Firmy nie mają pracowników. Będą opóźnienia inwestycji
2,5 mln złotych do wzięcia. Nikt jednak nie kwapi się, żeby je wziąć. Takie pieniądze może zaoferować Krosno Odrzańskie za jeden z etapów rewitalizacji
W Krośnie Odrzańskim nie tylko borykają się z niedokończonym przedszkolem.
– Ogłaszamy kolejne przetargi i nie wpływają żadne oferty. Przykładem jest jeden z etapów rewitalizacji dolnej części miasta – opowiada wiceburmistrz Grzegorz Garczyński. – Przeprowadziliśmy trzy przetargi. Brak ofert. Nikt nawet nie zadzwonił – zaznacza.
Może to ze względu na skomplikowanie zadania?_– Wątpliwe, gdyż ten etap dotyczy głównie remontów dróg i przystosowania budynku na mieszkania socjalne – wyjaśnia Garczyński.
Kłopoty są nawet z niewielkimi inwestycjami.
– Nie mogliśmy znaleźć firmy, która wykona nam remonty dróg – opowiada wójt gminy Dąbie, Krystyna Bryszewska.
I tak w całym województwie...
Szukają firm w całej Polsce. Bez rezultatów
W_Słubicach nie jest lepiej. – To jest coś strasznego. Wykonawców często udaje się nam znaleźć dopiero po trzech, czterech przetargach. Szukamy już nawet na wschodzie Polski. A i stamtąd nie zawsze udaje się kogoś ściągnąć – mówi nam Tomasz Ci-szewicz, burmistrz Słubic.
Przykład? Remont sali widowiskowo-sportowej przy Szkole Podstawowej nr 2. W Polsce nie znalazł się chętny do wykonania prac naprawczych. Chętni są za to Litwini, którzy otworzyli swój oddział w Polsce. Nie dorobili się jednak jeszcze polskich referencji (to jeden z wymogów polskiego prawa). Gmina zamiast więc usiąść do podpisania umowy, musiała wysłać pismo do Generalnego Urzędu Zamówień Publicznych, który może dać zielone światło do zawarcia umowy.
Skąd te problemy? Firmy przecież nie zniknęły. Kłopot w tym, że nie są w stanie znaleźć pracowników. Wielu budowlańców wyjechało do pracy do Niemiec, a – jak opowiada nam T. Ciszewicz – firmy ze wschodu Polski boją się wysyłać w nasze rejony pracowników, gdyż obawiają się, że także oni „uciekną” za granicę.
W_gminie Sulęcin nie mogą zrobić termomodernizacji świetlicy wiejskiej w Ostrowiu. – Możemy przez to stracić dotację unijną – mówi burmistrz Dariusz Ejchart.
W przyszłym roku może być jeszcze trudniej?
– Obecny rok jest inwestycyjnie bardzo trudny dla samorządów – przyznaje wiceprezydent Nowej Soli Jacek Milewski. – Nastąpiło duże ożywienie w gospodarce, przez co pojawiło się na rynku wiele zleceń. Na to nałożyło się również coraz większe wykorzystanie przez samorządy środków unijnych. Zanikające bezrobocie powoduje kłopoty firm wykonawczych ze znalezieniem większej liczby pracowników, z czym wiąże się nieuchronny wzrost płac. To powoduje albo brak ofert w przetargach, albo wzrost cen proponowanych przez wykonawców. Niestety wszystko wskazuje na to, że nie jest to stan przejściowy i w przyszłym roku będzie jeszcze trudniej.
W Zielonej Górze też narzekają na coraz wyższe ceny.
– Jeszcze w styczniu czy lutym, na naszych przetargach uzyskiwaliśmy ceny poniżej cen kosztorysowych, a firm było więcej – mówi Krzysztof Kaliszuk, zastępca prezydenta Zielonej Góry. – Dziś na przetargach pojawia się mniej ofert od przedsiębiorstw, a proponowane ceny są dużo wyższe. Różnica jest wyraźna.
Wójt gminy Zabór Robert Sidoruk uważa, że ta sytuacja może zagrozić planom wielu gmin, które mają pieniądze, w tym unijne, ale nie znajdą wykonawców. – Pieniądze mogą przepaść – mówi.
Starostwo Powiatowe w Żaganiu od dwóch miesięcy bezskutecznie szuka wykonawcy kompleksowej modernizacji mostu przy ul. Żelaznej w Żaganiu. 25 sierpnia unieważniono czwarty przetarg. Brak ofert. Wcześniej się pojawiały. Firmy chciały 2 mln zł. Tymczasem powiat na realizację zadania ma jedynie 1 mln 650 tys. zł.
– Mamy taką porę roku, że ciężko o wykonawców. Wszystkie porządne firmy są już obłożone zamówieniami. – mówi Henryk Janowicz, starosta żagański.