Falubaz czeka na eskortę. Staniesz do wyścigu?
ekantor.pl Falubaz od poniedziałku trenuje i wypoczywa w Szklarskiej Porębie. Głównym celem zgrupowania jest integracja drużyny.
Od poniedziałku „Myszy” harcują w Szklarskiej Porębie. W dobrze znanym żużlowcom pensjonacie „Orla Skała” zielonogórzanie zostaną do piątku. Program jest urozmaicony.
- Byliśmy właśnie na nartach w Harrahovie. Warunki dobre, pojeździliśmy. Po południu mamy trening w hali. Będę prowadził zajęcia i planuję raczej zabawę, bo zawodnicy mają swoich trenerów, różne zajęcia i nie ma sensu dodatkowo ich obciążać. Myślę raczej o ćwiczeniach rozciągających i ogólnorozwojowych z użyciem materacy czy skrzyni. Pogramy też w piłkę nożną - mówił trener ekantor.pl Falubazu Marek Cieślak.
To ma być coś innego niż w domu, gdzie ciągle robi się podobne rzeczy - ocenił Cieślak
- To krótki obóz. W poniedziałek mieliśmy pół dnia, ale było intensywnie. Poszliśmy na narty biegowe i każdy z chłopaków przebiegł po 13 kilometrów. To sporo. Naszym celem jest, żeby troszkę pobyć ze sobą, a nie tylko spotkać się z jakiejś tam okazji. Normalnie, pomieszkać, pójść na stołówkę i pogadać. Dodatkowo narty, hala, jutro zaplanowana jest odnowa z sauną i basenem. To ma być coś innego niż w domu, gdzie ciągle robi się podobne rzeczy.
Zdaniem szkoleniowca atmosfera jest OK. Są oczywiście starsi: Piotr Protasiewicz, Jarosław Hampel i młodsi jak Alex Zgardziński czy Mateusz Burzyński. Patryk Dudek to też już senior pełnym kołem. Chłopaki dużo rozmawiają. A czy z tych najmłodszych będzie chleb? - To się dopiero okaże. Jeśli ktoś jest dobry na nartach to nie świadczy, że na żużlu też będzie dobrze jeździł. Popracujemy i będziemy wiedzieli - dodał szkoleniowiec, który jest znany w Polsce z dobrego nosa do żużlowych talentów.
„Mały” nie może robić tego samego, co inni ze względu na wciąż gojącą się kość udową
Drugi turnus w górach zalicza Jarosław Hampel. „Mały” nie może robić tego samego, co inni ze względu na wciąż gojącą się kość udową. - Ma swoje ćwiczenia. Przebiegł na nartach 10 kilometrów, ale nie zjeżdżał. Idziemy do hali, a on zarezerwował siłownię. Bieganie w hali i piłka to jeszcze nie dla niego - powiedział Cieślak. - W środę jedziemy z Jarkiem na rowery. Chcemy jechać do Świeradowa. Rusza się spod Orlej Skały i przez pięć kilometrów jedzie się cały czas pod górę. Dopiero po dojechaniu do głównej drogi robi się trochę lżej. Jedziemy. To przecież nie jest Wyścig Pokoju.
Szkoleniowiec dodał, że warunki mieszkaniowe, a przede wszystkim jedzenie jest w Szklarskiej Porębie znakomite. Wszyscy od lat chwalą kuchnię. Co po powrocie? - Wszyscy będą robili to, co wcześniej i poczekamy na dobrą pogodę. Musimy popracować przy torze i dosypać nieco nawierzchni, robota przy sprzęcie, jak zwykle. Może zaplanujemy.