Miłosz Bieniaszewski

Eugeniusz Niemiec, prezes Wisłoka Wiśniowa: Zakończmy sezon i uznajmy aktualne tabele

Eugeniusz Niemiec jest prezesem 4-ligowego Wisłoka Wiśniowa Fot. Archiwum Eugeniusz Niemiec jest prezesem 4-ligowego Wisłoka Wiśniowa
Miłosz Bieniaszewski

- Powiększenie ligi to dużo więcej wydatków, a przecież kluby będą miały mniej pieniędzy, a nie więcej - mówi Eugeniusz Niemiec, prezes Wisłoka Wiśniowa.

Od ponad miesiąca żyjemy w zawieszeniu, a w sprawie rozgrywek piłkarskich pojawiają się różne scenariusze. Któryś z nich przypada panu do gustu?
Ja najbardziej optowałbym za zakończeniem ligi i uznaniu tabel, jakie są w tym momencie. W mojej opinii byłoby to rozwiązanie najmniej kłopotliwe. A jak nie, to sezon uznać za nierozegrany i jesienią zacząć wszystko od nowa, jeśli oczywiście warunki na to pozwolą i nie będzie żadnego ryzyka. W naszej 4 lidze niech znów więc wtedy grają te same drużyny, co teraz.

Wiele wskazuje jednak na to, że amatorskie rozgrywki, a więc i 4 liga, nie wrócą w tym sezonie do grania. Rozumiem, że zgadza się pan z tym?
Zdecydowanie tak. Jest przecież kilka kwestii, z którymi nie byłoby tak łatwo sobie poradzić. Co jeśli w którymś momencie na koronawirusa zachorowałby jakiś zawodnik, a zdążyłby rozegrać kilka meczów? Od razu wszystkie drużyny musiałyby zostać poddane kwarantannie, a to oznaczałoby ponowne przerwanie rozgrywek. Dla mnie na tym poziomie rozgrywanie spotkań na siłę nie ma najmniejszego sensu. Nie ma co narażać zdrowia, a może i życia zawodników, trenerów czy działaczy. Jest również kwestia tego, kto, w przypadku wznowienia rozgrywek, wziąłby za to wszystko odpowiedzialność, żeby później piłkarze nie skarżyli klubów, że prezes kazał im grać. My oczywiście uszanujemy każdą decyzję związku, ale uważam, że z nami też należy porozmawiać, abyśmy mieli możliwość wypowiedzenia się. Ja nie pójdę na pewno na to, że ktoś nam będzie kazał grać, a nie weźmie za to odpowiedzialności.

Według wspomnianego planu zachowane mają być aktualne tabele, ale nie będzie spadków, tylko awanse. Co pan na to?
Wtedy nasza 4 liga zostanie powiększona do 22 zespołów, a więc mielibyśmy do rozegrania o osiem meczów więcej. Na pewno więc trzeba będzie wydać sporo więcej pieniędzy. A co jeśli nowe rozgrywki nie wystartują w terminie tylko, powiedzmy, w połowie września. Ciekawe czy ktoś w ogóle bierze pod uwagę taki scenariusz. Dlatego powtórzę: zachowajmy tabele ze spadkami i awansami. Ja wiem, że zawsze ktoś będzie pokrzywdzony, ale złotego środka na to nie ma.

To ile więcej potrzebowałby taki klub jak Wisłok w przypadku powiększonej ligi?
Myślę, że około 20 tysięcy złotych. 15 tysięcy to pewnie by było takie minimum. A zanosi się przecież na to, że pieniędzy kluby będą miały mniej, a nie więcej. Już przecież niektórzy sponsorzy czy samorządy zmniejszają swoje dofinansowywanie.

Jak obecna sytuacja wpływa na Wisłok Wiśniowa?
W naszym przypadku na razie nie ma żadnych konkretów. Cały czas bowiem nie wiemy do końca na czym stoimy i nie mamy stuprocentowej pewności, co będzie z rozgrywkami. Treningów żadnych u nas nie ma, a zawodnicy ruszają się we własnym zakresie. Jak jednak znam życie, to część pewnie tego nie robi (uśmiech).

Gmina zmniejszyła finansowanie klubu?
W tym temacie nie było jeszcze żadnej rozmowy i nie wiem, jak to będzie wyglądało. Mieliśmy natomiast obiecane, że właśnie w tym czasie zacznie powstawać u nas nowa trybuna, na którą zabezpieczono środki finansowe. Widziałem projekt i wygląda to wszystko naprawdę ciekawie. W związku z obecną sytuacją może się jednak okazać, że pieniądze zostaną przesunięte na inny cel, i ja to oczywiście rozumiem. Nie mogę więc wykluczyć, że znów będziemy musieli poczekać, aby u nas w godziwych warunkach oglądać spotkania.

Pod koniec ubiegłego roku mówił mi pan, że się będzie pomału wycofywał z Wisłoka. Coś się w tej kwestii zmieniło?
Zobaczymy co czas pokaże. Nie ukrywam, że mam propozycje z innych klubów, aby tam zostać prezesem i zastanawiam się nad tym. Do Wisłoka Wiśniowa mam jednak ogromny sentyment i to mnie trzyma przy tym klubie. Boję się, że jak odejdę, to klub może nie przetrwać, a nawet jak się uda, to pewnie na niskim poziomie. Na razie jestem jednak prezesem, a zobaczymy co przyniesie jesień.

Pewnie nie wszyscy wiedzą, że boryka się pan z problemami zdrowotnymi, a więc w czasach koronawirusa musi pan jeszcze bardziej na siebie uważać…
Po prostu siedzę w domu i nie wychodzę w ogóle, nawet do sklepu. Żona zresztą również nigdzie się nie rusza. Córka nam robi zakupy i przywozi pod dom. Boję się, żeby coś się do mnie nie przyplątało, bo dla mnie byłby to wyrok.

Wytrzymuje pan w domu?
Spokojnie, daję radę (uśmiech).

A piłeczki panu nie brakuje?
Ile się da to oglądam mecze powtarzane przez telewizję. Sporą radość daje mi ten zwycięski mecz z Niemcami. No i jak nasi siatkarze ogrywają Rosjan (śmiech). Jasne, że tej adrenaliny związanej z naszymi meczami ligowymi bardzo brakuje, ale człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. Teraz nie mamy zresztą innego wyjścia.

Miłosz Bieniaszewski

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.