Fatalne pożegnanie Stelmetu z kibicami i trenerem. Fani zielonogórscy nie zasłużyli na coś takiego
Gdybyśmy któremuś z kibiców Stelmetu powiedzieli, że tak będzie wyglądać ostatni mecz sezonu w Zielonej Górze pewnie wyśmiałby nas i uznał za ludzi kompletnie nie znających się na baskecie. A jednak!
Przypomnijmy. Polski Cukier po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie w 30 minucie meczu 69:68. Czwartą kwartę zaczynaliśmy przegrywając 68:71, a pojedynek zakończył się wynikiem 117:95 dla rywala. Wynik ostatnich dziesięciu minut jest porażający 27:46. Czegoś takiego w historii (przynajmniej najnowszej) zielonogórskiej koszykówki nie było. Tego kuriozum nie można tłumaczyć zmęczeniem, brakiem Jamesa Florence’a, czy załamaniem porażką z Anwilem i brakiem awansu do finału.
Mamy przecież do czynienia z zawodowcami, a to co zespół pokazał w czwartej kwarcie nie przystoi jakiejkolwiek drużynie, obojętnie czy amatorskiej, młodzieżowej czy seniorskiej. Do tego doszło totalne zlekceważenie kibiców. Przypomnijmy: tego dnia o 16.30 zaczynały się żużlowe derby, terminu tego meczu nie można było zmienić z uwagi na zobowiązania telewizyjne. Mimo tego w hali CRS zjawiło się około dwa tysiące ludzi, co i tak jest świetnym wynikiem, wziąwszy wkurzenie fanów wyczynami zespołu we Włocławku. Ludzie zrzeszeni w stowarzyszeniu kibiców Zastal, którzy od pierwszego meczu jak mogli tak wspierali zespół, zachęcali do przyjścia na mecz, bycia z zespołem mimo niepowodzenia jakim był brak awansu do finału. Organizowali też wyjazd na dzisiejszy rewanż do Torunia. To co pokazali zielonogórscy koszykarze sprawiło, że i oni stracili cierpliwość i odwołali wyjazd, co absolutne można zrozumieć.
Konferencja prasowa po czymś takim przebiegała w minorowych nastrojach. Trener gości Dejan Mhevc powiedział, że jego zespół zagrał bardzo ofensywnie. Dodał też kurtuazyjnie że to jest dwumecz i trzeba zagrać podobnie dobrze jak w hali CRS żeby cieszyć się z brązu. Łukasz Wiśniewski dodał, że nie pamięta by jego zespół rzucił komuś 117 punktów i też kurtuazyjnie przypomniał, że to jest dwumecz i jeszcze jest mecz rewanżowy.
- To co zagrali moi koszykarze w czwartej kwarcie nie mają prawa zagrać zawodnicy z podstawówki - powiedział trener Stelmetu Enei BC Andrej Urlep - W ogóle nie walczyliśmy, nie graliśmy w obronie o czym świadczy 46 punktów które rzucił Toruń. W czwartej karcie nie istnieliśmy na boisku.
Przemysław Zamojski: - To co się zdarzyło w czwartej kwarcie nie powinno się wydarzyć. Musimy wyciągnąć wnioski. Przed nami ostatnie spotkanie w sezonie. Zrobimy wszystko by odrobić tę stratę, ale będzie bardzo ciężko. Pozostaje nam tylko walczyć w tym meczu,
Tyle nasz trener i zawodnik. Przy całym szacunku dla Przemysława Zamojskiego to po czymś takim co zaprezentował Stelmet w niedzielne popołudnie trudno liczyć na walkę i odrobienie strat, które się poniosło w takiej wysokości i na własne życzenie. Jedno jest pewne. Zielonogórscy kibice z pewnością nie zasłużyli na takie pożegnanie.
Trener Urlep w poniedziałkowy poranek złożył rezygnację.
- Chciałbym podziękować Andrejowi Urlepowi za pracę dla naszego klubu. Trener okazał się bardzo honorowym człowiekiem. Podjął taką decyzję, bo po prostu było mu wstyd - mówił Janusz Jasiński, przewodniczący rady nadzorczej spółki Grono SSA.
Drużynę we wtorkowym spotkaniu poprowadzi trener Andrzej Adamek. Początek o 20.05. Transmisja w Polsat Sport Extra.