Fundament nad głową
Najczęściej patrzymy w niebo, żeby podjąć decyzję, czy wychodząc potrzebujemy zabrać parasol czy nie. To po wyglądzie nieba próbujemy wyczytać przecież, jaka jest pogoda. Kto jednak nie pamięta tych kilku chwil w życiu, gdy niebo nie mówiło nam, że będzie padać, ale pokazywało nam nieskończone horyzonty, gdy nocą znikały znad głowy chmury a jaśniejące gwiazdy wyciągały duszę na nieziemskie wyżyny?
Zdjęcia kosmosu przemeblowały nasze myślenie o niebie, bo już wiemy, że nie są prawdziwe wyobrażenia starożytnych o sklepieniu ustawionym przez Boga pośrodku niezmierzonej wody, żeby stworzyć nad ziemią coś w rodzaju kopuły, pod którą można oddychać. Mimo tej wiedzy jednak niebo zachowuje swoje miejsce w naszej wyobraźni: cały czas żyjemy przecież pod niebem a nocą zadzieramy głowy do góry, żeby blask gwiazd przypomniał nam co jakiś czas, że ten świat to nie jakieś ciasne pudełko, w którym jesteśmy uwięzieni.
Niebo jest pierwszym stworzeniem Boga. Zanim Pan obsiał ziemię różnorodnymi kwiatami i drzewami, zanim zaroił ją zwierzętami i kazał ptakom latać w przestworzach, musiał w ogromie wód, które wypełniały wszystko, stworzyć przestrzeń do życia. Dlatego rozdzielił wody potężnym sklepieniem, żeby niczym rozciągnięta do niewyobrażalnych rozmiarów kopuła chroniło to, co znajdzie się pod nim, przed niszczycielską siłą żywiołu. Gdy w czasach Noego postanowił świat zniszczyć, wystarczyło zostawić na czterdzieści dni i nocy otwarte zawory nieba…
W języku biblijnym niebo jest więc fundamentem, gwarantem naszego istnienia. Bez tego sklepienia nad naszymi głowami, od którego rozpoczęło się stworzenie świata, nie byłoby możliwe zaistnienia życia. Wszystkie obawy o nasze życie – bez względu na to, gdzie jest ich źródło – są ostatecznie lękiem o to, czy niebo nie spadnie nam na głowę…
Ile nadziei i pokoju kryje się zatem w wierze Kościoła, że zmartwychwstały Pan wstąpił do nieba. Ten, który jest naszym pocieszycielem i obrońcą, Ten, który błogosławi ubogich i pokrzywdzonych, staje w obronie sieroty, wdowy i przybysza, Ten, który życie oddaje za przyjaciół i nieprzyjaciół staje się naszym niebem, gwarantem naszego życia. Nie ma już w sercu chrześcijanina obawy o to, że niebo spadnie nam na głowę, że życie nam się rozsypie, że wszystko wezmą diabli. Jest spokojna nadzieja, bo niebo jest nie tylko pierwszym stworzeniem, ale i ostatnim: Bóg potwierdził swoją troskę o świat biorąc do nieba Jezusa.
Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego będziemy w tym roku przeżywać pod niebem mocno zachmurzonym i pełni obaw czy burza, która rozpętała się na wschodzie, nie przerodzi się w nawałnicę siejącą zniszczenie jeszcze szerzej niż dotychczas. Niech pamięć o tym, że niebo przyjęło Pana, będzie dla nas źródłem pokoju.