Ferma nie taka straszna?

Czytaj dalej
Fot. Archiwum "GL"
Łukasz Koleśnik

Ferma nie taka straszna?

Łukasz Koleśnik

Kilka miesięcy temu informowaliśmy na łamach „Gazety Lubuskiej” o planowanej budowie fermy norek przy Radnicy. Na drodze inwestora stanęli jednak mieszkańcy, którzy nie chcą tego typu hodowli przy swoich domach.

- Widziałam w telewizji co się dzieje koło takich ferm. Wszędzie muchy - komentuje Anna Ciślicka. Podobne zdanie wyraża spora część mieszkańców Radnicy. Takich głosów pojawiało się wiele.

Ostatnio taką fermę odwiedzili wiceburmistrz oraz radny i mieszkaniec Radnicy, Kazimierz Rauba. Ten drugi przyznaje, że po wizycie chciałby zorganizować specjalne spotkania z mieszkańcami. - Nie chciałbym się wdawać w szczegóły. Większość informacji najpierw chciałbym przedstawić mieszkańcom wraz z zastępcą burmistrza. Byliśmy na jednej z najstarszych ferm tego inwestora. Trudno to właściwie nazwać fermą, ponieważ wliczając w to okoliczne zakłady, które współpracują z hodowcami, to mówimy o naprawdę poważnej firmie - przyznaje radny.

Dodaje również, że jeśli ferma taka jak była im przedstawiana, powstałaby koło Radnicy, to mocno by się nad tą inwestycją zastanowił. - To jednak sporo nowych miejsc pracy - zaznacza.

norka
Archiwum "GL" Czy wkrótce hodowla tych zwierząt ruszy koło Radnicy? Inwestor chce uruchomić tam swoją kolejną fermę

Przyznaje jednak, że temat jest bardzo trudny. - Trzeba dokładnie rozważyć i przeanalizować, to co do tej pory wiemy. Dlatego chcemy zorganizować spotkanie z mieszkańcami. Przygotujemy prezentacje, pokażemy zdjęcia i zobaczymy co na ten temat powiedzą mieszkańcy. Oczywiście jeśli wciąż będą przeciwni, to będę podtrzymywał ich zdanie i zamierzam jak najmocniej wspierać - podkreśla Rauba.

Przypomnijmy, że już od wielu miesięcy inwestor stara się o budowę fermy koło Radnicy. Na opór ze strony mieszkańców trafił w okolicach czerwca. Mieszkańcy podpisywali nawet petycję, że nie chcą takiej hodowli koło wsi.

Przedstawiciele od początku zapewniają, że fermy nie są takie straszne jak je malują. Ponadto jednym z argumentów jest to, że hodowla byłaby oddalona od miejscowości blisko o kilometr.

Przedstawiciele firmy zapewniają, że stworzą miejsca pracy. - 50 osób od początku, w „gorącym okresie” nawet do 65. Z umowami o pracę. Na „dzień dobry” każdy zarobi 1.800 zł na rękę. Bez kwalifikacji. Po ich uzyskaniu pensja może wzrosnąć nawet do 3 tys. zł. Stałe miejsca pracy to też rozwój wsi - przekonują.

Istnieją też obawy o ucieczki zwierząt. Przedstawiciele firmy zapewniają, że temu też służą wycieczki do innych obiektów. Aby pokazać i wytłumaczyć wszystkim zainteresowanym, że nie ma żadnego zagrożenia. - Jeśli chodzi o ucieczki, to nie ma takiej możliwości. Nasze obiekty są jak Alcatraz. Żadna norka się nie wydostanie - podkreślają.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.