Felieton. Kilka słów o sztuce wojny. Z wirusem
Toczymy dziś wojnę - mówią lekarze. Walczymy z przeciwnikiem, który jest liczny, niewidzialny i dysponuje skuteczną bronią. Żeby się przed nim obronić, wygrać wojnę, warto przypomnieć zasady spisane 2600 lat temu w starożytnych Chinach.
Trakt „Sztuka wojny” autorstwa Sun Tzu kiedyś był lekturą generałów największych armii, we współczesnym nam świecie ponownie odkryli go autorzy podręczników dla menedżerów. Co jest w nim ponadczasowego?
Poniżej trzy okoliczności, dzięki którym można, zdaniem gen. Sun Tzu, osiągnąć zwycięstwo:
- Zwycięży ten, którego żołnierze zjednoczeni są wolą zwycięstwa
- Zwycięży ten, kto jest rozważny
- Zwycięży ten, którego generałowie są przygotowani
Pytanie do rządzących: Czy przygotowali siebie i nas, do tej wojny z wirusem? Czy wokół siebie mają najlepszych fachowców, a nie pochlebców i potakiwaczy? Czy działali rozważnie przestrzegając, że wroga nigdy nie wolno lekceważyć, szczególnie wtedy, gdy sprawia pozory odwrotu?
Przed laty wpadł mi w ręce artykuł Grzegorza Burtana, który pisał, że sens traktatu Sun Tzu kręci się wokół starannie, krok po kroku, przygotowanej strategii walki - bez niej każdy przywódca jest na straconej pozycji. Bo nie da się realizować planów, których się nie sporządziło.