Frankowicze: - Prezydent obiecał i co z tego?!
Prezydent nie wywiązał się z obietnicy wyborczej. Frankowicze nadal czekają na tzw. ustawę antyfrankową. Przypomnieli się w sobotę.
W sobotę przed Pałacem Prezydenckim zebrała się grupa osób, która swoją obecnością chciała głowie państwa przypomnieć jej obietnicę wyborczą. Prezydent Andrzej Duda zapewnił podczas kampanii, że w ciągu trzech miesięcy od jego zaprzysiężenia powstanie ustawa, która sprawi, że problemy frankowiczów znikną.
Do soboty, 5 grudnia nie powstała, natomiast dało się usłyszeć w tłumie, że szanse na zmianę sytuacji są równie niewielkie, co na obfite opady śniegu w tym czasie. Protestujący bowiem trafili z aurą, było ciepło, a momentami na przemawiających przed Pałacem Prezydenckim padały promienie słońca.
Problemy kredytobiorców nieświadomych konsekwencji zaciągania dużych pożyczek w obcej walucie to nie tylko spłata dużo wyższych rat niż obliczone w momencie podpisywania umów. Ogromne problemy finansowe wynikające ze wzrostu wartości franka szwajcarskiego to - jak przekonywali zebrani - powód wielu samobójstw osób, które nie poradziły sobie z nagłymi problemami. - Chcemy przypomnieć prezydentowi o tzw. ustawie antyfrankowej, na mocy której zostaną przewalutowane wszystkie kredyty zaciągnięte w tej walucie - powiedział nam Tomasz Sadlik, szef stowarzyszenia Pro Futuris.
- Mieliśmy nadzieję, że na święta już będziemy mieli spokój - ubolewał Sadlik. Sami poszkodowani chcieli pomóc w pracach nad ustawą. Opracowali ją sami frankowicze, których zespół działa przy kancelarii prezydenta Dudy i w porozumieniu z nią, ale - projekt napotkał na swej drodze opór: może być ona niekonstytucyjna. To z wiadomych względów spotkało się z salwami śmiechu zebranych, mających na uwadze wydarzenia z ostatniego tygodnia, gdy Trybunał Konstytucyjny (TK) był odmieniany przez wszystkie przypadki. - Chciałem zwrócić uwagę, że o tym, czy nasza ustawa jest niekonstytucyjna, może orzec dopiero TK - mówił jeden z franko wiczów, dodając, że podczas wstępnych prac nad ustawą można powiedzieć to o niemal każdym projekcie.
Zanim na dobre rozpoczął się protest, szef Pro Futuris nawoływał zebranych do pisania życzeń świątecznych dla prezydenta na przygotowanych na tę okazję kartkach świątecznych. Ich wzór brzmiał: „W ten magiczny czas Świąt Bożego Narodzenia życzę Panu spokoju, prezentów i zdrowia. Żeby nigdy nie musiał Pan się martwić o dzień jutrzejszy ani o to, czy ktoś nie wyrzuci Pana i Pańskiej rodziny z domu”.
Jednak chętni mogli formułować autorskie życzenia, które później delegacja przekazała do Pałacu Prezydenckiego. Zgromadzenie miało pokojowy charakter, było głośne, ale bez nawoływań do nienawiści ani obrażania prezydenta Dudy.
Brakowało jednak w tłumie entuzjazmu.
- Szkoda, że jest nas dzisiaj tak mało. Podczas pierwszego zgromadzenia „na dziko” było nas około siedmiu tysięcy ludzi - mówił jeden z przemawiających, który dodał, że prezydent wygrał wybory niewielką przewagą głosów, o czym mogły zadecydować właśnie głosy skuszonych jego obietnicą pomo
cy.