Finał blisko, coraz bliżej
W niedzielę Stelmet BC wygrywając z Energą Czarnymi 87:67 dołożył drugie półfinałowe zwycięstwo. Do awansu brakuje jeszcze jednego sukcesu.
Po piątkowym, nieco nerwowym meczu, spodziewano się większego spokoju. Nerwy jednak były, ale głównie przed spotkaniem. W hali CRS odbywały się targi żywności (z tego powodu przełożono oba pojedynki z czwartku i soboty na piątek i niedzielę). Impreza zakończyła się w godzinach popołudniowych w niedzielę i pracownicy MOSiR-u musieli stanąć niemal na głowie by zdążyć przygotować halę na mecz. Dali radę, za co należą się im wielkie brawa. Stelmet miał kłopoty głównie w pierwszej kwarcie, trochę w drugiej. W trzeciej mistrzowie włączyli wyższy bieg i rywale nie dali rady. Później już tylko smakowaliśmy sukces. Kibice mogli, nie denerwując się bliskością rywala, oklaskiwać fajne, kończone punktami, akcje.
- Ten mecz przegraliśmy w trzeciej kwarcie - powiedział trener Energii Czarnych Donaldas Kairys. - Przez dwie wcześniejsze walczyliśmy i byliśmy blisko. Nie można tak dobremu zespołowi jak Stelmet zostawić tyle swobody. Gospodarze byli lepsi i zasłużenie zwyciężyli. Bez koncentracji, która trwa przez 40 minut i nie mniej, nie da się osiągnąć sukcesu. Musimy teraz zrobić wszystko by u siebie uniknąć błędów i powalczyć o zwycięstwo.
Saso Filipovski:
- Chcę pogratulować swoim zawodnikom, ale także asystentom, którzy bardzo dobrze rozpracowali rywala. Zrobili świetną pracę. Także swoją cegiełkę dołożyli terapeuci. Dziękuję kibicom, którzy zrobili znakomitą atmosferę, dzięki niej bardzo fajnie nam się grało. Jestem zadowolony, że zwyciężyliśmy w drugim meczu. Jednak stąpamy mocno po ziemi. Przed kolejnym spotkaniem w naszych głowach jest ciągle 0:0. Z takim podejściem pojedziemy do Słupska. Wiedzieliśmy, że Czarni zagrają jeszcze mocniej niż w piątek. Byliśmy na to przygotowani. Owszem, mieliśmy trochę problemów na początku, ale wróciła koncentracja i pewnie zwyciężyliśmy. Jak to się stało, że trzecią kwartę tak wysoko wygraliśmy? Mam mądrych zawodników.
Jeśli popełniają jakieś błędy, coś robią nie tak, to w drugiej połowie starają się to poprawić. Mówiliśmy o tym w przerwie, wiedzieliśmy co zrobić. W trzeciej kwarcie postawiliśmy mocniejszą obronę. Czarni nie mieli już takiej swobody zdobywając w niej zaledwie 11 punktów. Dzieliliśmy się piłką i graliśmy swoją koszykówkę. Gdybym miał ocenić swój zespół w skali od jeden do dziesięciu, to za dzisiejszy pojedynek dałbym mu ósemkę.
- To był bardziej płynny mecz niż ten piątkowy - dodał Przemysław Zamojski. - Nie było takiej, co chwilę zatrzymywanej, gry. Lepiej kontrolowaliśmy jej przebieg, dzieliliśmy się piłką. Mogli też przez kilka minut wystąpić młodzi zawodnicy i fajnie się zaprezentowali. Owszem, szczególnie w pierwszej kwarcie mieliśmy małe problemy, ale przecież bardzo rzadko jest tak, że mecz się idealnie układa. Potem jednak już było znacznie lepiej. Szczególnie w obronie. Rywale mogli oddać rzut dopiero po kilku podaniach i kiedy byli dobrze pilnowani. Czarni starali się, walczyli. To zupełnie inna drużyna niż na początku sezonu. Tam jest kilku doświadczonych dobrych zawodników. Tak więc musimy być mocno skoncentrowani w każdym spotkaniu i w każdym momencie. Czemu nie trafiliśmy aż 12 rzutów wolnych? Cóż, czasem tak bywa. Paradoksalnie na porannym niedzielnym treningu kładliśmy nacisk właśnie na ten element. Przed nami z pewnością trudny mecz w Słupsku. Oni położą na szali wszystko co mają i zechcą przedłużyć rywalizację.
Tyle trenerzy i zawodnik. Przed zespołami trzeci mecz play off. Dojdzie do niego jutro w Słupsku o godz 20.00. Do tematu wrócimy.