Estakada przecięła w Chorzowie centrum miasta. Jest potrzebna ale znienawidzona [ZDJĘCIA]
Chorzów jest chyba jedynym miastem, które ma zadaszony rynek. Wszystko przez estakadę. Kiedy ją budowano, trzeba było wyburzyć kamienice, które stanęły na jej drodze.
Każdego dnia przez chorzowską estakadę przejeżdża kilkadziesiąt tysięcy samochodów. Od 37 lat przecina na wskroś rynek w tym mieście, a powstała, bo miała usprawnić ruch samochodów jadących z Katowic do Bytomia. Jednak jej budowa odbyła się potężnym kosztem, nie tylko finansowym. Aby mogła powstać, trzeba było wyburzyć przyrynkowe kamienice, które najzwyczajniej w świecie stanęły jej na drodze.
Podobne estakady w centrach miast powstawały np. w Niemczech Zachodnich w latach 70. i 80., a miały na celu stworzenie możliwości bezkolizyjnego przejazdu przez śródmieście. - Pomysł zrodził się z masowej motoryzacji społeczeństwa, spowodowanej cudem gospodarczym w powojennej Republice Federalnej Niemiec - mówi Henryk Mercik, chorzowski konserwator zabytków.
Jednak o ile u naszych zachodnich sąsiadów posiadanie przez mieszkańców samochodów było czymś naturalnym, o tyle w Chorzowie w latach 70 i 80. jeszcze niekoniecznie. Ale mimo wszystko estakada powstała jako jeden z elementów korytarza komunikacyjnego. Jej zadaniem było przede wszystkim usprawnienie ruchu, zwłaszcza pojazdów ciężarowych, których na Górnym Śląsku z uwagi na obecności przemysłu nigdy na drogach nie brakowało. Bo mimo wszystko przez centrum Chorzowa trudno było wówczas przejechać.
- Estakada była jednym z elementów tego korytarza komunikacyjnego, który zaczynał się na rondzie w Katowicach, a kończył w Bytomiu - wyjaśnia chorzowski konserwator zabytków.
Pomysł wybudowania w centrum Chorzowa estakady pojawiały się w połowie lat 70., a jej projekt został wykonany w Wojewódzkim Biurze Projektowym w Zabrzu, zaś inwestycję w mieście wykonał Skoczowski Oddział Kieleckiego Przedsiębiorstwa Robót Mostowych. Jednak zdaniem Henryka Mercika, sama budowa estakady przypominała działanie bezmyślnego olbrzyma.
Jak nie pasowało, to się przesuwało i burzyło
- W przeciwieństwie do Europy Zachodniej u nas nikt nie zastanawiał się nad sprawami własnościowymi, ani takimi, jak zachowanie układu miejskiego. Jak nie pasowało, to się przesuwało i burzyło - wyjaśnia Mercik.
I zaczęło się. Wykopaliska w centrum Chorzowa i potężne roboty rozbiórkowe, które musiały pozbyć się tego, co estakadzie mogło stanąć na drodze. A stanęło całkiem sporo. Kiedyś na rogu ul. Faski i Rynkowej przez lata mieściła się kawiarnia. Kiedyś, jeszcze w Królewskiej Hucie nazywała się "Cukiernią Rynkową", a później w okresie PRL "Naszą Kawiarnią". Dzisiaj próżno jej szukać, bo kamienica, w której była została zrównana z ziemią.
Natomiast jeszcze w 1969 roku wyburzono także gmach chorzowskiego sądu, który został wzniesiony w drugiej połowie XIX w. Poza planami budowy estakady, które już wtedy się pojawiały, innym z powodów były szkody górnicze, które miały zagrażać temu budynkowi. Sąd wraz z więzieniem znajdował się przy Rynku pod numerem 12, dzisiaj to skrzyżowanie ul. Powstańców, Sądowej oraz Parku Hutników. Dodajmy także, że przez ponad 30 lat sąd w Chorzowie były rozbity po całym mieście, dopiero ostatecznie w 2003 roku wszystkie wydziały udało się skupić w budynku przy ul. dr Józefa Rostka 2.
Tory też przesunięto
Podczas budowy estakady wyburzono także kilka innych kamienic zniknął m.in. ich ciąg, który znajdowały się wzdłuż samej ul. Katowickiej, przy skrzyżowaniu z ul. Dąbrowskiego. W miejsce tych ostatnich dzisiaj stoi w samym centrum miasta stacja paliw BP.
Ale to nie jedyne zmiany, jakie zeszły w rejonie ścisłego centrum, w okolicach rynku. Trzeba było także przesunąć tory tramwajowe, które zostały od tamtego czasu wbudowane w ciąg ul. Katowickiej. Powstały także bezkolizyjne przejścia dla pieszych. Tymi przejściami podziemnymi przechodzimy idąc na drugą stronę ulicy na wysokości AKS, ul. Chopina, a dalej skrzyżowania ul. Katowickiej z 3 maja.
Jak zauważa Mercik, wykonanie samej estakady jak na owe czasy było bardzo porządne. - W sensie projektowym nie była toporna - zauważa konserwator zabytków. Nowinką technologiczną było m.in. zastosowanie w ciągłej konstrukcji, betonów o różnych cechach oraz specjalnie dla budowy estakady zaprojektowane zostały systemy rusztowań, które później wykonawca wykorzystywał w innych prowadzonych pracach.
Przez ponad 20 lat estakada była po prostu eksploatowana. Pierwszy, gruntowny remont przeszła w 2012 roku. Wtedy zmieniła się nie do poznania. Remont kosztował ponad 38,5 mln zł, ale aż 25,7 mln zł pochodziło z dotacji unijnej. Prace modernizacyjne trwały ponad rok, a 1 lipca 2013 roku pierwsi kierowcy mogli nią przejechać ponownie.
Problem braku prawdziwego rynku
W trakcie tej modernizacji wyremontowano jezdnię estakady na długości od skrzyżowania z ul. Dąbrowskiego i Metalowców, przebudowano zjazdy na ul. Katowicką, Rynek, zwiększono nośność jej konstrukcji, zamontowano także pomarańczowe ekrany akustyczne oraz znajdujące się na nich oświetlenie ledowe. Początkowo planowano, że charakterystyczny ślimak (wejście na estakadę od strony Poczty Głównej) zostanie wyburzony, a zastąpią go schody i winda, ale ostatecznie zdecydowano się go zostawić.
Remont – remontem, ale w chorzowianach zdaje się doskwierać problem braku rynku z prawdziwego zdarzenia. Bo zabrała go właśnie estakada, przecinając go na wskroś. Prof. Tomasz Nawrocki, socjolog miasta z Uniwersytetu Śląskiego w jednej z rozmów przyznał, że Chorzów nigdy nie będzie miał rynku, dopóki przebiega przez niego estakada właśnie.
Z jednej strony każdy ma świadomość, że estakada jest potrzebna, ponieważ przebiega przez nią droga krajowa nr 79, a dziennie przejeżdża nią kilkadziesiąt tysięcy samochodów, natomiast ciągle pojawiają się głosy, aby kiedyś ją wyburzyć.
Dość znaczący głos w tej sprawie wybrzmiał podczas ogłoszenia konkursu urbanistyczno - architektonicznego na zagospodarowanie rynku. Zadaniem uczestników było bowiem przedstawienie dwóch faz realizacji swoich pomysłów. W początkowym okresie musieli uwzględnić istnienie estakady, natomiast od 2020 roku – rynkową płytę mogli już zagospodarować bez biegnącej nad nią drogi.
Szanse na wyburzenie estakady?
Wśród zgłoszonych prac konkursowych można było znaleźć projekty, które z dumą prezentowały, jak chorzowski rynek będzie wyglądał finalnie, zaś inni zaproponowali, aby estakadę oswoić i zachować chociaż jej fragment, na którym można byłoby stworzyć drugi poziom rynku. Ostatecznie jednak wybrano projekt dość zachowawczy, bez żadnych udziwnień. Ale Janusz Korzeń, członek zespół architektonicznego, który ten konkurs wygrał przyznał, że przeraził się, gdy zobaczył w jakim stanie jest rynek.
Kiedy będzie można mówić o realnych szansach na wyburzenie estakady? Odpowiedź jest bardzo prosta: jak powstanie droga alternatywna wobec niej, czyli obwodnica miasta. A to kolejny z tematów obok chorzowskiego rynku i estakady, który powraca jak bumerang. Problemem są pieniądze, bo budowa tej drogi miałaby kosztować 1,5 mld zł. W połowie zeszłego roku zakończono kompletować całą dokumentacją potrzebną do aplikowania o dofinansowanie na jej budowę, co zresztą pochłonęło 10 mln zł.
Dodajmy, że obwodnica Chorzowa miałaby się zaczynać w okolicach Stadionu Śląskiego, następnie przebiegałaby wzdłuż dawnej Huty Kościuszko i kończyła w Bytomiu. Realizacja tej inwestycji została wpisana także do kontraktu terytorialnego. Ale na listę inwestycji warunkowych.
Ale pierwsze kroki remontu rynku w Chorzowie już zostały podjęte. Od połowy listopada trwa budowa centrum przesiadkowego. To nie tylko kompleksowa modernizacja torowiska, ale też stworzenie pięciu zintegrowanych przystanków autobusowych i tramwajowych, które zlokalizowane byłby w jednym miejscu, a nie jak do tej pory w kilku. Całość prac ma zakończyć się w maju tego roku i pochłonąć ok. 20 mln zł.