Wojciech Mucha

Felieton naczelnego. Znów nas pędzą na wschód

Felieton naczelnego. Znów nas pędzą na wschód                                 Fot. Anna Kaczmarz
Wojciech Mucha

„Z rewolwerem enkawudzisty przy głowie ojciec podpisał dokument, że to z dobrej i nieprzymuszonej woli będziemy przesiedleni w inne miejsce. Nie będę opisywać, co działo się w ciągu dwudziestu minut, jakie mieliśmy do zebrania się. (…) Pies mój, Burek, ulubieniec, z którym po polach biegałam w dzieciństwie, ujadał straszliwie. Rwał się tak bardzo, że myślałam, iż zerwie się z łańcucha i rzuci na tych, którzy przyszli nas skrzywdzić. «Swołocz» - okropne słowo - usłyszałam i padł strzał”.

Odnalazłem wspomnienia jednej z Polek wywiezionych w 1940 roku z terenu Rzeczpospolitej w głąb Związku Sowieckiego, gdy przyszło mi przeczytać, że na okupowanych przez siebie terenach wschodniej Ukrainy Rosjanie wracają do swej przeklętej, wielowiekowej tradycji wywózek, deportacji i przymusowych przesiedleń.

Jak poinformował „The Independent”, operacja ma charakter przymusowy. Bo choć równolegle prowadzona jest kampania propagandowa mówiąca o „ułatwionej procedurze”, obietnicach obywatelstwa rosyjskiego, a nawet pieniądzach (170 tys. rubli - 8,8 tys. zł), dodatku mieszkaniowym (660 tys. rubli - ok 35 tys. zł.), to brytyjscy dziennikarze twierdzą, że dotarli do dekretu władz rosyjskich o przymusowym przesiedleniu „blisko stu tysięcy mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego” i jak podaje Telewizja Bielsat, niektórzy zostali wysłani 8850 km od swoich domów.

Nieszczęśnicy są kierowani tam, gdzie mało kto chce żyć z własnej woli - na Syberię, do Czeczenii, na Daleki Wschód i na Północny Kaukaz - najbardziej nieprzyjazne regiony Federacji Rosyjskiej. Cytowana przez Bielsat Ludmyła Denisowa, ukraińska rzeczniczka praw człowieka, mówi wprost: - Daleki Wschód Rosji jest dołujący z powodu wyjątkowo niskiego poziomu życia i surowego klimatu. Poprzez wprowadzenie na te tereny obywateli Ukrainy okupant planuje zapełnić tamtejsze miejscowości i zmusić Ukraińców do pracy w nieludzkich warunkach. Podobne procesy zachodziły w Rosji w czasach stalinowskich - napisała Denisowa. Wspomniane 100 tys. ludzi ma być jedynie małą częścią. Wg szacunków z obwodów ługańskiego i donieckiego deportowano już ponad 700 tys. obywateli Ukrainy.

My w Polsce znamy to doskonale. Doświadczenia zsyłek i deportacji, opisywany we wspomnieniach brzęk kajdanów i katorga są częścią doświadczeń całej Europy Środkowej i Wschodniej, „terenu”, do którego Rosja i kolejne jej emanacje - carska, sowiecka i teraz putinowska rości sobie pretensje i prawa. Prawa do mordowania, grabienia, podporządkowywania. Do traktowania ludzi jak przedmioty, niezależnie od tego, czy to jednostka, czy wielkie ludzkie masy - to bez znaczenia. Czy przeraża nas więc to, co widzimy w Mariupolu, Buczy, Irpieniu czy w Donbasie? Oczywiście. Czy jednak dziwi? Czy nie można się było tego spodziewać? To już sprawa co najmniej dyskusyjna.

- Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać - mówił w 2008 r. śp. prezydent Lech Kaczyński podczas słynnego wiecu w gruzińskim Tbilisi.

Dziś więc nie jest to „pierwszy raz od dłuższego czasu”, kiedy widzimy tę wstrętną twarz i patrzymy wraz w Ukraińcami prosto w jej pożółkłe, przekrwione od nienawiści ślepia. Gorzej, że coraz częściej można odnieść wrażenie, że ci, którzy nie mieli okazji zbyt często w nie patrzeć, również zachowują się podobnie jak w historii, czyli nie robią nic, a w najlepszym razie niewystarczająco dużo. Ale skoro Chrystus zwyciężył, o czym pamiętamy w Wielki Piątek szczególnie mocno, to wierzmy, że i Ukrainie będzie dane. Oby jak najszybciej.

Wojciech Mucha

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.