Ewa Wycichowska: Taniec i córka zawsze najważniejsze [ROZMOWA]
Najważniejsze były taniec i urodzenie córki - mówi profesor Ewa Wycichowska tancerka, choreografka i pedagog. W sobotę 1 września minęło dokładnie 50 lat odkąd zadebiutowała na tanecznej scenie.
Zawsze chciała pani być tancerką?
Ewa Wycichowska: Tak. Już gdy miałam 4 lata powiedziałam, że będę tańczyć, ale pracę zawodową podjęłam po ukończeniu poznańskiej szkoły baletowej. I wtedy i teraz nie wyobrażałam sobie, abym miała inny zawód.
Czy w rodzinie miała pani tradycje taneczne?
Raczej związane były one z plastyką. Moi obaj bracia ukończyli architekturę. A mnie te plastyczne geny przydały się na scenie jako choreografowi.
Czas biegnie szybko i nie da się ukryć, że 1 września minęło 50 lat od momentu, gdy rozpoczęła pani pracę zawodową. Gdzie pani debiutowała?
W Teatrze Wielkim w Łodzi, do którego zostałam „ukradziona” ze szkoły poznańskiej.
No właśnie. Pani, poznanianka nagle znalazła się Łodzi. Dlaczego?
W Łodzi powstał nowy Teatr Wielki. Byliśmy nawet tam rok przed moim wyjazdem, bo nasza starsza koleżanka Małgorzata Zalejska dostała tam pracę. Jechaliśmy całą klasą oglądać ją, a przy okazji byliśmy zaproszeni na „Pana Twardowskiego”. Tańczyła primabalerina Iwona Wakowska z partnerem Eugeniuszem Jakubiakiem. Wtedy nie myślałam jeszcze o pobycie w Łodzi, jako uczennica byłam związana z Operą Poznańską. Kierownikiem baletu był wtedy Conrad Drzewiecki, pedagogiem Baja Kasprowicz. Od siódmej klasy uczestniczyłam w spektaklach i nawet jako dyplomantka wyjechałam z Operą do Włoch ze spektaklem „Giselle” i z „Ognistym ptakiem”, gdzie tańczyłam jedną z Narzeczonych. Na tym etapie było to ogromnym wyróżnieniem i myślałam, że będę pracować tak jak moje koleżanki w Operze Poznańskiej. Zwłaszcza, że uwielbiałam zarówno Olgę Sawicką, która była moją absolutną muzą, jak i Conrada. Na dyplomie zjawił się jednak kierownik baletu Teatru Wielkiego w Łodzi Witold Borkowski z asystentem Eugeniuszem Kowalczykiem. Zaproponowali mi etat. To była jednocześnie obietnica tańczenia solowych ról, w tym planowanej „Królewny Śnieżki”, do której, jak stwierdzili, mam idealne warunki i urodę. Wiedziałam, że tu w Operze Poznańskiej może trafić mi się najwyżej zastępstwo i jako młoda tancerka będę czekała na swoje role, bo taka była operowa hierarchia. Zwłaszcza, że Małgosia Zalejska wyjechała z Poznania właśnie ze względu na taką sytuację. W momencie kiedy otrzymałam tę propozycje pomyślałam: Zrobię to, o czym marzę. Będę solistką i będę od razu tańczyć! Pójdę na rok do Łodzi i wrócę do Poznania. Poszłam więc z kwiatami podziękować Conradowi Drzewieckiemu i poinformować, że nie będę pracować bo otrzymałam propozycję pracy w Łodzi. Conrada spotkałam na schodach.
I jaka była jego reakcja?
W dalszej części artykułu dowiesz się m.in. czym dla Ewy Wycichowskiej jest Polski Teatr Tańca, a także, co uważa za najważniejsze w swoim 50-leciu pracy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień