Firmy mają na pieńku z gminą. Wszystko przez jedną decyzję
Lokalni przedsiębiorcy są wściekli. - Gmina umorzyła odsetki firmie, która nawet nie ma tutaj zakładu - mówią. Dlaczego?
W ostatnich dniach w gminie Dąbie wybuchła spora afera. Poszło o 71 tysięcy złotych, a dokładniej umorzenie odsetek dla jednego z przedsiębiorców. Mieszkańcom oraz lokalnym biznesmenom przeszkadzało to, że umorzenie dotyczyło firmy z Zabrza, która nie zatrudnia nawet jednego pracownika z gminy Dąbie.
- Radni nic o tym nie wiedzą - mówi Lidia Wilencewicz, która jest również sołtysem wsi Brzeźnica. Złożyła już oficjalne zapytanie do urzędu w tej sprawie.
- Nie może tak być, że z budżetu znika 71 tys. złotych. Nie mamy informacji, dlaczego odsetki zostały dla tej firmy umorzone. Jestem zbulwersowana, ponieważ zabrano nam opiekunów świetlicy, którzy kosztowali ok. 20 tys. rocznie, a lekką ręką przekazano 71 tys. zł dla obcej firmy - dziwi się Wilencewicz.
Poirytowani są również lokalni biznesmeni. - To bardzo dziwna sprawa - mówi Kazimierz Barczuk, który wykonał na terenie gminy Dąbie już kilka inwestycji.
- Dzwoniłem do wszystkich większych z tego terenu. Wszyscy są zaskoczeni, że doszło do takiego umorzenia. Ponadto te odsetki nie narosły w kilka dni czy nawet miesięcy. Czy urzędnicy to kontrolowali? - dziwi się Barczuk.
Zdenerwowany przedsiębiorca dodaje, że ostatnio opłaty za wodę w gminie poszły w górę.
- Nie mam nic przeciwko. Rozumiem, że trzeba opłacić pewne inwestycje itd. Ale później oddaje się 70 tys. zł. Czyli wygląda na to, że pieniędzy gminie nie brakuje - mówi K. Barczuk.
Dodaje, że rozumie umorzenia dla firm, które są w trudnej sytuacji.
- To normalne. Czasami może coś komuś nie wyjść. Ale ta firma ma tylko majątek na terenie gminy. Nie zatrudnia nawet jednej osoby. To przykre dla innych przedsiębiorców - stwierdza mężczyzna.
Wójt Krystyna Bryszewska zauważa, że w całej tej sprawie pomija się jeden, bardzo istotny fakt.
- Ta firma jest w stanie upadłości. Przez osiem lat nie płacili podatku - wyjaśnia. - W końcu jednak właściciel zapłacił zaległy podatek. W sumie 140 tys. złotych. Myśleliśmy, że ich nie odzyskamy. Poprosili jedynie o umorzenie odsetek. Prawdopodobnie nie byliby w stanie ich opłacić.
Wójt Bryszewska dodaje, że radni nie musieli wiedzieć o całej sprawie, ponieważ to wójt decyduje o umorzeniach podatków i odsetek.
- Gdybym nie umorzyła tych odsetek, to zapewne firma nie oddałaby nam zaległej kwoty podatku. Za jednym zamachem 140 tysięcy złotych nie wpłynęłoby do kasy gminy - podkreśla Bryszewska.
Wójt dziwi się, że przedsiębiorcy oraz niektórzy radni są zbulwersowani.
- Gmina nie straciła nawet złotówki. Żadna z inwestycji nie ucierpiała. Wszystko oficjalnie wyjaśnimy. Odpowiemy na pismo, które wpłynęło do urzędu - informuje K. Bryszewska.