Figi z ciernia? Ut Christum lucrifaciam
Dawne podania opowiadają, że wybierając członków rady bogów na Olimpie Zeus poprosił każdego z kandydatów o przedstawienie jakiegoś swojego wynalazku. Pełen zdumienia przeczytał księgę napisaną przez Atenę, obejrzał bitwę gigantów, którą Ares zorganizował gdzieś na Peloponezie, a na skutek wynalazku Afrodyty wprowadził pod swój dach Herę. Ostatni przed Zeusem stawił się Hefajstos tłumacząc swoje spóźnienie pracą, której wymagało jego najnowsze dzieło: człowiek.
Twórca był naprawdę dumny z tego, co w pocie czoła wypracował, i wyliczał Zeusowi wszystkie mocne punkty człowieka: potrafi myśleć i pracować, wyposażony został w rozum i sprawne ciało, ale potrzebował będzie wsparcia bogów, więc można liczyć na składane przez niego ofiary. „Jeśli okażemy mu życzliwość, będzie nas kochał i czcił” - podsumował swoją prezentację Hefajstos.
Zeus jednak nie był zadowolony, więcej nawet zaczął podejrzewać Hefajstosa o podstęp: „A skąd będziemy wiedzieć, czy nas kocha, wykorzystuje, czy nienawidzi, skoro jego serce ukryłeś w środku?”. Hefajstos nie otrzymał miejsca w radzie bogów na Olimpie z prostego powodu: nie umieścił ludzkiego serca na dłoni lub na czole, żeby było dla wszystkich jasne, kto jest kim.
Pięknie zmyślone, prawda? Wszyscy byśmy chcieli mieć wgląd w serce człowieka, z którym się spotykamy, odgadnąć jego nastawienie wobec nas, intencje, które nim kierują. Niestety serce pozostaje ukryte i można, mówiąc o konieczności zaprowadzenia pokoju, dążyć do wywołania wojny czy też budować dobre relacje w zamiarze cynicznego wykorzystania pozyskanej przyjaźni.
Jezus w słowach Ewangelii Łukasza, po które Kościół sięga tej niedzieli, przyrównuje człowieka do drzewa zauważając trzeźwo, że „nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron”.
Co jednak jest oczywiste w świecie roślin, nie jest takie proste wśród ludzi, bo skoro serce ukryte jest głęboko, to skąd mam wiedzieć, czy czasem nie jest w gruncie rzeczy dobry człowiek, przez którego słabość przydarzyło mi się coś złego, czy też odwrotnie, że za uśmiechami i wsparciem kryje się serce przewrotne, zazdrosne i złe.
Błąd w ocenie ludzkiego serca, przed którym przestrzega nas Pan, może mieć bolesne skutki w życiu osobistym, o czym pewnie wszyscy już się przekonaliśmy. Niewyobrażalne konsekwencje ma jednak uznanie tyrana ze demokratę, cynika za partnera do rozmowy, agresora i złodzieja za partnera w biznesie gazowym czy innym.
Piszę te słowa w nadziei, że o tym, jak tragiczne mogą być tego konsekwencje dla Polski, Europy i świata, jednak się nie przekonamy na własnej skórze.
Nie zbiera się fig z ciernia. Trzeba mądrze oceniać serce człowieka, bez względu czy jest naszym sąsiadem z klatki obok, czy powierzono mu stery wielkiego państwa.