Fabiański - bramkarz Piasta Karnin Gorzów: Jestem Arek, nie Łukasz
- Czasami czułem, że oczekiwano Łukasza, a nie mnie - mówi o oblanych testach Arkadiusz Fabiański, brat bramkarza reprezentacji Polski.
Rozmawiamy przed treningiem Piasta Karnin Gorzów. To znaczy, że zostajesz w trzeciej lidze?
Na razie wszystko na to wskazuje. Nikt do mnie nie dzwonił z wyższej klasy rozgrywkowej z konkretną propozycją. Przygotowuję się do rundy rewanżowej w Karninie.
Jednak te przygotowania rozpocząłeś później. Jak co pół roku chciałeś znaleźć nowy klub?
Byłem u brata w Anglii. Do tej pory jak zaczynało się okienko transferowe, to kombinowałem na wszystkie możliwe sposoby, gdzie załapać się na testy. Teraz sam niczego nie szukałem. Zwróciłem się o pomoc do dwóch osób i czekałem od nich na telefon. Ofert nie było, wiec doszedłem do wniosku, że w tym oknie nie będę robił nic na siłę.
Jednak u Łukasza czas spędzałeś aktywnie. Ćwiczyłeś z rezerwami jego angielskiego klubu.
Brat zawsze śmieje się, że go gnębię prośbą o załatwienie pozwolenia na udział w treningach. Tym niemniej w Swansea w tym czasie dwaj bramkarze złapali kontuzję i potrzebowali kogoś, kto stanie na bramce. Mnie nie trzeba było długo namawiać.
Tym bardziej, że były jakieś sygnały z League One czy Two.
Nie ukrywam, że był temat gry na Wyspach Brytyjskich, aczkolwiek nic konkretnego. Zwłaszcza, że celem wyjazdu były treningi w rezerwach, a nie szukanie nowego klubu.
Jak dotąd byłeś już m.in. na testach w Legii Warszawa czy też w Podbeskidziu Bielsko-Biała.
Została mi północno-wschodnia Polska. A tak, to byłem wszędzie (śmiech).
Nigdzie się nie udało. Zabrakło umiejętności? Nad czymś musisz szczególnie pracować?
Nad poprawą wzrostu. Co nie zrobiłbym, to słyszałem, że mam za mało centymetrów (182 cm - dop. red.).
Jeden z lepszych bramkarzy na świecie, Hiszpan Iker Casillas, jest przecież Twojego wzrostu.
W Polsce na co innego zwraca się uwagę. Szczerze mówiąc, nikt mi nie powiedział prosto w oczy, że jestem za słaby, czy w ogóle nie nadaję się na bramkarza. Częściej słyszałem, że komuś spodobałem się, ale jestem za niski.
Dla Lubuskiego Związku Piłki Nożnej jesteś w sam raz. Wybrano Cię najlepszym piłkarzem minionego roku w trzeciej lidze.
To bardzo fajne wyróżnienie. Pierwszy raz wygrałem coś w życiu. Jednak żałuję, że nie mogłem cieszyć się z nagrody w stu procentach. W czasie gali byłem u brata i nie mogłem osobiście odebrać tej nagrody. Zrobili to moi rodzice. Ta statuetka stanowi dla mnie bodziec do ciężkiej pracy. Tym bardziej po tylu klęskach w trakcie testów w klubach.
To wyróżnienie jest zasłużone?
Staram się siebie nie oceniać, zostawiam to trenerom. Zawsze można zrobić więcej, ale chyba nie zrobiłem za mało. Teraz musimy utrzymać się.
O to nie będzie wcale tak łatwo...
Sytuacja jest trudna, bo sami sobie taką stworzyliśmy. Jesteśmy młodym zespołem i w niektórych meczach zabrakło nam doświadczenia. Jeśli byśmy je mieli, to podejrzewam, że bylibyśmy w pierwszej piątce. Aczkolwiek wierzę, że runda rewanżowa będzie dla nas przełomowa.
Zawsze pytają Cię o brata?
To jest podstawa, ale przyzwyczaiłem się do tego. Wiadomo, Łukasz to nie jest pierwszy lepszy zawodnik. On gra w najlepszej lidze na świecie. Jesteśmy braćmi, gramy na tej samej pozycji. Ja to rozumiem. Inaczej na testach. Czasami miałem odczucie, że spodziewali się Łukasza, a nie mnie. Nie mówili tego wprost, ale było widać po nich, że są zawiedzieni osobą, która stanęła przed nimi.
Nazwisko Fabiański ciąży?
Ktoś może powiedzieć, że tak, ktoś, że nie. Niemniej jednak, jesli uda mi się wybić, to będzie podwójna satysfakcja. O to walczę. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej.
Ze Słubic pochodzi nie tylko Łukasz, ale również Krzysztof Kaczmarczyk, Kamil Sylwestrzak, czy Paulina Dudek. Panuje tam dobry klimat?
W końcu to najcieplejsze miasto w Polsce (śmiech). Wierzę, że kiedyś dołączę do tych, którzy się stąd wybili.
O Arkadiuszu Fabiańskim trener Piasta Karnin Gorzów Mateusz Konefał: