Fistball: Poznanianka Wioleta Franczyk będzie reprezentować Polskę na MŚ w Linzu
We wtorek w austriackim Linzu rozpoczynają się Mistrzostwa Świata Kobiet w Fistballu. Po raz pierwszy w nich zagra reprezentacja Polski, a w niej dwie Wielkopolanki – poznanianka Wioleta Franczyk i leszczynianka Karina Mierzyńska-Gryś. Biało-Czerwone nie będą raczej faworytkami, bo w grze wywodzącej się ze starożytnego Rzymu najwięcej triumfów święcą zawodniczki i zawodnicy z Niemiec i Austrii (tam na Fistball mówi się faustball) oraz Brazylii.
Połączenie siatkówki z tenisem i piłką jak futbolówka
Fistball to połączenie siatkówki i tenisa. Gra się w niego na boisku trawiastym o wymiarach 50x20m, bądź w hali na boisku 40x20m i, co najważniejsze, piłkę odbija się jedną ręką z dłonią złożoną w pięść.
Taśma, przez którą się przebija piłkę znajduje się na wysokości 1,9 m w przypadku kobiet i 2 m w przypadku mężczyzn. W
jednym zespole w grze bierze udział pięciu zawodników, którzy mają ustalone pozycje (nie ma rotacji, jak w siatkówce). Zagrywka wykonywana jest z odległości 3 m od taśmy i, co ciekawe, prawo do wykonania zagrywki otrzymuje drużyna, która straciła punkt. W każdej akcji (od momentu zagrywki do gwizdka sędziego) piłka może zostać odbita trzykrotnie, z tym, że może również dotknąć podłoża. Ostatnie odbicie musi być jednak odbiciem zawodnika.
Piłka do Fistballu jest wielkości piłki do siatkówki, z tym, że ma większe ciśnienie oraz wagę. Swoimi parametrami więc jest bardziej zbliżona do futbolówki niż do klasycznej piłki do siatkówki.
Wśród polskich kibiców fistball bardziej „zaistniał” dzięki ubiegłorocznym Igrzyskom Sportów Nieolimpijskich The World Games we Wrocławiu. Tam też rozpoczęła się przygoda z tą niesamowitą dyscypliną Wiolety Franczyk, absolwentki geografii i wychowania fizycznego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Wróciły wspomnienia
– Z fistballem związałam się dość przypadkowo. W zeszłym roku byłam wolontariuszką na The World Games we Wrocławiu. Przypadek, a może i nie, sprawił że trafiłam na boiska, gdzie odbywały się rozgrywki fistballowe. Musze przyznać, że od pierwszej chwili spodobał mi się ten sport. Jako, że od dziecka grałam w siatkówkę, to oglądanie meczów fistballu spowodowało że wspomnienia wróciły. We Wrocławiu, kiedy mieliśmy jakieś przerwy w swoich obowiązkach, razem z innymi wolontariuszami braliśmy piłkę i gdzieś tam „na boku” próbowaliśmy odbijać piłkę między sobą – tłumaczyła 25-letnia zawodniczka.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień