Kredyty. Przedwyborcze zapowiedzi ustawowego przewalutowania kredytów nie zostaną zrealizowane, bo zachwiałyby systemem bankowym.
Spłacający kredyty mieszkaniowe zaciągnięte we frankach szwajcarskich muszą sami walczyć o swoje prawa. Rząd im nie pomoże, choć w kampanii wyborczej najważniejsi politycy Prawa i Sprawiedliwości obiecywali, że rozprawią się z bankami, jak tylko dojdą do władzy.
Prezydent RP Andrzej Duda przygotował nawet projekt ustawy o przewalutowaniu kredytów frankowych - przymusowym dla banków, korzystnym dla kredytobiorców, ale już wiadomo, że nie zostanie on uchwalony. W Sejmie jest jeszcze podobny projekt klubu Kukiz’15, spełniający oczekiwania frankowiczów, ale bez poparcia PiS nie ma szans na jego przyjęcie.
Nie da się
Jakichkolwiek złudzeń pozbawił frankowiczów prezes PiS Jarosław Kaczyński. W wywiadzie dla Polskiego Radia powiedział, że „frankowicze powinni wziąć sprawy we własne ręce i walczyć w sądach”. Według niego rząd nie może podejmować działań, które zachwiałyby systemem bankowym.
Gdy kilkanaście miesięcy temu w kampanii wyborczej politycy Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej alarmowali, że przewalutowanie kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich jest nierealne, Andrzej Duda i Beata Szydło upierali się i przekonywali, że taka operacja jest możliwa do przeprowadzenia. Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego przeczy deklaracjom prezydenta i premiera.
Akcje banków w górę
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Po wypowiedzi prezesa PiS na giełdzie notowania akcji banków, które udzieliły najwięcej kredytów we frankach szwajcarskich, natychmiast mocno poszły w górę.
Padały nawet wyliczenia, że wartość akcji, które ma wicepremier Mateusz Morawiecki, wzrosła o 200 tys. zł. Trzeba jednak przypomnieć, że minister rozwoju zawsze sceptycznie odnosił się do pomysłu przewalutowania po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu, co w pierwotnym projekcie proponował prezydent Andrzej Duda.
Na słowa Jarosława Kaczyńskiego zareagowali także frankowicze. Zapowiedzieli wielką manifestację, podczas której będą protestować przeciwko „złamaniu słowa danego przez PiS”. Protest ma się odbyć w Warszawie 25 marca. Spłacający kredyty we frankach szwajcarskich przejdą sprzed Pałacu Prezydenckiego pod siedzibę Ministerstwa Finansów. Wierzą, że uda im się przekonać prezesa PiS do zmiany stanowiska w sprawie przewalutowania ich kredytów.
Jakaś pomoc będzie
Przedstawiciele rządu już próbują łagodzić sytuację. Pojawiła się kolejna obietnica pomocy frankowiczom.
Ministerstwo Finansów i Komisja Nadzoru Finansowego jeszcze w tym miesiącu mają przedstawić projekt przepisów wymuszających na bankach przewalutowanie kredytów. Chodzi o wprowadzenie wysokich kar finansowych dla tych banków, które mają klientów spłacających kredyty frankowe. To miałoby wymusić porozumienie z klientami dotyczące przewalutowania pożyczek na złotówki. Nie wiadomo jednak, jak to będzie wyglądać w praktyce. Na pewno banki nie zgodzą się na przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu, na co liczyli frankowicze, bo przecież to im obiecywano w kampanii wyborczej.
Nadal otwarta pozostaje sprawa zwrotu frankowiczom kwot, które banki zarobiły na tzw. spreadach, czyli stosowaniu niekorzystnych dla klientów kursów. Prace nad projektem ustawy nakazującej oddanie pieniędzy klientom banków nie zostały przerwane i wciąż jest szansa na ich przyjęcie przez Sejm.
Zamiast przewalutowania, frankowicze otrzymają ułatwiony dostęp do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Ale na pomoc w spłacie rat będą mogli liczyć tylko ci, którzy stracą pracę lub zachorują.
Najbardziej wytrwali posłuchają rady prezesa PiS i będą walczyć o swoje w sądach. Ale tylko nieliczni frankowicze wygrywają sprawy wytoczone przeciwko bankom.