Fortyfikacje to wielki turystyczny atut Krakowa. Trzeba je promować
Kraków jest jednym z niewielu miast na świecie, w których zachowały się przykłady wszystkich systemów fortyfikacyjnych - od średniowiecza do współczesności. W swojej książce opisuje je przewodnik i popularyzator miasta Henryk Łukasik.
Jedną z przyczyn, dla których właśnie w tym miejscu doliny Wisły powstała osada nazwana z czasem Krakowem, była naturalna obronność tego miejsca. Wysokie na 228 m n.p.m. wzgórze wawelskie, płaskie na szczycie, o bardziej stromych niż dziś zboczach, otoczone było ze wszystkich stron przez Wisłę, Rudawę, Wilgę, Prądnik, mokradła Żabiego kruka i bagniste okolice stawu św. Sebastiana.
Tę naturalną obronność od samego początku wzmacniali sztucznymi umocnieniami mieszkający tu ludzie. Jako pierwszy fortyfikacje uzyskał Wawel, który jako siedzibę władcy otoczono na szczycie ziemno-drewnianym wałem. U stóp wzgórza rozwinęła się rychło osada nazwana Okołem. Ona również prawdopodobnie już w IX w. miała własny wał obronny.
Na skrzyżowaniu szlaków
Dogodne położenie Krakowa na skrzyżowaniu szlaków ze wschodu na zachód i z południa na północ sprawiało, że gród rozwijał się dynamiczne, obrastając w nowe osady. Były one skupione wokół wybudowanych tam w XII i XIII w. kościołów i nie miały umocnień. Gdy w 1241 r. pod Kraków dotarli Mongołowie miasto i przyległe osady zostały złupione i spalone. Uświadomiło to krakowianom konieczność posiadania fortyfikacji.
- Akt lokacji Krakowa z 1257 r. nakładał na mieszkańców obowiązek obrony miasta, natomiast nic nie wspominał o umocnieniach - opowiada Henryk Łukasik. - Jednak nieustanne walki prowadzone o Kraków przez książąt dzielnicowych oraz ciągłe zagrożenie tatarskie sprawiły, że książę Leszek Czarny wyraził zgodę na budowę obwałowań. Miasto było na tyle prężne ekonomiczne, że wały ziemne powstały dość szybko. Trzeci najazd tatarski odbił się od nich, a Kraków szczęśliwie obronił się przed najeźdźcami.
Natomiast murowane umocnienia miasto zawdzięcza królowi Wacławowi II Czeskiemu, który w 1300 r. koronował się na króla Polski. Władca ten - czerpiąc z doświadczeń Pragi, która już 50 lat wcześniej została otoczona murami - przystąpił do solidnego fortyfikowania Krakowa. Zbudowano wtedy główne bramy, wzniesiono mury i wykopano fosę. Prace te kontynuowano potem za czasów Władysława Łokietka.
- Trzeba pamiętać, że ówczesny Kraków nie był dzisiejszym prawie milionowym miastem. Mieszkało w nim i okolicznych osadach może kilka tysięcy ludzi. Inwestycja taka była więc ogromnym wysiłkiem organizacyjnym i materialnym. Niemniej tempo, w jakim wykonano prace świadczy, że sił roboczych i środków starczyło. Zapewne do prac wykorzystywano zgodnie z ówczesną praktyką jeńców wziętych podczas działań wojennych. A przecież Łokietek takich wojen prowadził wiele - wyjaśnia Henryk Łukasik.
W połowie XIV w. murowane obwarowania Krakowa były ukończone, natomiast pełny średniowieczny kształt mury zyskały dopiero za czasów Władysława Jagiełły, w początkach XV w. Pierwszym praktycznym sprawdzianem tych fortyfikacji była nieudana próba zdobycia miasta przez Jana Luksemburskiego w 1345 r. Na następny taki sprawdzian trzeba było czekać aż do roku 1587, kiedy to arcyksiążę Maksymilian Habsburg usiłował sięgnąć po polską koronę i bezskutecznie oblegał w tym celu Kraków. Poza tym w XVI i XVII w. Rzeczpospolita była tak potężnym państwem, że jej stolica prawie nigdy nie była zagrożona. Wojny toczyły się na dalekich obrzeżach, a Kraków przez całe dekady był bezpieczny.
Miasto prowincjonalne
Właśnie to długoletnie bezpieczeństwo sprawiło, że średniowiecznych fortyfikacji Krakowa w zasadzie nigdy nie przebudowano na umocnienia nowożytne, lepiej dostosowane do obrony przed ostrzałem artyleryjskim. Nigdy nie było takiej potrzeby i gdy w 1655 r. pod miastem pojawili się Szwedzi Kraków w dużej mierze okazał się bezbronny wobec ich artylerii. Jeszcze trudniejsze czasy nastąpiły w XVIII w., gdy miasto znów wpadło w ręce Szwedów podczas wojny północnej. W wyniku szwedzkich rabunków Kraków mocno podupadł materialnie, zbiedniał i stał się de facto prowincjonalnym miastem. Szkody spowodowane szwedzką okupacją nie dały się naprawić przez długie lata. Miasto, pozbawione przez Szwedów ujęć wody pitnej zmagało się z tym problemem aż do XX w.!
Osłabienie Rzeczypospolitej w XVIII w. skutkowało licznymi najazdami, oblężeniami i okupacjami obcych wojsk - szwedzkich, rosyjskich, pruskich. Wszyscy napastnicy ze względów prestiżowych chcieli zająć Kraków, a gdy już do niego weszli próbowali go maksymalnie ograbić z czego się tylko dało. Łupione miasto musiało w dodatku utrzymywać swoich okupantów...
U schyłku Rzeczypospolitej podjęto ostatnią próbę odbudowy umocnień Krakowa, ale z braku środków skończyła się ona jedynie na zamiarach. Udało się natomiast zbudować tzw. fortyfikacje kleszczowe Wawelu od strony Wisły (zachowane do dziś). Inwestycja spowodowana była faktem, że granica z Austrią po I rozbiorze przebiegała właśnie wzdłuż Wisły. Był to jednak ostatni wysiłek obronny I Rzeczypospolitej w Krakowie.
Na początku XIX w. średniowieczne mury miejskie były w tak złym stanie, że władze podjęły decyzję o ich rozbiórce. - Średniowieczne mury burzono wtedy w całej Europie. Nie miały one już żadnego znaczenia militarnego i popadały w ruinę. W Krakowie fosa była miejscem, do którego wyrzucano śmieci i z którego wychodziły wszystkie zarazy. Mury krępowały też rozwój miasta. Uważam wprawdzie, że nie było wtedy potrzeby demograficznej rozszerzania Krakowa, ale ze względu na zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne likwidacja obwarowań była pożądana. W przypadku Krakowa decyzję taką podjął już cesarz Franciszek II około 1800 r., a po 1815 r. senatorowie Rzeczypospolitej Krakowskiej podtrzymali ją - tłumaczy Henryk Łukasik.
W tamtym czasie nie było mody na restaurację zabytków, a współcześni nawet sobie nie uświadamiali historycznego znaczenia obiektów, które burzyli. Tak też zburzone zostały mury Krakowa, choć, dzięki interwencji prof. Feliksa Radwańskiego, ocalał fragment z Bramą Floriańską i Barbakanem. Niejako w zamian, w połowie XIX w. władze austriackie podjęły decyzję o przekształceniu Krakowa w twierdzę. Teraz miasto miało mieć fortyfikacji aż nadto...
Twierdza, czyli rozwój
Austriaccy wojskowi przewidywali, że wcześniej czy później ich kraj stanie do walki z carską Rosją. Dlatego leżąca na północ od Karpat, odsłonięta Galicja wymagała umocnienia za pomocą twierdz. Kraków nadawał się do tego znakomicie: tu krzyżowały się drogi ze wschodu na zachód, tu od niedawna dochodziła kolej, a samo miasto leżało bardzo blisko granicy z Rosją. Tak oto Kraków został twierdzą, jedną z najważniejszych w monarchii, w dodatku poddawaną permanentnej rozbudowie.
Nieustający wyścig między artylerią a umocnieniami sprawiał bowiem, że fortyfikacje należało ciągle modernizować, by zapewnić im wytrzymałość na rosnące kalibry dział i coraz lepsze pociski. Stąd rozbudowa i modernizacja Twierdzy Kraków trwała do samej I wojny światowej.
Czy status twierdzy krępował czy napędzał rozwój miasta? - Według mnie, gdyby nie twierdza Kraków pozostałby prowincjonalnym miasteczkiem galicyjskim liczącym w poł. XIXw. 40 tys. mieszkańców. Tymczasem na potrzeby budowy twierdzy Austriacy musieli ściągnąć tu fachowców, zgromadzić materiał, zatrudnić siłę roboczą. To wszystko przyciągało ludzi i pozytywnie wpływało na rozwój miasta, a także na jego rangę - twierdzi Henryk Łukasik.
Dzięki temu na przeł. XIX i XX w liczba mieszkańców podwoiła się, zbliżyła się do 100 tysięcy, a wkrótce przekroczyła tę liczbę. Powstało wiele nowoczesnych i pięknych budynków, którymi dzisiaj miasto się szczyci. Zbudowany wtedy układ urbanistyczny i komunikacyjny funkcjonował w miarę sprawnie jeszcze przez prawie 50 lat. Ogromne środki przeznaczone na budowę urządzeń wojskowych miały olbrzymie znaczenie miastotwórcze. - A że zabrakło chaotycznie zabudowanych przedmieść? Dzisiaj skutecznie nadrabiamy zaległości w tym względzie. Nie zgadzam się zatem z opiniami, że status twierdzy krępował Kraków- tłumaczy pan Henryk.
Kraków jest jednym z niewielu miast na świecie, w których zachowały się przykłady wszystkich systemów fortyfikacyjnych - od średniowiecza do współczesności. Znajdziemy tu aż 11 systemów obronnych. Gdy spojrzymy na inne europejskie twierdze, to zauważymy, że zostały one wybudowane poza miastem i brakuje im zwykle elementu średniowiecznego, tak dobrze obecnego w Krakowie.
Takie fortyfikacyjne dziedzictwo jest atutem Krakowa i powinno być wykorzystywane w działaniach promocyjnych i turystycznych. Są bowiem ludzie - historycy wojskowości, badaczce, hobbiści, miłośnicy architektury militarnej - którzy chętnie przyjadą do Krakowa, by w jednym miejscu zobaczyć przegląd umocnień od średniowiecza do XX w. - Propagowaniu tego dziedzictwa ma też służyć moja książka - uśmiecha się pan Henryk.