Felieton naczelnego. Triumf Rozumu i Godności
Czy wiedzą Państwo czym jest kultura unieważniania (ang. „cancel culture”)? "W wielkim skrócie czymś, co tradycyjnie nazywamy odsądzaniem od czci i wiary. Momentem, w którym ktoś z powodu jednego fałszywego kroku albo odrębnej opinii nagle przestaje być jednym z nas; kiedy cały jego dorobek przestaje się liczyć, a on sam zostaje uznany za niegodnego naszej uwagi i czasu, i to nawet bez próby zrozumienia go czy choćby rozmowy” - to cytat z lewicowego czasopisma „Krytyka Polityczna”, który dość dobrze opisuje charakter tego nieznośnego zjawiska.
„Cancel culture” na dobre zadomowiła się w Stanach Zjednoczonych, gdzie w mediach, kulturze, ale i na niektórych uczelniach jest już dominującą strategią wykluczania „niepoprawnych” naukowców, artystów, pisarzy i komentatorów. Przekonał się o tym choćby goszczący dziś na naszych łamach prof. Ryszard Legutko, któremu w 2019 roku usiłowano „zcancelować” wykład na jednej z amerykańskich uczelni. Prof. Legutko w związku z wydaniem w Stanach Zjednoczonych książki "The Demon in Democracy" miał wygłosić wykład na Middlebury College w stanie Vermont. Po absurdalnych protestach przedstawiających krakowskiego profesora jako „faszystę” władze uczelni odwołały wykład dzień przez przyjazdem Legutki do USA. Koniec końców szacownego profesora na salę wykładową wprowadzano… tylnym wejściem. Inni jednak nie mieli i nie mają tyle szczęścia, bo ów terror szaleje coraz bardziej.
W Krakowie również słyszymy już echa tej zachodniej tendencji do „unieważniania”. Oto Sekcja Psychologii Sądowej należąca do Koła Naukowego Studentów Psychologii UJ odwołała właśnie wykład dr Magdaleny Grzyb planowany w ramach Kampanii „16 Dni przeciwko przemocy ze względu na płeć”. Oficjalnym powodem było to, że organizatorzy zorientowali się (co przyznali w komunikacie) że… „nie byli świadomi poglądów, które Pani Doktor reprezentuje”, a także że „absolutnie nie zgadzają się z opiniami, które Pani Doktor wygłasza”. Jakie to poglądy? Cóż, zdziwi się ten, kto pomyśli, że chodzi o zakazane w Polsce propagowanie ustrojów totalitarnych, lub inne radykalne twierdzenia.
Otóż Pani doktor Grzyb została uznana za niegodną ze względu na swoje… tradycyjne podejście do płci. Uważa ona np. że „zastąpienie w przepisach prawa kategorii płci biologicznej „płcią odczuwaną” (tzw. „gender”) jest dla kobiet niekorzystne i szkodliwe”. Już to wystarczyło, by uznać ją za zagrożenie dla psychiki uczestników wykładu: - Chcemy przeprosić za zaistniałą sytuację, która mogła wywołać u wielu osób dyskomfort i zaburzyć ich poczucie bezpieczeństwa – oznajmiła na facebooku Sekcja Psychologii Sądowej KNSP UJ i… zamknęła dyskusję, nie pozwalając skomentować swojej decyzji. Władze uczelni jak na razie nie ustosunkowały się do tego skandalu. Pozostaje mieć nadzieję, że nie dojdziemy do sytuacji, gdy „nieprawomyślne” opinie będą tam prezentowane na tajnych kompletach lub wcale. Każe to jednak stawiać pytania o wolność słowa, wolość badań naukowych czy choćby o tak oczywiste w świecie akademickim sprawy jak debata.
Ale na szczęście nie wszyscy pod Wawelem ulegają terrorowi poprawności politycznej. Po drugiej stronie medalu znajduje się sam prezydent Krakowa, prof. Jacek Majchrowski. Temu - w przeciwieństwie do Sekcji Psychologii Sądowej Koła Naukowego Studentów Psychologii UJ - nie zabrakło jak to mówią w internecie „RiGCZu”, czyli Rozumu i Godności Człowieka.
O co chodzi? Otóż Rada Miasta Krakowa nie zgodziła się na zmianę składu Komisji Medalu "Cracoviae Merenti". Grupa mieszkańców domagała się, aby w jej składzie na miejscu metropolity krakowskiego zasiadł dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu. Inicjatywę poparli radni Koalicji Obywatelskiej, przeciwni byli członkowie klubu PiS. Nic w tym zaskakującego, bo sympatie do Metropolity są w Krakowie znane. Zaskoczeniem było jednak stanowisko prezydenta Majchrowskiego, który nie uległ presji, dał przykład swoim radnym i zagłosował przeciw „unieważnieniu”.
Prof. Majchrowski trafnie zwrócił uwagę, że w skład Komisji wchodzą przedstawiciele instytucji, a nie konkretne osoby. - A więc nie Jacek Majchrowski, tylko prezydent Krakowa, nie Jacek Popiel, ale rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nie Marek Jędraszewski, ale metropolita krakowski – mówił prezydent. Ocalił tym samym przed terrorem wykluczenia nie tylko samego abpa Jędraszewskiego, ale i instytucję metropolity jako członka Komisji, uznając zapewne, że nie ma miejsca na tego typu „unieważnianie” (w tym przypadku kościoła w życiu publicznym) tylko dlatego, że ten czy ów ma odmienne zdanie od księdza arcybiskupa. To odważna decyzja, podjęta zapewne wbrew części swojego środowiska politycznego. Miejmy nadzieję, że będzie ona wzorem dla innych, w tym także pozostałych członków Komisji. Ta jest swoją drogą jest chyba ostatnim miejscem, w którym się spotykają.