Frankowiczom zwrócą spready [wideo]
Zakłada to przedstawiona wczoraj przez Kancelarię Prezydenta najnowsza propozycja dla kredytobiorców walutowych.
Koszty wejścia w życie ustawy Kancelaria Prezydenta oszacowała na 3,6-4 mld zł.
Banki: koszt 3,6 mld zł? Co najmniej 10 mld zł
Nie będzie przymusowego przewalutowania kredytów, ale 10 sierpnia zostanie zwołany Komitet Stabilności Finansowej, który ma przekonać banki, by same rozwiązały problem z frankowiczami. W przeciwnym razie prezydent zapowiada ustawę, która je do tego zmusi.
- Jestem przeciwny rewolucji w kredytach frankowych, nie ma potrzeby wprowadzania zmian, ponieważ są one dobrze spłacane - podkreśla w rozmowie z „Pomorską” dr Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich. - Jednak najnowsza propozycja kancelarii prezydenta jest i tak bardziej racjonalna od wcześniejszych. Maciej Łopiński, szef Kancelarii Prezydenta słusznie podkreśla wagę stabilnego systemu finansowego. To wymaga uwzględnienia konsekwencji wprowadzenia ustawy dla sektora finansowego, czyli że może ona go osłabić. Trudno jednak zgodzić się z szacunkowymi kosztami dla banków na poziomie 3,6-4 mld zł. Będą wyższe. Mogą przekroczyć 10 mld zł, m.in. dlatego, że zwrot spreadów walutowych ma obejmować okres od 2000 roku i być oprocentowany.
- W ciągu pół roku od wejścia w życie ustawy konsumenci będą mogli złożyć w swoim banku wniosek o wyliczenie pobranych i nienależnych kwot z tytułu spreadu - informuje Michał Kisiel w serwisie Bankier.pl.
Przypomnijmy, spread to różnica między kursem sprzedaży a kupna waluty.
- Bank będzie miał 30 dni na przygotowanie danych i przesłanie ich kredytobiorcy, a klient 12 miesięcy na złożenie wniosku o zwrot. Ma to dotyczyć kredytów we wszystkich walutach. Wniosek będą mogli złożyć zarówno klienci spłacający teraz zobowiązanie, jak i ci, którzy już mają to za sobą lub ich umowa wygasła z innego powodu - dodaje analityk.
Wyjaśnia też, jak będzie wyliczana ta kwota: - Punkt odniesienia to kurs średni NBP. Założono, że bank może zarabiać na wymianie walut 0,5 proc. Jeśli stosował wyższe kursy, nadwyżka zostanie zaliczona jako nienależny spread. Suma, od której naliczane będą niesłusznie pobrane spready zostanie ograniczona. Przyjęto kredyt o maksymalnej wysokości 350 tys. zł.
Limit dotyczy jednego kredytobiorcy i jeśli zobowiązanie zaciągnęło np. małżeństwo, granica będzie dwukrotnością limitu. Niesprawiedliwie naliczone spready obejmują kwoty pobrane przy wypłacie kredytu oraz przy spłatach rat do wejścia w życie tzw. ustawy antyspreadowej w 2011 roku. Od niesłusznie pobranych kwot naliczone zostaną odsetki w wysokości połowy odsetek ustawowych. Suma zostanie ponownie przeliczona na walutę obcą i obniży kwotę długu, pozostającego do spłaty. Jeżeli kredyt już został spłacony, klient otrzyma zwrot w gotówce.
Złotówkowi gorzej spłacają raty
Kredytobiorcy walutowi lepiej niż złotowi spłacają swoje kredyty mieszkaniowe. Biuro Informacji Kredytowej przeprowadziło analizę spłacalności takich kredytów zaciągniętych w latach 2006 - 2008, czyli podczas boomu pożyczek we frankach. W tym czasie banki udzieliły 924 tys. kredytów mieszkaniowych, z czego prawie połowę we franku szwajcarskim (436 tys.). Szkodowość szwajcarskich, czyli opóźnienie w spłacie powyżej 90 dni, okazuje się być po 7-9 latach wyraźnie niższa niż kredytów złotowych pochodzących z tych samych lat.
Co więcej, kredytobiorcy walutowi lepiej niż złotowi spłacali swoje kredyty w trudnych warunkach wzrostu kursu franka w 2015 roku. W ubiegłym roku, w którym frank silnie podrożał, udział opóźnionych kredytów złotowych był 1,5 wyższy w porównaniu do kredytów walutowych.
Kredyty walutowe do 2013 roku miały znaczący udział w ofercie banków, w niektórych rocznikach nawet przeważały (2005 i 2008 oraz w wymiarze wartościowym rok 2006).