Paweł Kowal

Felieton Pawła Kowala. Od Krakowa do Brukseli: Konstytucja

Felieton Pawła Kowala. Od Krakowa do Brukseli: Konstytucja
Paweł Kowal

Na temat wyczynów Dominiki Arendt-Wittchen napisano już całe arkusze wydawnicze publicystyki. Pani doradczyni stała się sławna. Co zrobiła? Nie założyła nowej galerii sztuki, nie wybudowała mostu, po prostu zeszła z trybuny podczas uroczystości 1 września i uderzyła w twarz jedną z obserwujących kobiet, która krzyczała „Konstytucja!”. Tyle.

Pierwsza kwestia to pytanie do psychologa społecznego, co się dzieje w naszym kraju, że ta wyglądająca na kulturalną damę historyczka z Dolnego Śląska posunęła się tak daleko. Do czego spirala nienawiści politycznej może jeszcze doprowadzić?

Druga sprawa to nerwica części osób obozu władzy na punkcie słowa „konstytucja”. Jest jasne, że w skandowaniu i mruczeniu tego rzeczownika odnajdują oni krytykę własnej polityki. Dziwne natomiast, że „konstytucja” skrzypi w uszach dygnitarzy aż tak, że odczuwają potrzebę, by za nie bić. Co to, przepraszam, za demokracja, w której obywatele, choćby i z krytycznym wydźwiękiem, nie mogą sobie powtarzać nazwy ustawy zasadniczej, nosić jej wpiętej w klapę i tak dalej. Ostatecznie pani o rudych włosach, którą napadła pani doradczyni, nie wykrzykiwała na placu Piłsudskiego żadnych wulgaryzmów.

Dziwne, że słowo „konstytucja” skrzypi w uszach dygnitarzy aż tak, że odczuwają potrzebę, by za nie bić

I sprawa najważniejsza. Stosunek do przemocy. Pani Arendt nie jest osobą z pierwszych stron gazet, jej sława wynika właśnie z tego, że się w takim kontekście pokazała na uroczystościach, ale jednak stała na trybunie, dostała zaproszenie, można powiedzieć - była w pracy, i to jest powód, by pytać przedstawicieli władzy, co sądzą o jej wyczynie. I na zdrowy rozum, nie ma powodu, żeby przedstawiciele władzy uciekali od oceny wyczynów pani doradczyni, lub swoją krytykę okraszali przypominaniem wszystkich win przeciwników politycznych lub sugestiami, że pani Arendt nie panuje nad sobą.

Każda przemoc ludzi z trybuny honorowej jest sygnałem dla tych na małych trybunkach honorowych: wy też możecie!

To jest arcyważna sprawa: nie być gotowym na przemoc w walce politycznej. Każda przemoc zaczyna się od jednego uderzenia, jednego napadu, jednego pobicia.

Każda przemoc ludzi z trybuny honorowej jest sygnałem dla tych na małych trybunkach honorowych we wsiach i miasteczkach: wy też możecie. Każda przemoc ludzi z trybuny wobec obywateli skandujących „Konstytucja!” jest szykowaniem drogi do przemocy gorszej - bez udziału kamer. Przemocy w ciemnym zaułku ulicy, napadu na mieszkanie, podpalenia. Tak się kończy przemoc z polityczną pieczątką.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:



Którzy Polacy piją najwięcej alkoholu? LISTA ZAWODÓW



Najpopularniejsze nazwiska. Jesteś na liście? SPRAWDŹ



Jestem Architektem, zaufaj mi - Oto NAJGORSZE pomysły!



Pedofile i gwałciciele z Małopolski NOWA LISTA



Najlepsi pracodawcy w Polsce RANKING



Oto największe wpadki modowe Polaków ZDJĘCIA



Krakowscy Mistrzowie parkowania znów przyłapani!



Tych aut nie kupujcie! Albo już szukajcie mechanika RAPORT



Czy dziewczynom pasują tatuaże? SZOKUJĄCE WZORY

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.