Felieton księdza Przemysława Szewczyka. Stracić czas przy Panu
Jest tyle do zrobienia: nakarmić ubogich, wesprzeć sieroty i wdowy, obronić prześladowanych. Świat ludzkiej biedy domaga się działania, dlatego w Kościele pełno jest ludzi i instytucji, które od rana do wieczora działają na rzecz potrzebujących. Nawet jeśli z powodu różnych błędów i słabości Kościół zasługuje na krytykę i poważne upomnienie, na tym polu możemy pochwalić się sukcesami: ilość osób otrzymujących pomoc z Caritas jest naprawdę imponująca.
Ten rodzaj zaangażowania Kościoła jest cenny także dla ludzi, którzy wiary chrześcijańskiej nie podzielają. Nawet jeśli ktoś nie wierzy w Boga, nie modli się i w kościele nie można go spotkać, często z uznaniem wypowiada się o księżach, siostrach zakonnych czy ludziach świeckich, którzy poświęcają swój czas i siły, żeby nieść pomoc potrzebującym. Dla wielu Kościół właściwie powinien do tego się ograniczyć w swoich działaniach i poprzestać na udzielaniu wsparcia ubogim.
W Ewangelii odczytywanej w kościołach w najbliższą niedzielę spotkamy dwie przyjaciółki Jezusa, siostry z Betanii, Marię i Martę. Jedna przyjmując w swoim domu Pana będzie uwijała się koło rozmaitych posług, druga usiądzie koło Niego zasłuchana. Marta pozwoli sobie na krytyczną uwagę wobec siostry, która zamiast podawać do stołu i pełnić obowiązki gospodyni siedzi i słucha. Ten głos do złudzenia przypomina oczekiwanie ludzi, że Kościół ma działać, wspierać ubogich, pomagać potrzebującym.
Jezus nie ma nic przeciwko Marcie, ale docenia nade wszystko postawię Marii, która słucha nauki. Ona otrzyma z ust Pana zapewnienie, że „wybrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”. Jezus doskonale zdaje sobie sprawę, że działanie, które nie płynie z mądrości, z wiary, z zasłuchania w Słowo Boże, nie ma głębszego sensu. Nawet jeśli czynimy wielkie rzeczy i doprowadzamy do zdumienia świat, który z podziwem patrzy na nasze dokonania, potrzebujemy nad wszystko głębokiego zanurzenia w Słowo, źródło wszystkiego.
Chrześcijaństwo jest przede wszystkim tym zasłuchaniem w Pana, który opowiada o Ojcu, o nas, Jego dzieciach i braciach wobec siebie nawzajem. Z tego słowa wypływa następnie działanie, bo nie może siedzieć bezczynnie człowiek, który usłyszał co Jezus ma do powiedzenia. Jego słowo zmienia wszystko w naszej głowie, mobilizuje naszą wolę, przynagla do działania.
Jeśli więc chcemy Kościoła dynamicznego, pełnego inicjatywy i aktywnego, musimy usiąść u stóp Pana i zasłuchać się w Jego słowo. Strata czasu na to jest konieczna, żeby nie stracić energii i siły do działania. Tylko Słowo daje siłę, żeby wyjść naprzeciw potrzebującym.