Kilkanaście lat jeździli wszędzie tam, gdzie startowała ich krajanka, Justyna Kowalczyk. Soczi, Vancouver, Korea. Teraz grupa sportowych kibiców z Beskidu Wyspowego pojechała dopingować polską drużynę piłkarską do Rosji. Że doping nie pomógł, wiemy wszyscy. Ale mieszkańcy Mszany i okolic przywieźli z Rosji moc wspomnień i te zdjęcia.
Czesława Szynalika i grupę jego znajomych z pewnością można nazwać lokalnymi patriotami. Zakochani w Beskidzie Wyspowym (Szynalik, z zawodu notariusz, jest pomysłodawcą akcji „Odkryj Beskid Wyspowy”, w ramach której zbiera chętnych na wspólne, cotygodniowe wycieczki w te góry), wszędzie, gdzie nie pojadą - a podróżują naprawdę sporo - reklamują Beskid Wyspowy.
Tak też było w Rosji, na mundialu. Nawieźli ze sobą z Mszany Dolnej różnych kubków, folderów, katalogów ukazujących piękno Beskidu Wyspowego i szczodrze dzielili się nimi z kibicami nawet najodleglejszych krajów.
Szynalik się uśmiecha: zawsze staramy się rozreklamować nasz region.
Siła tkwi w kibicach
Latają to tu, to tam. Długie lata jeździli na prawie wszystkie starty Justyny Kowalczyk. Teraz kibicują jej następczyniom. No i są też kibicami naszych skoczków narciarskich. Ogólnie, tłumaczy Szynalik, są kibicami sportowymi.
A więc i na mundialu nie mogło ich zabraknąć.
Do Moskwy, na pierwszy mecz, z Senegalem, lecieli z Pragi. Już w samolocie spotkali pierwszych kibiców - z Iranu (Irańczycy pochwalili się imponującą znajomością polskiej historii). I już tam, w tym samolocie, czuć było radosną, mundialową atmosferę międzynarodowej przyjaźni.
Wcale nie zepsuł jej fakt, że pierwsze dwa mecze przegraliśmy. - Wyniki jakie były, każdy wie. Ale to nie wyniki, nie same mecze nawet, liczyły się podczas tej podróży najbardziej - mówi Szynalik.
Czytaj więcej:
- Tych wrażeń nie da się kupić za żadne pieniądze
- Rosja, wzór gościnności
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień