Znany z krytyki starosty Rećko, nauczyciel i radny Jarosław Hołownia ma wylecieć ze szkoły, dla której organem prowadzącym jest... starostwo.
Moim zdaniem ocena pracy nauczyciela przedstawiona mi przez panią dyrektor jest nieobiektywna i niesprawiedliwa. Zawiera wiele absurdalnych zarzutów - uważa Jarosław Hołownia, sokólski radny powiatowy i nauczyciel języka angielskiego w Zespole Szkół Rolniczych w Sokółce.
Nie ukrywa, że dobrze wie, że dyrektorka szkoły chce go zwolnić. I jego zdaniem, ocena negatywna, którą otrzymał, ma tylko temu służyć.
- To już kolejna taka próba i jak słyszę od wielu osób, tym razem ta ma być skuteczna. „Kalendarz” ustawiono bowiem tak, by w czerwcu móc rozwiązać ze mną umowę - dodaje radny Hołownia.
Chodzi o cykliczną ocenę pracy nauczyciela. Każdy z nich raz na kilka lat standardowo ją przechodzi. Wynik oceny decyduje, czy dany nauczyciel nadal może pracować w szkole. Negatywna przekreśla szansę na dalszą pracę.
Komuś to na rękę?
Co ciekawe, to nie pierwsza taka sytuacja. W 2014 roku radny Hołownia stracił już posadę nauczyciela w ZSR. Wtedy jednak odwołał się do sądu pracy i wygrał. Uratowały go błędy proceduralne, dzięki którym powrócił na swoje stanowisko. Wtedy też radny był nieco bardziej skory do rozmowy.
- Nie mam dowodów, ale wiele wskazuje na to, że moje zwolnienie to nie jest przypadek. Komuś zależy na tym, aby moja kariera polityczna i zawodowa się zakończyła - powiedział nam wówczas.
I wtedy, i teraz Jarosław Hołownia był w twardej opozycji wobec urzędującego starosty. Najpierw krytykował i uprzykrzał życie staroście Franciszkowi Budrowskiemu (obecnemu przewodniczącemu rady powiatu), a teraz robi to samo z Piotrem Rećko. Jego „lekkie” usadzenie na pewno nie zmartwiłoby jego politycznych przeciwników.
Nie wiemy, jak jest faktycznie, gdyż sam główny zainteresowany raczej milczy. Choć sugeruje pewne zależności i głowę ma pełną podejrzeń, otwarcie nie chce o tym mówić.
Dyrektorka szkoły w której ciągle jeszcze pracuje, stanowczo jednak zaprzecza, jakoby za negatywną oceną stały inne niż merytoryczne względy. Ale co ciekawe, starosta Piotr Rećko już od jakiegoś czasu podczas swoich publicznych wystąpień na sesji rady powiatu, dawał jasno do zrozumienia, że niebawem wszyscy dowiedzą się, jak Jarosław Hołownia pracuje.
- To są wewnętrzne sprawy pracownicze, nie udzielamy informacji na ten temat. To poważne sprawy. Jak będzie gotowa opinia, to będzie ją rozstrzygać komisja przy kuratorze oświaty. Jeśli chodzi o mnie, to nie ma tu żadnych podtekstów politycznych - wyjaśnia z naciskiem Anna Cilulko, dyrektorka Zespołu Szkół Rolniczych.
Niechciany anglista
- Będę rozmawiać dzisiaj z panem Hołownią. I jeśli on będzie traktował tę sprawę w ten sposób, to ja pozwę go do sądu. Tak samo jak i każdą prasę, która będzie pisała o tym w taki sposób. To godzi bowiem w moje dobre imię i nie życzę sobie tego. Ja pracuję tylko jako dyrektor i traktuję nauczyciela jako podwładnego i taka jest konsekwencja: musi się pan z tym liczyć - twardo ostrzega Anna Cilulko.
Jak podkreśla, wypełnia tylko swoje obowiązki i dba o dobro uczniów. Stara się mieć dobrą kadrę. Zaś pan Hołownia ma „bzika” na punkcie polityki, ma go też na punkcie wielu innych spraw. A to ma znajdować odzwierciedlenie w jego pracy wychowawczej z młodzieżą. Anna Cilulko podkreśla, że to są błędy Jarosława Hołowni jako nauczyciela, a ona jako dyrektor nie może pozwolić na to, by takie rzeczy miały miejsce w szkole.
- Ja jestem bardzo dyskretna i nie staram się mu robić wbrew, ale jeżeli będzie taka sytuacja to wyjawię rzeczywiste powody jego negatywnej oceny. A są to poważne skargi ze strony uczniów i rodziców. Żadna z klas nie chce mieć z nim zajęć i ja już nie mam mu jakich zajęć dać. Ja jako dyrektor nie oceniam jego zaangażowania społecznego, ani innych historii - mówi dalej dyrektorka.
Wszystkich do sądu
Ostrzega, że jeśli Hołownia będzie walczyć za pomocą prasy, to szkoła też może napisać „wspaniały” artykuł w gazecie. Zaś rodzice są skłonni wezwać telewizję i tam poruszyć temat pracy pana Hołowni. Nie wyklucza też chodzenia po sądach i dochodzenia roszczeń z tytułu pomówień, oszczerstw, naruszenia dobrego imienia szkoły i dyrektora osobiście. Bo ona jako dyrektorka nie czuje się winna całej tej sytuacji.
- Ocena pracy to jest moja rola. Pan Hołownia ma możliwość odwołania się od jej wyniku do komisji przy kuratorze oświaty. Jeśli podtrzyma ona moją ocenę, to nie będzie mógł dalej u nas pracować. Jeśli jednak się z nią nie zgodzi, to zostanie przywrócony - tłumaczy dyrektorka.
Zapytaliśmy zatem, jak można rozumieć różne publiczne wypowiedzi starosty Piotra Rećko dotyczące oceny jakości pracy Jarosława Hołowni.
- To jest pytanie do pana starosty - odpowiedziała krótko dyrektorka. - W pewnych kwestiach konsultuję się z radcą prawnym. Mam sprawę z panem Hołownią i będzie mnie reprezentował powiatowy radca prawny. Więc zapewne pewne sprawy są znane władzom powiatu. Być może dlatego są wypowiadane pewne słowa. Ja nie jestem zaangażowana politycznie. Przy poprzednim staroście z innej opcji politycznej pan Hołownia tak samo twierdził, że to działania polityczne.
Co miał na myśli?
Postanowiliśmy więc zapytać „u źródła”, czyli starostę Rećko o jego wypowiedzi dotyczące radnego Jarosława Hołowni. Niestety, okazało się, że służbowa komórka starosty jest nie dla nas. Starosta po jej odebraniu bardzo wiele powiedział tylko po to, żeby... nic nam nie powiedzieć.
Pozwolimy sobie zatem zacytować jego ostatnią wypowiedź z sesji powiatu, a skierowaną do Hołowni, który złożył wówczas wniosek o obniżenie wynagrodzenia staroście Piotrowi Rećko.
- Panie radny, wie pan co? Odnośnie wynagrodzenia starosty wielokrotnie panu mówiłem, że jaka praca taka płaca. Mówiłem, że pańską pracę ktoś obiektywny oceni i zrecenzuje - mówił Rećko. - I dość tego, takiego pokrętnego pana tłumaczenia wszystkim, jaki to pan jest wspaniały i pod każdym względem. Nie. Pańską pracę, mam nadzieję, że w końcu opinia publiczna niedługo oceni. I wszyscy się dowiedzą jak pan naprawdę pracuje. Bo głosy jakie do nas docierają są dla pana bardzo, bardzo niekorzystne. Także niech pan tutaj nie zgrywa jakiegoś niewiniątka i kogoś kim pan nie jest. I proszę nie straszyć, że będzie pan wnioskował o obniżenie mojego wynagrodzenia, bo my mamy tego tutaj dość.
Ocenę całej tej sytuacji zostawiamy naszym Czytelnikom.