Co jakiś czas spotykają się byli pracownicy bydgoskiego Fotonu. Tym razem pretekstem było 90-lecie powstania fabryki Alfa, prekursorki Fotonu, założonej przez Mariana Dziatkiewicza przy ul. Garbary. Czyli po sąsiedzku z Muzeum Fotografii.
To ono przygarnęło pamiątki po Alfie, po Fotonie, użycza miejsca na spotkania wśród sprzętów bliskich sercu byłych „fotonowców”.
Dla ludzi znających jedynie fotografię cyfrową wspomnienia byłych pracowników Fotonu to opowieści z innego świata. Dziś niewielu chce się przedzierać przez tajniki wywoływania filmu, naświetlania itp. Oni zaś przygotowywali wszystkie te chemikalia, udoskonalali, produkowali papier fotograficzny, „instalowali” nowinki przemysłu fotochemicznego w Polsce.
Bohdan Putkiewicz w bydgoskim i warszawskim Fotonie przygotowywał pracę dyplomową. Poznał więc oba zakłady. Gdy skończył studia, mógł wybierać. - Miałem do wyboru: Bydgoszcz, Warszawę albo łódzką „Filmówkę” - wspomina. - Obróbka taśmy filmowej mnie nie interesowała.
Bydgoski Foton zapamiętałem jako świetny zakład, gdzie szanowana jest praca, mili ludzie, dobra organizacja.
Wybór był oczywisty. I w marcu 1953 roku zaczął pracę w Bydgoszczy. Pierwszą i jedyną do emerytury. Zakład „od podszewki” poznawał w dziale kontroli jakości. Po dwóch latach został głównym technologiem, szefem kontroli jakości, a później pracował w laboratorium badawczym, czyli tam gdzie najbardziej lubił.
Józef Dalecki jest chyba w tym gronie seniorem. Pracę zaczynał w 1951 roku w oddziale emulsji przy ul. Garbary. - Potem byłem szefem produkcji - chyba najdłużej, a w 1989 roku odchodziłem jako specjalista od rozliczeń produkcji.
We wspomnieniach przewija się współpraca z czołowymi wtedy w Europie producentami składników potrzebnych do produkcji materiałów fotograficznych, maszyn nowoczesnych na owe czasy, a dziś te nazwy niewielu coś mówią.
Są liczni przedstawiciele młodszej generacji - grupa, która zaczynała prace w 1973 roku. Leszek Biliński zatrudnił się wówczas w bydgoskim Fotonie jako technolog, kierownik oddziału wytwarzania emulsji. Potem, w 1992 r. został pierwszym prezesem Fotonu SA i wyciągnął go na prostą. Krótko w Fotonie pracowała też jego żona Jadwiga.
Dla Mariana Romeckiego to także była pierwsza praca. Dziś jest prezesem spółki Foton BIS, założonej przez czeską Fomę, która kupiła Foton. Obaj panowie ze szczegółami mogą opowiadać losy firmy z przełomu lat 80. i 90.
Roman Strychalski zaczynał w 1973 jako elektryk, później był zakładowym społecznym inspektorem pracy.
W centralnym, jedynym w Polsce laboratorium usług fotograficznych wywołujących kolorowe filmy, zaczynała pracę Barbara Mikołajczak. Od samego początku, gdy tylko powstało. Był 1969 rok.
Na kolorowe zdjęcia czekało się wtedy 4-5 miesięcy
- śmieje się. Wywoływali zdjęcia i slajdy. Te ostatnie do dziś są dobrej jakości, czego nie da się powiedzieć o zdjęciach.
Laboratorium to była w zasadzie jej jedyna praca. Odchodziła z niego w 2003 roku, potem jeszcze dwa lata w dziale sprzedaży materiałów medycznych i emerytura.
Co człowiek, to historia wspomnienia. Foton był liczącym się w Polsce zakładem, było tu wiele nowinek technicznych i technologicznych.
Nie tylko Barbara Mikołajczak lubi przychodzić na spotkania z kolegami z pracy. - Przychodzę tym chętniej, że jestem samotny - nie kryje Józef Dalecki. - Utrzymujemy kontakty z tą pierwszą, najstarsza generacją: dyrektorem Foryńskim, Stankiewiczem, z Bohdanem Putkiewiczem.
Inspiratorem i organizatorem spotkań jest Ryszard Chodyna. - Robię to z szacunku dla tych ludzi. Dużo się od nich nauczyłem, dużo im zawdzięczam. Dzięki temu, czego nauczyłem się w Fotonie przepracowałem później 17 lat w japońskich firmach, obracając się w najnowszych technologiach fotograficznych.