Zielonogórzanie wykonali zadanie i na kilka kolejek przed końcem pewnie utrzymali się w lidze. Szkoda tylko, że odpuszczają w ostatnich meczach sezonu.
Przed meczem pożegnano długoletnich zawodników zielonogórskiego zespołu Łukasza Twarowskiego i Macieja Góreckiego. Obaj zostają oczywiście przy futbolu. Pierwszy jest trenerem bramkarzy, a drugi prowadzi zespół akademików w pierwszej lidze futsalu.
Szkoda, że Falubaz czuje się tak jakby był na wakacjach. Przed kilkoma dniami przegrał z rezerwami Śląska Wrocław 0:3, w środę w takim samym stosunku uległ Ruchowi Zdzieszowice. Jutro kończy sezon w Bielsku - Białej ze Stalą BKS-em i jeśli zagra tak jak z Ruchem, wynik będzie podobny.
To prawda, że zarówno ich poprzedni rywal, jak i Ruch jeszcze o coś grają. To wyzwala w nich dodatkową motywację. Można było się więc spodziewać, że ekipa z Opolszczyzny będzie gryźć trawę. Liczyliśmy jednak że Falubaz potrafi się jej postawić i zobaczymy ciekawe widowisko. Jeśli tak było, to tylko przez pierwsze 20 minut. Gra była wyrównana i nie widać było kto zajmuje drugie, a kto dwunaste miejsce w tabeli. Falubaz miał w tym czasie dogodną sytuację kiedy podaniu Sebastiana Górskiego gola mógł zdobyć _Michał Chyrek. Goście odpowiedzieli akcją Mateusza Szatkowskiego, ale świetnie w bramce zachował się Łukasz Budzyński. W 34 minucie Ruch objął prowadzenie, kiedy po centrze z rzutu rożnego w zamieszaniu, gdy nasi zbyt krótko wybili piłkę, Szatkowski zdołał ją wepchnąć do siatki. Wydawało się, że ten w sumie dość przypadkowy gol ożywi zielonogórzan i zachęci do aktywniejszej gry. Stało się odwrotnie. Goście atakowali szukając drugiego gola, a Falubaz nie miał ani pomysłu, ani chęci by coś zmienić.
Wydawało się, że po przerwie będzie lepiej . Niestety, było już tylko gorzej. Zielonogórzanie wyglądali jak zespół, który przebywa na boisku za karę, a przecież wiosną pokazali w kilku dobrych spotkaniach, że potrafią grać z silniejszymi ekipami. W 64 min chyba najlepszy na boisku Mateusz Marzec wykonał indywidualną akcję, wjechał z prawej strony w pole karne, ograł obrońców, znalazł się sam na sam z Budzyńskim i było 0:2. Dodajmy, że kilka minut wcześniej Marzec wykonał bardzo podobną akcję ale wtedy jeszcze piłkę zmierzającą do siatki wybił Bartosz Siebert.
Mimo złego wyniku było jeszcze dużo czasu żeby choć trochę poprawić nastrój kibicom. Niestety, Falubaz nie zrobił nic w tym kierunku. Zielonogórzanie człapali po boisku czekając na końcowy gwizdek, który pozwoli im udać się do szatni. Zanim to się stało w 75 min Marzec znów bezkarnie poszusował w pole karne, w szkolny sposób ograł obronę, podał do Jakuba Czajkowskiego, a ten dopełnił formalności. Goście mieli jeszcze kilka okazji na podwyższenie wyniku ale dobrze bronił Budzyński, jedyny nas zawodnik który w tym meczu zasłużył na pochwałę. Falubaz po przerwie oddał w kierunku bramki Ruchu jeden strzał. To pokazuje jak naszym chciało się powalczyć z Ruchem. Szkoda, bo takie mecze zaciemniają, w sumie jasny, obraz tego zespołu w kończącym się sezonie.