Fizjoterapeuta tworzy żywą tkankę kadry. Odpowiedzialność za kondycję sportowców czuje na placach
- Fizjoterapeuta jest częścią kadry, to żywa tkanka zespołu. Adrenalina skacze zupełnie jak u zawodników podczas startów. Ale to też duża odpowiedzialność, którą czuć na plecach - mówi Katarzyna Hewelt, fizjoterapeutka, która współpracuje ze sportowcami i klubami sportowymi także tymi z kadry narodowej.
Będziesz śledziła poczynania polskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio?
Oczywiście! Robię nawet małe przemeblowanie w gabinecie, by transmisje z Tokio mogli śledzić podczas zabiegów także moi pacjenci. Na Igrzyskach Olimpijskich wystąpią zawodniczki, z którymi miałam okazję pracować jako fizjoterapeutka jeszcze rok temu: tyczkarki trenera Wiaczesława Kaliniczenki, kolarki torowe - siostry Daria i Wiktoria Pikulik. Będą emocje!
Fizjoterapeutka, która rozumie sport to chyba najlepsze, co może zawodnika spotkać.
Trenowałam wioślarstwo i właśnie z tym sportem wiązałam swoją przyszłość. Kontuzja uniemożliwiła mi zawodowe uprawianie sportu. Przyszedł moment, w którym musiałam zaplanować tę przyszłość na nowo. I ten plan zrodził się, kiedy oglądałam jakiś mecz reprezentacji Polski w piłce nożnej. Podczas gry, któryś z zawodników ucierpiał, na boisku błyskawicznie pojawił się sztab medyczny. I zdałam sobie sprawę, że kadra to nie tylko sportowcy, ale i lekarz, psycholog, fizjoterapeuta - zespół specjalistów, którzy nieustannie dbają o zawodników, choć prawie nigdy ich nie widać, specjaliści, bez których drużyna byłby niekompletna. Zmotywowałam się do pracy, by osiągnąć nowy cel - zostać fizjoterapeutką. Wzięłam tylko to, co dobre z sytuacji, w której się znalazłam - bo gdyby nie doświadczenia, które zdobywałam, trenując, nie rozumiałabym tak dobrze, tego co przeżywają zawodnicy, z którymi pracuję. Doświadczenia zawodniczki w połączeniu z nowoczesną wiedzą fizjoterapeutki pozwalają mi dziś działać tak, by odsunąć w czasie nieuchronne kontuzje, np. te wynikające z przeciążenia, nie dopuszczać do tych, których da się uniknąć i szybko niwelować te, które jednak się zdarzyły.
Jako fizjoterapeutka bywasz częścią naszej kadry narodowej.
Tak, miałam kilka razy tę wielką przyjemność. Pracowałam z młodzieżową kadrą narodową w piłce koszykowej, z młodzieżową kadrą narodową w piłce ręcznej oraz z olimpijczykami przygotowującymi się do występu w Igrzyskach Olimpijskich w kolarstwie torowym i kajakarstwie. Praca fizjoterapeuty różni się w zależności od tego z zawodnikami jakiej dyscypliny pracuje, ale pewne zasady są uniwersalne. Wspólnym mianownikiem jest zdecydowanie konieczność monitorowania przetrenowania sportowców. Zawsze też konieczna jest kooperacja z innymi specjalistami w sztabie - lekarzem, psychologiem, dietetykiem. Tylko taka praca będzie efektywna.
W jakiej dyscyplinie sportu o kontuzje najłatwiej?
Zdecydowanie najwięcej kontuzji zdarza się w sportach zespołowych, w których dochodzi do częstego kontaktu między zawodnikami: w piłce nożnej, koszykówce, piłce ręcznej, a wiec tam, gdzie na boisku jest dużo skakania, biegania. Gdzie jest często ostra rywalizacja. Dochodzi też do kontuzji przeciążeniowych. W wioślarstwie jest inaczej - podczas startów zawodnicy odnoszą stosunkowo niewiele kontuzji, większość to wynik braku odpowiedniej regeneracji podczas wyczerpujących treningów. Ale trzeba być przygotowanym na wszystko. Zdarzyło mi się wyciągać język zawodnikowi, który upadł i zemdlał. Innym razem dzięki monitorowaniu parametrów zorientowałam się, że trzeba szybko skonsultować się z lekarzem, bo organizm zawodnika atakuje wirus, choć widocznych objawów jeszcze nie ma. Pamiętam też, że w ekspresowym tempie musiałam zareagować i prosić o wsparcie lekarza, gdy zawodnik wpadał we wstrząs anafilaktyczny.
Jaka jest rola fizjoterapeuty w tym teamie?
Na starcie to już tylko doglądanie zawodnika, szybkie reagowanie w sytuacjach nagłych. To ciągłe chodzenie między zawodnikami, dopytywanie o samopoczucie, o dolegliwości bólowe, bo tylko mając szczegółową wiedzę, uda się podjąć szybkie kroki, w sytuacji, kiedy zawodnik zbagatelizuje czy przeoczy symptomy świadczące o rozpoczynającej się kontuzji lub zapowiadające inny problem zdrowotny, np. infekcję. Podczas zawodów wspieramy zawodników, przeżywamy wspólnie wszystkie emocje. Bo podczas treningów, zgrupowań spędzamy ze sobą tyle czasu, że zawiązuje się między nami silna, przyjacielska relacja.
Bywało, że na hali trenowały 32 zawodniczki, a ja byłam na zgrupowaniu jedna. Chodzisz pomiędzy zawodniczkami, dopytujesz, sprawdzasz. Rozmawiasz, przewidujesz, analizujesz. Adrenalina zupełnie jak u zawodników podczas startów. Ale to też duża odpowiedzialność, którą czuć na plecach.
Ciągła dyspozycyjność, pełna mobilizacja - przydają się doświadczenia, które zebrałaś jako wioślarka.
Proza życia to czterolecie między igrzyskami - w tym czasie często trzeba być od rana do późnego wieczora na hali, ciągle w gotowości. Bywało, że na hali trenowały 32 zawodniczki, a ja byłam na zgrupowaniu jedna. Chodzisz pomiędzy zawodniczkami, dopytujesz, sprawdzasz. Rozmawiasz, przewidujesz, analizujesz. Adrenalina zupełnie jak u zawodników podczas startów. Ale to też duża odpowiedzialność, którą czuć na plecach.
Twoja praca z zawodnikami układa się chyba najlepiej, gdy do jednej bramki gra z tobą trener.
Komunikacja w sztabie to bardzo istotny element, który ma wpływ na efekty mojej pracy. Na szczęście trafiałam na trenerów, którzy respektowali moje zdanie, chcieli rozmawiać, by mieć szeroki ogląd mojej płaszczyzny myślenia. Często burza mózgów odbywała się w stołówce, podczas wspólnych posiłków. Jedliśmy i debatowaliśmy, co zrobić, by nasza wspólne decyzje wyszły na zdrowie zawodnikom i by jak najlepiej wykorzystać ich potencjał, odsuwając kontuzje nieuniknione, nie dopuszczając do tych, których można uniknąć.
A współpraca ze sportowcami? Wyobrażam sobie, że - zwłaszcza, gdy przygotowują się do ważnych zawodów - czasem trudno ich zatrzymać, kiedy ty zauważasz, że dzieje się coś niepokojącego, a oni jeszcze nie...
Zwykle trzeba w takich sytuacjach zacząć od uświadomienia sportowcowi, że rzeczywiście coś się dzieje i jak to się może skończyć, uwrażliwienia ich na symptomy, które zapowiadają kontuzję czy infekcję, a które łatwo w ferworze walki o wyniki przeoczyć. Bywa to trudne, bo zawodowi sportowcy mają przesuniętą krzywą odczuwania bólu w porównaniu z ludźmi, którzy nie uprawiają zawodowo sportu - przez ciągłe, wymagające treningi, przez kolejne kontuzje próg bólu u sportowców jest inny. Niekiedy więc trudno przekonać zawodnika, że rzeczywiście grozi mu poważna kontuzja. Trzeba próbować dotrzeć do niego różnymi metodami perswazji. Ale niekiedy zdarza się, że to nie wystarcza i zawodnik nie godzi się na zawieszenie treningów, w konsekwencji niestety przekonuje się o tym, kto miał racje, gdy doznaje kontuzji, której mogliśmy zapobiec. W takich sytuacjach pomocne jest zaufanie trenera, który traktuje specjalistów jak specjalistów i nie podważa ich decyzji, a mówi z nimi jednym głosem.
Na czym polega to monitorowanie przeciążenia u zawodników?
Nowoczesne metody pozwalają na bieżąco monitorować obiektywne parametry, np. wychwytujemy duże różnice poziomu tętna, które mogą świadczyć o tym, że zawodnik zbliża się do pewnej granicy i może odnieść kontuzje przeciążeniową. Obserwację tych obiektywnych wskaźników warto połączyć z monitorowaniem parametrów obiektywno-subiektywnych, takich jak poziom zmęczenia, odczuwanego bólu, jakości snu czy ewentualne symptomy świadczące o infekcji lub kontuzji. Także analiza wyników badań krwi pokazuje, czy zawodnik osiągnął wystarczający poziom regeneracji. Oczywiście te normy są ustalane indywidualnie - inne będą optymalne dla zawodnika doświadczonego, inne dla poczatkującego; inne dla seniora, inne dla juniora.
Fizjoterapeuta jest potrzebny dopiero w sytuacji kryzysowej?
Ważna jest też profilaktyka, uświadamianie zawodnikom, jak dieta czy dobrej jakości sen wpływają na ich ciało, na podatność na kontuzje i infekcje czy inne choroby. Współpracuję np. z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. Raz do roku badam wszystkie młode zawodniczki właśnie pod kątem ich predyspozycji do kontuzji, przy tej okazji wykrywamy wady postawy i problemy ruchowe, dzięki czemu udaje się zapobiegać ich rozwojowi. Zresztą obserwuję, że jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, jak ważny jest ruch i jak zgubne mogą być skutki siedzącego trybu życia i pracy, co dobitnie pokazała pandemia, kiedy mieliśmy ograniczone możliwości aktywnego spędzania czasu. Do gabinetu przychodzą pacjenci, którzy z zawodowym sportem nie mieli i nie chcą mieć nic wspólnego, ale chcą podjąć aktywność rekreacyjnie. Pytają, czy się nadają do biegania lub pływania, jak powinni się do rozpoczęcia aktywności przygotować. A bywa, że przychodzi do mnie student informatyki i mówi, że chce zadbać o swoje ciało, bo wie, że w swoim zawodzie będzie miał niewiele okazji do ruchu, a nie chce skończyć z bólem pleców, jak jego starsi koledzy. Coraz częściej sami sportowcy szukają kogoś, kto poukłada im kwestie regeneracji, uzupełni plan treningu ćwiczeniami dobranymi indywidualnie - mam i takich zawodników z kadr narodowych, którzy chcą indywidualnej opieki, monitoringu. Świadome osoby.