Filtr do wody i zestaw noży
Pan Bogdan dostaje niemal białej gorączki, kiedy dzwoni telefon, a z drugiej strony babka lub facet zaczyna rozmowę od idiotycznego pytania: Czy lubi pan filmy? Albo: Czy wie pan, jak zdrowo się odżywiać? Ewentualnie: Czy pan wie, co zrobić, by wiedzieć, że jest zdrowy i żadne choróbsko nie rozwija się w pana wnętrzu?
Oczywiście wachlarz pierwszych pytań jest bardzo szeroki. To może być niewinne: Czy lubi pan smażone potrawy? Albo: Czy pan wie, jak ważne są regularne ćwiczenia? Czy pan zdaje sobie sprawę, na czym śpi i czym się przykrywa? Miał też telefon z zaskakującym pytaniem: Ile pan waży? Kiedyś, gdy jeszcze przedstawiciele różnych firm dzwonili rzadko, kilka razy dał się złapać. Po odpowiedzi na pierwsze pytanie pojawiały się kolejne.
Pan Bogdan, nie chcąc być niegrzeczny, odpowiadał, gość albo kobitka z drugiej strony niczym automat wygłaszali formułki zachęcające do kupna pasa odchudzającego. Takiego, który ma małe urządzenie poruszające nasze mięśnie brzucha, co pozwoli spalić tłuszcz, nawet jeśli jego posiadacz jest fanem piwa i golonki. Specjalnej kołdry, która sprowadza dobre sny, czy zestawu noży. Ewentualnie kończyło się to zaproszeniem na prezentację bardzo drogich garów. Pan Bogdan wisiał przy słuchawce, usiłował przerwać potok słów, mówiąc, że i tak niczego nie weźmie. Czasem na wiele to się nie zdało. Kiedyś facet, który chciał mu sprzedać zestaw urządzeń do ćwiczeń, nawet się zdenerwował, kiedy pan Bogdan powiedział, że go to nie interesuje. – Jak to? Nie chce pan zadbać o swoje zdrowie? Nie rozumiem tego – gulgotał.
Ponieważ ostatnio ma do czynienia z wysypem ofert, „zaproszeń na darmowe pokazy i prezentacje”, ucina rozmowy w zarodku. – Sorry – mówi. – Wiem, że to pana/pani praca. Rozumiem. Ale szkoda wygłaszania formułek, opisywania urządzenia i jego rozlicznych zalet. Ja nic nie kupię. Nie chcę lecieć po zniżonej cenie do Kopenhagi. Moje prześcieradło, aczkolwiek nie ma mocy leczniczych, mi wystarcza. Nie potrzebuję domowej bieżni, zestawu noży, superpatelni ani urządzenia do próżniowego pakowania potraw.
Wiecie, że tak wygłoszona, spokojnym, grzecznym głosem, formuła działa. Zazwyczaj osoba z drugiej strony słuchawki uznaje, że szkoda czasu i grzecznie się żegna. Bywają też uparciuchy. Kiedyś kilka razy mówił gościowi, że nie chce tego, co mu uporczywie oferuje. Tamten gadał, zachwalał, jakby nie słysząc tego, co odpowiada pan Bogdan. W końcu wkurzony oświadczył mu, że wie, iż nie dbając o zdrową wodę w domu, naraża nie tylko siebie, ale i swoją rodzinę. Nie boi się chorób, które czyhają. Gość nie poddawał się. Ustąpił dopiero wtedy, gdy pan Bogdan ryknął: „K...a, nie chcę filtra do wody!”.