Fałszywe alarmy nie storpedowały matury z polskiego
Do 28 szkół na Kujawach i Pomorzu dotarły wiadomości o podłożonych ładunkach wybuchowych. Policja żadnej bomby nie znalazła.
Przez maile o ładunkach wybuchowych niektórzy maturzyści rozpoczęli egzaminy kilkanaście minut później. Ale były szkoły w kraju, gdzie przerwano egzamin, by strażacy mogli przeszukać salę, a uczniowie jednej szkoły wrocławskiej będą zdawać maturę w czerwcu.
We Włocławku alarm bombowy miał miejsce w II LO im. Mikołaja Kopernika i w szkole Pascal. Podjęto jednak decyzję, by egzaminów nie przerywać. Maturzyści byli zbulwersowani sytuacją.
- Egzaminy same w sobie są stresujące - mówi Maciej Walczykowski, absolwent I LO im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku. - Chcemy przejść przez maturę w spokoju. Współczuję koleżankom i kolegom z innych placówek.
Maile o podłożeniu ładunków wybuchowych dotarły również do dwóch ogólniaków na toruńskiej Skarpie. Mowa o II LO przy ul. Kosynierów Kościuszkowskich oraz III LO przy ul. Raszei. Egzaminy odbyły się tam normalnie.
Od akcji strażaków i policjantów matury rozpoczęły się też w liceach w Grudziądzu. Pierwsze fałszywe alarmy bombowe strażacy otrzymali z WCPR w okolicach godziny 8. Dotyczyły liceów ogólnokształcących nr 1 i 4. Jednak także w innych grudziądzkich szkołach średnich wprowadzono dodatkowe środki ostrożności.
Kiedy strażacy przyjechali do IV LO, maturzyści stali przed szkołą. Sprawnie sprawdzili pomieszczenia, nie stwierdzili żadnych zagrożeń i egzaminy we wszystkich grudziądzkich szkołach mogły się rozpocząć na czas.
Kolejne zawiadomienie - dotyczące Zespołu Szkół Ekonomicznych - strażacy otrzymali, gdy egzamin już trwał. Tam również pojechali ratownicy i policjanci.
- Nasze czynności nie zakłóciły przebiegu egzaminów - informuje Jacek Jeleniewski, rzecznik policji w Grudziądzu.
W samej Bydgoszczy maile dotyczące rzekomo podłożonych ładunków wybuchowych dotarły do 6 szkół. W całym województwie - do 28.
Z ustaleń Onet.pl wynika, że informacje o spodziewanych próbach zakłócenia matur służby przekazały Centralnej Komisji Egzaminacyjnej już 2 maja. Miała to być próba „kaskadowego zablokowania matur”. Służby miały ponadto ostrzec, że informacje wysyłane do szkół mogą zawierać słowa: „za chwilę detonacja, eksplozja, zasobnik z gazem bojowym fosgen, bomba, ratujcie się, zginą ludzie”.
Wiarygodność informacji określono jako „niską”. - Ciekawe, skąd wiedziano o tym, że alarmy będą fałszywe - zastanawia się jeden z bydgoskich nauczycieli.
- We współpracy z Komendą Główną Policji, Centralnym Biurem Śledczym Policji, Ministerstwem Edukacji Narodowej oraz okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi ustalony został sposób i harmonogram działań - mówi dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. - O działaniach tych zostali również poinformowani wszyscy kuratorzy oświaty oraz dyrektorzy szkół, w których przeprowadzany był egzamin maturalny.
W całym kraju alarmy bombowe ogłoszono w 122 szkołach. Wszystkie okazały się fałszywe. W 61 szkołach egzamin maturalny rozpoczął się o godz. 9 zgodnie z harmonogramem, w 57 matura była opóźniona. W trzech przerwano egzamin, by strażacy mogli przeszukać szkołę, a uczniowie jednej z wrocławskich szkół będą musieli zdawać maturę w czerwcu.
W ubiegłym roku w Kujawsko-Pomorskiem policja wszczęła 18 postępowań w sprawach alarmów bombowych. Za wysłanie maila o bombie na mocy zmian w prawie i tzw. ustawy antyterrorystycznej może grozić do 8 lat więzienia. Wszystko zależy od tego, jak zakwalifikują czyn - jako przestępstwo, czy wykroczenie.
- Jeżeli w wyniku wywołania alarmu nie zostają podjęte jakieś wyjątkowe działania służb, nie następuje, na przykład wyłączenie ulic z ruchu, to sprawa może być zakwalifikowana jako wykroczenie - wyjaśnia podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Jeszcze na początku roku biuro prasowe MSWiA informowało, że fałszywych alarmów jest coraz mniej: - Wprowadzona w lipcu ubiegłego roku ustawa ograniczyła anonimowość sprawców dzięki obowiązkowej rejestracji kart prepaid.