Gdy prezydent nie może
Od redaktora:
Andrzej Duda postawił w kłopotliwej sytuacji twórców reformy zmierzającej do ostatecznego i całkowitego uzdrowienia polskiego sądownictwa. Obiecał, że podpisze jedną ustawę, ale dwóch nie. Jest to jaskrawy przykład czarnej niewdzięczności wobec prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Do tego prezes przyzwyczaił się, że może zrekonstruować rząd, a nawet Bartłomieja Misiewicza, ale prezydenta już nie bardzo. Chociaż są pewne możliwości. W konstytucji jest np. art. 131, który przewiduje sytuację, gdy prezydent nie może przejściowo sprawować urzędu. Szczęśliwie konstytucja dokładnie nie określa, co to znaczy, ale mówi za to, że „gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu”.
No właśnie...