Felieton naczelnego. Będziemy głośno mówić
„Mówił mnie jeden mądry człowieczek, jak byłem jeszcze w konserwatorium: są trzy rodzaje patriotyzmu. Patriotyzm narodowy, patriotyzm doktryny i patriotyzm pejzażu. Narodowy interesuje się tylko ludźmi zamieszkującymi dany pejzaż, ale nie pejzażem. Doktrynalny, ani ludźmi ani pejzażem, tylko zaszczepieniem doktryny. Dopiero patriotyzm pejzażu, mówił ten człowieczek, obejmuje całość, bo i powietrze, i lasy, i pola, i błota i człowieka jako część składową pejzażu” - to słowa jednego z bohaterów powieści Józefa Mackiewicza pt. „Lewa wolna”.
Przypomniały mi się, gdyż już z Nowym Rokiem rozpoczyna się uchwalony przez Sejm Rok Józefa Mackiewicza. Rok poświęcony wybitnemu, choć pomimo wielu starań wciąż szerzej nieznanemu pisarzowi to szansa na to, by jego twórczość wreszcie „trafiła pod strzechy”. Mackiewicz szerszej publiczności jest znany ewentualnie z kilku grepsów, które niesłusznie uznaje się za soczewkę jego filozofii. Min. ten, że „jedynie prawda jest ciekawa”, lub że „z komunistami się nie rozmawia, tylko do nich strzela”. Uznany za radykalnego antykomunistę i dziwnego outsidera, trochę zaskakujący patron rozpoczynającego się roku.
Prawda jest tymczasem taka, że pisarstwo Józefa Mackiewicza to zapis dziejów niemal całego XX stulecia. Urodzony w 1902 i zmarły w 1985 r. pisarz, dziennikarz i publicysta widział i opisał nie tylko sedno systemu komunistycznego. Jego reportaże, powieści i listy to także opowieść o krainach, których nie ma – o przedrewolucyjnej Rosji i II RP z ich ułomnościami, ale i pozytywami. Z całym ich pejzażem. Widział przekrojowo wszelkie zagrożenia, które czyhały na Polskę przed, w trakcie i po wojnach światowych. Ostrzegał, gdy inni machali rękoma i radził, gdy rozkładali je w beznadziei. Na kartach jego powieści znajdujemy słowa, które i dziś mogą służyć nam za drogowskaz, jak te przytoczone na początku. Mamy zamiar w „Gazecie Krakowskiej” i „Dzienniku Polskim” dużo i często pisać na temat autora „Nie trzeba głośno mówić”.
Będzie tego sporo, bo na listach obowiązkowych lektur próżno szukać jego książek, a w Polsce, podobnie jak "patriotyzmu pejzażu", próżno szukać jego pomnika. Chyba pora przypomnieć, że czas na to wszystko najwyższy. Okazja jest niepowtarzalna.