiero 19 października 1974 roku.
Wtedy to Stal prowadzona przez Zenona Książka wygrała w Zabrzu po golach Grzegorza Laty i Jana Domarskiego 2:1. „Wygrali lepsi” – tak swoją relację z tamtego meczu tytułował katowicki „Sport”.
-Chociaż gospodarze prowadzili do 61 min., dla nikogo nie ulegało wątpliwości, która z drużyn jest lepsza, groźniejsza, lepiej przygotowana – pisał redaktor Stefan Riedel. To było pierwsze i zarazem ostatnie zwycięstwo Stali Mielec w Zabrzu.
Nie chcieli puścić Szarmacha
Legendarny prezes Stalli Mielec, architekt jej największych sukcesów, Edward Kazimierski krzywi się gorzko gdy zostaje zapytany o Górnika Zabrze
– Nie mam dobrych wspomnień związanych z tym klubem – rzuca i nie chodzi mu wcale o kiepski bilans jego zespołu w starciu z drużyną ze Śląska. – Robili wszystko, żeby Andrzej Szarmach do nas nie przyszedł – dodaje.
Latem 1976 roku 26-letni wówczas napastnik reprezentacji Polski i Górnika Zabrze postanowił zmienić barwy klubowe i przenieść się do Stali Mielec, która właśnie świętowała drugie mistrzostwo Polski i szykowała się do walki w Pucharze Europy. Na przeszkodzie stanęli jednak śląscy działacze rządzący wówczas w PZPN-ie. Edward Kazimierski musiał osobiście jechać na negocjacje do Warszawy. Dopiero po interwencji u Ministra Sportu i osobistym poświadczeniu przez Szarmacha, że chce przejść do Mielca działacze ze Śląska się ugięli. Choć i tak nie powstrzymali się przed uszczypliwością w kierunku mielczan. Dokumenty niezbędne do rejestracji Szarmacha jako zawodnika Stali nadeszły nazajutrz po minimalnie przegranym meczu z Realem Madryt.
– Gdybyśmy wtedy mieli Andrzeja w składzie to wygralibyśmy z Realem! – zapewnia Edward Kazimierski.