Felieton Tadeusz Płatka: Odkurzanie samochodu
Raz tylko w mojej rodzinie był nowy samochód - ford fiesta. Nowy, ale jednak fiesta, nowy - obietnica bezawaryjności, zapachu fabryki, czyli klejów i smarów, zapachu w gruncie rzeczy okropnego, choć dla wielu narkotycznego. Mimo wszystko, fiesta. Maszyna niepokalana, nieruszana, teoretycznie pewna. W istocie od samego początku sprawiająca wrażenie, jakby stało się jej coś bardzo przykrego, jakby pod skórą cierpiała, mimo kocich, uśmiechniętych oczu.
Tapicerka gdzieniegdzie odsłaniała smutną gąbkę, półeczka pod tylną szybą, mimo że wyjechała z salonu, wyglądała tak, jakby ją ktoś dociął tępymi nożyczkami, albo obgryzł. Lusterko wsteczne odpadło już drugiego dnia po zakupie, po czym zostało w serwisie przylepione do szyby, na wieczność, klejem kropelka. Mimo swojego niedorobienia w szczegółach, fiesta była dzielna i nawet sprzedałem ją przyjacielowi z czystym sumieniem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień